#XVII ^ Fuck!!^

4.9K 161 11
                                    

*Josh pov.*

To co wczoraj odjechali chłopacy już całkiem przeszło najśmielsze podejrzenia. Wiem ze moja siostra ma klaustrofobię i powiedziałem im o tym ale jak widać to ci idioci nie szukali jakiś odrazu. Gdyby nie Bella to zapewne pobił bym się z nimi. Sorry ale oni sugerowali ze moja mała sis jest dziwka. No mniejsza byli pijani. Mamy rano poszedłem do kuchni, o już wszyscy wstali to aż dziwne i siedzą w salonie.

Josh: Widzę ze zrobili się z was ranne ptaszki.

Hak: Josh weź idź obudź Belle bo jak my pójdziemy to nas zabije.- ma racje moja siostra nie lubi jak ktoś ja budzi. Poszedłem na górę do jej pokoju ale jej tam nie było. Poszedłem do kuchni a tam kartka a koło niej jakieś tabletki. Wziąłem kartkę i tabletki i poszedłem do salonu do wszystkich.

Josh: Belli nie ma w pokoju.- powiedziałem a oni na raz się odwrócili w moja stronę.- ale w kuchni była kartka a koło niej tabletki.

Wszyscy: Czytaj!!!- oni boja się najgorszego nie dziwie im się.

Josh: " Jak wstaliście i mnie nie ma to znaczy ze jestem w centrum handlowym z Jackiem. Śniadanie macie w piekarniku i tu są jeszcze tabletki na kaca Dla Luke, Zeno i Yuna, miłego dnia xxxBella"- chłopaki jak i ja odetchnęliśmy z ulga. Zeno, Luke i Yun wzięli tabletki i wszyscy poszliśmy co moja kochana siostrzyczka zrobiła nam na śniadanie. To. Quasadie jeżu jak ja ja kocham.  Z chłopakami zjedliśmy ale nagle do jadalni z przytupem wszedł Matt.

Matt: Do "Żmij" wraca ich szef, ze swoją siostra i dwoma chłopakami!!- powiedział kurwa już mi wystarczy ze inne gangi interesują się Bella i jeszcze to.

Josh: Dzięki za informacje, a teraz siadaj i jedz.- powiedziałem, a on zrobił co trzeba.

Jared ( szef gangu " Żmij"), Maja (jego siostra), Alex (jeden od nich) i Viktor (prawa ręka Jared 'a) nie No zajebiście. Nie powiem tego Belli. Nie teraz.

*Maja pov.*

Jak się cieszę ze będę mieszkać w LA i na dodatek będę znowu codziennie widywać się z Bella. Jak ja się za nią stęskniłam. Kazałam je do mnie przez tydzień nie dzwonić bo się tutaj przeprowadzałam i wiem jak ona bardzo nie lubi niespodzianek ale ta napewno jej się spodoba. Siedzę właśnie z Alex 'em, Viktorem i Jared 'em w samolocie.

Viktor: Skarbie wszystko w porządku cały czas się uśmiechasz??- Viktor jest słodki i kochany cały czas się o mnie martwi. Ubóstwiam go za to.

Maja: Wszystko okay po prostu nie mogę się doczekać kiedy znowu pogadam i zobaczę Belle.- na jej imię Alex aż się włączył do rozmowy.

Alex: Ale ja się za nią stęskniłem.- i się rozmarzył o niej. Alex i Bella mieli być para chcieli już to sobie wyznać ale wtedy Jared wysłał Alex 'a do LA i nie mogli wiec zostali przyjaciółmi. Mam nadzieje ze teraz im wyjdzie.

Maja: Alex masz zamiar wyznać jej swoje uczucia??- jego mina bezcenna.

Alex: Tak, i nikt mnie przed tym nie zatrzyma.- wysłałam mu kciuka w górę. Jared nie odzywał się przez cały lot coś go trapi.

Maja: Jared wszystko okay?- zapytałam a ten na mnie spojrzał.

Jared: Nie martw się mała, po prost będziemy mieli bardzo fajnych sąsiadów (poczujcie tu ten sarkazm)

Maja: Ale o co ci chodzi??

Jared: O tuż naszymi sąsiadami są cztery pozostałe najniebezpieczniejsze gangi świata.- już więcej nie musiał mówić wiedziałam o kogo chodzi. "Skorpiony", "Blackowie", "Smoki" i "Krzyżacy". Jak fajnie.

Pojechaliśmy jeszcze do galerii po nowe telefony bo tamte musimy wyrzucić ale numer zostają takie same. Idziemy przez Starbucksa i w szybie widzie dziwnie znajomą sylwetkę. Może mi się wydawało.

*Bella pov.*

Widziałam przed chwila sylwetkę Maji ale to przecież niemożliwe bo ona jest w Majami pewnie mi się przewidziało. Jack wrócił po 10 minutach z ciastkiem czekoladowym z truskawka i bitą śmietaną i z moja czekoladową latte. Jak ja go ubóstwiam dobrze wiedział na co mam ochotę.

Jack: Wiec ślub mojej mamy zaczyna się o 16 i trwa do białego rana ale my się zmyjemy tak jakoś o 23 chciałem ci to powiedzieć żebyś mogła brata poinformować.

Bella: Jack dziękuje. A właśnie wiesz co się u mnie wczoraj działo masakra.

Jack: Opowiadaj, i tak wiesz ze nikt się od mnie tego nie dowie chyba ze jak umrę.- bardzo śmieszne

Bella: Luke, Zeno i Yun myślą ze jesteś moi chłopakiem i ze w szatni uprawialiśmy seks.- właśnie przed chwila prawie udusił się przez swoją kawę

Jack: Czy oni jacyś nie normalni przecież ja nie lubię dziewczyn w taki sposób fuj.

Bella: No wiem, a oni mi wczoraj tak gadali i cisnęli mnie. Wątpię by dzisiaj coś pamiętali bo byli totalnie nawaleni.

Jack: Hahahaha.  Wes jak ja ci współczuje. A wiesz ze Mark cię polubił.

Bella: Serio. Myślałam ze on mnie nie polubił.

Jack: ty chyba jednak na głowę powinnaś się leczyć. Kto by nie pokochał takie słodziutkich dziewczynki.

Bella: Jack nie przeginaj.

Jack: co. A właśnie zapomniałem ci czegoś powiedzieć na temat Marka.- zaczynam się bać- dziewczyna co cię wczoraj zamknęła w tym schowku niejaka Anabel to jest jego młodsza siostra.- teraz to ja się prawie udusiła kawa

Bella: CO!?! - Aha okay jakiś nijaki plastik jest siostra mojego przyjaciela chłopaka. Nie No to jest logiczne.

Jack: Nie krzycz tak i chodź idziemy już bo twój brat będzie się martwić ze tak długo jesteśmy w tej galerii już prawie dochodzi 19.- cały dzień tu jesteśmy ale przynajmniej mam w co się jutro ubrać.

Jack zawiódł mnie pod dom. A wczasie tej jazdy słuchaliśmy muzyki i wyliśmy jak jacyś popaprańcy. Jak ja kocham z nim jeździć samochodem. Jesteśmy pod moim domem a ja czuje na sobie kilkanaście par oczu skierowanych na nas. Mam złe przeczucia. Przytuliłam się na pożegnanie z Jackiem i poszłam do domu. W domu już na mnie czekali wygłodniali inbecyle.

Josh: Witaj Bella. Jak tam w galerii??

Bella: A wiesz Josh bardzo dobrze. Mam sukienkę na jutro ale nie zobaczysz jej aż do jutra.

Josh: Ty wredoto mała.- przytulił mnie i to było z jego strony słodkie.

Bella: Co chcecie na obiadokolacje??- zapytałam bo zapewne nic nie zjedli.

Wszyscy: Spaghetti

Bella: Okay.- poszłam jeszcze do pokoju zanieś moje zakupy i zaszłam na dół i wzięłam się za spaghetti.

Jakieś kilka chwil później obiadokolacja była już gotowa. Wiec zawołałam chłopaków a oni usiedli przy stole czekając aż przyniosę im. Czasami czuje się jak gosposia ale ja to lubię. Nadal jestem na Luke, Zeno i Yuna zła ale nie mogę ich cały czas unikać. Kiedy skończyłam wszystkim podawać poszłam jeszcze do kuchni po picie i wrzuciłam.

Josh: Bella a ty nie jesz??- zapytał brat kiedy wychodziłam z jadalni.

Bella: Nie jadłam już w galerii, tak wiec do....- ktoś mi przeszkodził.

Zeno, Luke & Yun: Przepraszamy za wczoraj.- to takie słodkie jak przepraszają.

Bella: Nie No okay. Ale następnym razem nie najeżdżanie na mnie nie wiedząc o co dokładnie chodzi.- kiwnęli głowa a ja pocałowałam wszystkich w policzek.

Poszłam do pokoju przegrałam się w piżamę i zaczęłam czytać książkę i spisywać informacje. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Black QueenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz