#XXXXXXV ^Zazdrosnik^

2.1K 90 2
                                    

Był to Luke. No oczywiście mogłam się tego domyśleć ale nie oczywiście ja nigdy nie myślą kiedy trzeba. Wziął krzesło i usiadł koło mojego łóżka i złapał za rękę.

Luke: Proszę cię następnym razem przed de mną niczego nie ukrywaj.

Bella: Obiecuje ale ty mi tez coś obiecaj.

Luke: Oczywiście mała co tylko będziesz chciała.

Bella: Przestań tak strasznie się nakręcać kiedy mnie widzisz z innym chłopakiem.

Luke: Ale mała jak mam przestać skoro jesteś skarbie który każdy facet pragnie nie da się być opanowanym kiedy trzeba taki skarb chronić.- nie powiem zrobiło mi się ciepło na serduszku ale nie zmienia to faktu ze musi się lekko opanować.

Bella: Proosze??- zrobiłam oczki szczeniaczka.

Luke: Spróbuje ale niczego nie obiecuje.- ucieszyłam się jak małe dziecko. Luke jest taki kochany kiedy jest przy mnie a normalnie to tego nie pokazuje. Spojrzeliśmy na siebie. Te jego czerwone oczy mogę się na nie gapić całymi dniami i nocami są przepiękne. Nagle Luke zaczął mnie całować na początku były spokojne i kochane ale z czasem przerodziły się w namiętne i pełne pożądania. Mam czasami wrażenie ze mi się to nigdy nie znudzi.

Bella: Luke...- powiedziałam między pocałunkami (jakoś)- Już czas spać bo zaraz pielęgniarka wejdzie wiec musisz wracać.- powiedziałam chodź nie było łatwo bo Luke cały czas całował mnie w usta, poliki, nos, czoło i szyje.

Kiedy skończył pocałował mnie ostatni raz i pożegnał się i powiedział ze przyjdzie jutro. Kiedy wyszedł zobaczyłam przez okno czy to prawda i tak to była prawda. Luke jest kochany i go kocham całym serce. Już dawno nie czułam tak mocnego uczucia do płci przeciwnej ze aż w szoku jestem. Poszłam wsiąść prysznic i przebrać się w piżamę nie powiem lada wyzwaniem było wsiąść prysznic kiedy po obu stronach ręki masz przyczepione kroplówki ale nauczyłam się już jak to się robi. Ogólnie ogarnęłam się i spięłam włosy w warkocze kiedy szlam na sale z powrotem, zobaczyłam ze na korytarzu się coś dzieje kiedy poszłam to sprawdzić zobaczyłam X całego spanikowanego. Podeszłam do niego i złapałam za łokieć ten się lekko przestraszył ale nic po za tym.

X: Bella powinnaś leżeć!!- wiem wiem ale to nie jest teraz ważne.

Bella: X co się dzieje??- on nigdy prze de mną nie ma tajemnic wiec pewnie mi powie.

X: W lesie niedaleko stad znaleziono kobietę trzymająca na rękach 5 miesięczne dziecko. Kobieta została postrzelona a dziecko strasznie płakało, wiec przywieźli je tu i teraz wszyscy próbujemy je uspokoić ale to nic a jego mama nie żyje i nie ma nikogo już bo nawet nie wiem jak się nazywa. Zrobiliśmy mu podstawowe badania i wynika z nich ze to bardzo zdrowy chłopczyk i ogólnie z nim jest wszystko w porządku. Prócz tego ze nie chce przestać płakać.- właśnie teraz usłyszałam krzyki malca.

Bella: Może ja pójdę spróbować??- zapytałam a X się zgodził.

Weszliśmy do sali gdzie pielęgniarki próbowały go uspokojony ale to na nic. Żadnej się to nie udaje. Podeszłam do malce i zaczęłam do niego mówić mega słodko i udawać jakby było to moje dziecko. Chłopczyk odrazu się uspokoił a do tego jest mega słodziuchne ma takie słodkie niebieskie oczka i do tego widać mu troszkę włosów i są koloru blond. Chłopczyk chciał bym go wzięła na ręce wiec tak zrobiłam i zaczęłam nim kołysać by zasną bo jak by nie patrzeć jest godzina 23 wieec trzeba spać. Kolosalna go i kołysała i podśpiewywałam mu kołysanki i zasną po chwili. Ale kiedy chciałam go odłożyć chyba to wyczuł bo nie miał zamiaru mnie puścić. Podeszłam do X razem z malcem na rękach.

Bella: X czy mogę się opiekawoc tym malcem do póki jest tu??- zapytałam.

X: Jasne Bella. I chyba musimy mu wybrać imię.-he???

Bella: Ale dla czego przecież on za pewne ma imię??

X: Ma ale my nie wiemy jakie wiec musimy mu nadać imię, o chyba się obudził??- miał racje malec wstał u się na mnie popatrzył.

Bella: Cześć kochanie, wiesz właśnie z wujkiem X zastanawiamy się z imieniem dla ciebie co powiesz na Diego.- chłopiec zaczął się śmiać czyli trafiałam. Jezu to dobrze.

X poszedł do swojego gabinetu, pielęgniarki przenosiły kołyskę do mojej sali a ja z malce zaczęliśmy się kierować w tamtym kierunku. Położyłam malce do kołyski która została przyczepiona do mojego łóżka. Kiedy włożyłam go tam on złapał mnie za palec i dalej spał. Nie powiem jest mega słodziutki. Jestem ciekawa co się z nim stanie. Kiedy tak nad tym myślałam to nawet nie wiem kiedy zasnęłam....

(Rano)

Budzi mnie krzyk młodego nie powiem szlak mnie trafi ale muszę dać sobie z tym radę. Wstałam z łóżka wżęłam małego na ręce i zaczęłam nim kołysać a on się uspokajał. Nie powiem męczyło mnie to trochę ale nie zmienia to faktu ze nie chce. Kiedy malec się uspokoił zastanawiałam się dlaczego on tak krzyczał. Może jest głodny?? Albo trzeba zmienić mu pieluchę? Hmm... ta to drugie. Wzięłam się do roboty. Skończyłam po 5 minutach walki z tym czymś i o mały włos pawia nie puściłam. Położyliśmy małego do kołyski i poszłam do łazienki się ogarnąć. Przebrałam się w jakąś koszulkę która jest o wiele za duża (ciekawe czyja) i spodenki. Na nogi założyłam skarpetki do kolan i papucie z futerkiem. Włosy spięłam w warkocz i wyszłam do małego on jeszcze śpi wiec postanowiłam ze wezmę laptopa i coś sprawdzę. Zaczęłam w nim grzebać i w ogóle. Tez mi się przypomniało ze muszę zobaczyć dokumenty które wysłał mi Filip na temat następnej akcji. Po jakiejś godzinie skończyłam wszystko przeglądać i spojrzałam na zegarek 8 godzina o ci chuj. Kiedy chciałam wstać malec się obudził wzięłam go na ręce i zaczęłam nim kołysać. Wyszliśmy z sali i skierowaliśmy się na oddziałową stołówkę.

Kucharka: Proszę to dla chłopczyka i a to dla ciebie.- podała mi butelkę z mlekiem a na mojej tacy było płatki z mlekiem i sok pomarańczowy. Okay nie jest tak złe. Kurwa nie mam rak jak ja mam się zabrać. Nagle ktoś wziął moja tace.

(?): Może pomogę??- zapytał chłopak. Jest taki  wysoki jak Luke, ma szare oczy i czarne włosy, jest wytatuowany, ma kolczyki w dolnej wardze i jest przystojny. Ale ja i tak wole Luka.

Bella: Dzięki.- i poszliśmy do stolika. Usiadłam trzymając malca dalej na rękach i karmiąc.- Jestem Bella, a ty??- zapytałam bo jak mam na niego mówić. Ej ty.

(?): Jestem Zayn. Miło mi.- nie mogłam mu podać ręki bo mam obie zajęta. Całkiem miły jest.

Bella: Mi tez miło.

Zayn: To twój syn??- prysknełam śmiechem chyba dość głośno.

Bella: Nie, ja mam dopiero 17 lat i jakoś narazie nie planuje mieć dzieci.- kiedy to powiedziałam otworzył szerzej oczy jakby nie dowierzał.

Zayn: Naprawdę ja ci dawałem tak z 19.- oj no wielkie dzięki.

Bella: A ty ile masz lat??- No co ciekawska jestem.

Zayn: 20- o ja pikole dość stary jest.

Bella: Ooo....

Zayn: A czemu ty i ten malec jesteście w szpitalu, jeżeli mogę spytać nie na ciskam??

Bella: Spoko, Diego został znaleziony w lesie gdzie jego mama została zabita i trzymała go na rękach, a ja to raczej intymna sprawa i nie chce o tym gadać.- bo kogo obchodzi ze zostałam zgwałcona i podpalona i jestem oszpecona i zbezczeszczona.

Zayn: Okay nie na ciskam. Tak w ogóle malec ma fajnie imię.

Bella: Wiem.- Diego skończył jeść wiec wzięłam go na raczki i zaczęłam pukać lekko w plecki by beknął i tak zrobił potem cały czas patrzył na mnie, a ja w końcu mogłam zjeść te płatki.

Kiedy zjadłam spytałam jeszcze Zayn' a czy pomoże mi odnieś tace a ten się zgodził ja szlam trzymając w jedynie butelkę Diego. Odłożyłam ja i szlam w stronę sali w towarzystwie Zayn'a nie powiem całkiem spoko facet. Ale nie spytałam się go co on robi w szpitalu. No mniejsza. Weszłam do sali a w środku była osoba której nie chciałam już więcej widzieć.

Black QueenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz