#XXIII ^Wypadek^

4.1K 134 1
                                    

(Rano)

Wstałam z bolącym głowa bo wczoraj późno wrzuciłam z mojej ucieczki i nie mam ochoty by iść do szkoły poszłam do garderoby i wyciągnęłam

Wstałam z bolącym głowa bo wczoraj późno wrzuciłam z mojej ucieczki i nie mam ochoty by iść do szkoły poszłam do garderoby i wyciągnęłam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Włosy zrobiłam w dwa luźne warkocze i nie mam ochoty robić makijażu. Wiec po mojej całej rutynie zeszłam na dół i dziwnym trafem na nikogo nie natrafiłam pewnie jeszcze śpią. Podeszłam do lodówki i zobaczyłam ze nic w nich nie ma. Czy oni ze stresu zjedli cały prowiant. Jak tak to niech idą se sami kupować nagle do kuchni przyszedł Jungkook.

Jungkook: Cześć piękna co tam robisz??

Bella: Cześć ciastek, szukam coś do jedzenia ale nic niema wiec robię listę i pojadę do sklepu możesz jechać ze mną jak chcesz.- powiedziałam dalej zapatrzona w listę dość duża ja robię bo w końcu to są jakieś niedożywione małpy.

Jungkook: Jasne ze chce. Tylko daj mi jakieś 5 minut bym się ogarną.- i poleciał na gier zaraz po tym jak zniknął pojawił się Luke i Suga.

Luke: Gdzie on tak leci?? Od jad pamietam to nigdy tak szybko nie biegał z rana.- odezwał się ranny ptaszek.

Bella: Ty nie jesteś lepszy ciebie nie da się obudzić chyba ze kamieniem w łeb.- Suga i ja zaczęliśmy się śmiać, a Luke na nas patrzał ze złością w oczach.

Suga: Dobra stary ogarnij się bo to i tak nie pomoże, a ty Śliczna co robisz??- zapytał mnie a ja poczułam jak ktoś mnie przytula od tylu i tym kimś był Shija jeszcze nieprzytomny.

Bella: Odpowiedz brzmi listę zakupów i Shija ja tez cię witam z rana ale lepiej idź się połóż jeszcze bo jesteś nieprzytomny- Zrobił to co powiedziałam

Luke: Mogę z tobą jechać na zakupy?

Suga: A od kiedy ty taki chętny do pomocy w domu.

Luke: Zawsze byłem a jak ci coś nie pasuje to wyjdź tam są drzwi.

Suga: Nie spinają się tak bo ci żyłka pęknie.

Skończyłam robić listę i po chwili zobaczyłam Jungkooka czekającego na mnie ja tylko ubrałam trampki i ubrałam zerówki okulary. Jungkook prowadził samochód pojechaliśmy do sklepu w którym byłam ostatnio z Jackiem ((przyjacielem Josha)). Znowu zajęło nam to z jakieś 30 minut i poszliśmy do kasy Jungkook powiedział coś jakiejś pani na ucho i znowu nie musieliśmy płacić coś jest tu nie tak i ja na pewno się dowiem. No bo sorry kto normalny nie płaci w sklepach. No tylko w tym no ale dlaczego. Razem z Ciastkiem wracaliśmy do domu gdy nagle zobaczyłam ze stał się wypadek nikt nie pomaga temu człowiekowi. Nie No pojebani. Wyszłam z samochodu a Kook chciał mnie powstrzymać spojrzałam tylko na niego i podeszłam do rannego. Cząstkowo krzyknęłam ze ma dzwonić po karetkę a ja wszystko posprawdzałam byt ten mógł przeżyć. Po jakiś 20 minutach przyjechała karetka i ja skończyłam go reanimować bo był nie przytomny i miła ledwie co wyczuwalny puls, do tego wszystkiego miał pełno ran otwartych jak i wewnętrznych widać to było po tym kolesiu. Powiedziałam wszystko ratownikowi, on mi podziękowałam i nagle ten facet się obudził.

(?): Anioł...- tylko tyle dał radę powiedzieć w moja stronę 

Bella: Aniołek będzie cię chronił.- i pojechali z tym kolesiem.

Kook patrzał na mnie z niedowierzaniem co zrobiłam.

Bella: Ciastek jedziemy już do domu czy zamierzasz tak stać jak jakiś inbecyl.- jak na zawołanie wsiadł do samochodu i pojechaliśmy do domu.

W domu chłopaki pomogli nam z zakupami i poszli oglądać telewizje. Zaczęła mnie ręka piec. Niewiem dlaczego.  Podwinęli rękaw czerwonej a nie beżowego swetra od krwi u mszalnego i zobaczyłam ze mam małe skaleczenie. Pewnie stało się to kiedy przepychałem się przez multum ludzi którzy tylko patrzyli na tego kolesia jak na jakieś widowisko. Zaczęłam robić śniadanie-lunch czyli naleśniki (mogłabym je jeść o każdej porze dnia). Po jakiś 10 minutach były gotowe wiec zawołałam chłopaków. Ręka zaczęła coraz bardziej piec i bolec. Poszłam do kuchni i wyciągnęłam apteczkę na wszelki wypadek mamy ja w kuchni. Nagle do niej wszedł Yun.

Yun: Bella co się stało?- zawsze się martwi na zapas.

Bella: Yun pomożesz mi opatrzyć ranę bo sama nie dam rady.

Yun: Jasne tylko powiedz co ci się stało ze to masz.

Bella: Prawdopodobnie stało to się jak szlam do tego faceta by pomóc i zahaczyłam o  barierkę.

Yun: Rany Bella.- po jakiś 5 minutach miałam opatrzona ranę.

Jest godzina 15. A ja myślałam ze jest już po 18. Jestem strasznie zmęczona i senna. Chłopaki maja dziś jakaś akcje ale mnie na nią nie zabierają wiec Josh wysyła mnie dziś do Johana. Przynajmniej poznam jakiegoś brata. Spakowałam do plecaka mój telefon, ładowarkę, laptopa, ładowarkę do niego i ciuchy na jutro. Pożegnałam się z chłopakami i poszłam w stronę domu "Smoków". Skąd wiem ze to jest ich bo Josh mi powiedział do kogo należy każdy poszczególny dom.... sorry willa. "Smoki" maja koloru czerwonego, "Żmije" zielony, "Skorpiony" brązowy, "Krzyżacy" niebieski ciemny, "Black" czarny, takie są kolory willi. Czasami się zastanawiam kto był tak zjebany by wybrać takie kolory willi. Ale mam nadzieje ze to nie oni wybierali. Jestem właśnie przy drzwiach domu "Smoków" i pukam do drzwi czemu ja się tak stresuje.

(?): Już idę.- ja dalej pukałam już mnie ręka boli- DO KURWY NĘDZY COŚ Z TOBĄ JEST NIE TAK!!!- darł się ktoś za drzwiami ale po chwili mi otworzył.

Bella: Cześć jestem.... - i kurwa znowu ktoś chce mnie udusić.

(?): Bella!!!- skąd on wie jak mam na imię.- Nie wiesz jak długo czekamy aż przyjdziesz.

Bella: Yyyy... mogę przynajmniej wiedzieć jak masz na imię??- bo serio jest jakoś dziwnie przyjazny.

(?): Jasne jestem....

Black QueenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz