#78 ^Spotkanie z przeszloscia^

2.1K 90 0
                                    

Niegdyś mu tego nie wybaczę...

Kiedy się rozłączyłam odechciało mi się jedzenia. Poszłam do siebie do pokoju i się zamknęłam odsunęłam się po ścianie i zaczęłam płakać. Pamietam do teraz uśmiechnięta twarz Martyny nawet jak umierała a ja ja w ramionach trzymałam. Nigdy nie zapomnę o tym jak ten chuj ja zabił i jak dowiem się gdzie jest to zabije go własnoręcznie. Nawet nie zamierzał raczyć pojawić się na jej pogrzebie. Zaczęłam płakać i krzyczeć i bić się z ściana. Moje knykcie są we krwi ale ja nie mam ochoty przestać. Kiedy tylko pochowaliśmy Martynę razem z moim gangiem zaczęliśmy wyszukiwać i zabijać wszystkich z gangu Oskara ale został on sam. Myślałam ze zginął albo niewiem zwierzęta go pożarły ale ten chuj żyje i chodzi po świecie jak nic. Mam dość. Muszę go znaleść. Dzwonię do Filipa on musi coś wiedzieć albo pomoże mi go znaleść.

(Rozmowa telefoniczna)

Filip: Queen jak tam prezenty??

Bella: Fajnie ale to nie dla tego dzwonię.

Filip: Co jest ??

Bella: Pamiętasz Oskara??

Filip: Jak mógłbym chuja zapomnieć. Co jest z nim??

Bella: Dzwonił do mnie.

Filip: CZEGO CHCE??!!!!!

Bella: Uspokój się i nic ale podam ci numer z którego dzwonił i spróbujesz go namierzyć jasne??

Filip: Jak słońce.- rozłączyłam się i napisałam mu SMS numer z którego ten parafian dzwonił. Nie wiem co teraz zrobić moje knykcie sa cale w krwi. Nagle ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju ja powiedziałam, a raczej wydarłam ze nie chce nikogo tu widzieć. Ale usłyszałam głos Ciastka wiec mu otworzyłam.

Jungkook: Bella co jest?? Nagle odeszłaś od stołu i nie wróciłaś??

Bella: Cooki spokojnie nic takiego się nie stało miałam bardzo dziwny telefon i tyle.- nagle zauważył moje strasznie krwawiące knykcie.

Jungkook: CO TY SE ZROBIŁAŚ??!!- wydarł się tak głośno ze wszyscy domownicy tej oto willi wbili mi do pokoju a na prowadzeniu Luke.

Bella: Cooki idioto po co się tak głośno drzesz.- powiedzialam wpieniona a wszyscy co tam byli podeszli do mnie i spojzeli na moje rece.

Luke: Czemu se to zrobiłaś??- Luke zapytal z taka troska ze az sie zarumieniłam.

Bella: Wkurzylam sie wiec sciana na tym oberwala.- i sie usmiechnelam.

Po tym jakze pieknym swiatecznym poranku wszystko bylo jak zawsze. Czyli glosno, glupio i zabawnie. Luke i ja siedzielismy w pokoju mimo ze sa swieta to ja jakos nie mialam nastroju a wina jest tego chuja Oskara. Kiedy zrobilo sie juz dosc puzno poszlam wziasc prysznic, a Luke poszedl do siebie ale powiedzial ze wruci. Kiedy sie juz ogarnelam, poszlam do garderoby i ubralam na siebie seksowna bielizne ktora kupilam by pokazac sie Lukowi. Wlasnie to jest jego prezent. Jestem ciekawa jego reakcji. Kiedy wyszłam z garderoby zobaczyłam Luke siedzącego na moim łóżku. Kiedy mnie zobaczył jego oczy wyszły z orbity jak nie wiem co. To było zabawne ale jego oczy świeciły pożądaniem i namiętnością co mnie się bardzo podobało.

 Bella: I jak podoba ci się?- zapytałam a ten jak by otrząsnął się z transu w którym się znajdował. 

Luke: Ty się jeszcze pytasz. Wyglądasz zniewalająco.- powiedział i w bardzo szybki sposób znalazł się dość blisko mnie. 

Bella: To może zdejmiesz ten strój ze mnie?- zapytałam a on miał te iskierki w oczach których wcześniej nie widziałam. było to nowe jak i ciekawe doświadczenie dla mnie. 

Luke: Ależ oczywiście kochanie.- i pocałował mnie po chwili ugryzł moją dolną wargę prosząc tym o do stęp na który mu bardzo szybko pozwoliłam na to by przejął dominacje. chyba już potem każdy może się domyśleć co wyrabialiśmy. 

*Rano*

Obudziłam się przez koszmar, który mam nadzieje się nie spełnić jak tak bede gotowa na to co mnie czeka. Obudziłam się o 6 i zdałam sobie sprawę że musze wyjechać sama w pewne miejsce. Siłowałam się z dobre 10 minut by wyjść z objęć Luke. Bogu dziękuje że on ma sen jak kamień. Kiedy mi to wyszło pocałowałam go w czoło i poszłam do garderoby wziąć ciuchy na dziś. Wybrałam to.

i poszłam do łazienki ogarnąć szopę na głowie i ogarnąć się

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

i poszłam do łazienki ogarnąć szopę na głowie i ogarnąć się. Nie powiem wyglądam jak nowoczesna wersja zombiego. Po jakiś kilku minutach ogarniania się mogę spokojnie stwierdzić że wyglądam dość normalnie. Wyszłam z łazienki i skierowałam się do biurka napisałam na kartce. "Jeśli wstałeś i mnie nie ma oznacza to że wyszłam i wrócę dopiero wieczorem nie martw się. Zabieram Diego ze sobą wiec nie stresuj się jak go nie będzie i Kocham cię Luke. xoxo Bella". Wyciągnęłam plecak i spakowałam do niego broń, komputer ładowarki. Telefon wsadziłam do tylnej kieszeni moich spodenek i jeszcze raz ucałowałam Luka. Poszłam do pokoju Diego i ubrałam go w jego ubranka i wzięłam do fotelika. Kiedy schodziłam ze schodów starałam się być jak najciszej ale jednak na darmo bo akurat z sali ćwiczeń wychodzili, Richard, Kodi i Hak. wygląda na to że Hak trenuje ich. 

Hak: A ty dokąd o tej porze się wybierasz hmm?- kurde musze go ubłagać by nic nie wygadał bo będzie wtopa.

Bella: Wrócę wieczorem wiec się nie martw  się i inni też niech tego nie robią. Proszę Hak nie wydaj że mnie widziałeś bo będę miała przekichane. 

Hak: Ja nic nie wygadam ale bierzesz ze sobą Konrada i Richarda.- lubię te dzieciaki wiec nie widzę problemu. 

Bella: Dobra. Kodi, Ri, lećcie do pokoju po swoje plecaki i jedziemy, weście do nich najmniej i najbardziej potrzebne rzeczy.- chłopaki pobiegli do swojego pokoju jak błyskawice.- Hak w razie czego gdybym nie wróciła wieczorem to znaczy że nie mogę i nie macie się martwić.- powiedziałam do niego najspokojniej jak potrafiłam ale nienawidzę jak ktoś mnie przyłapuje na takich rzeczach. 

Hak: Dobrze nie pisnę słowa ale jak będziesz czegoś potrzebować naciśnij na diament na twojej bransoletce od de mnie jasne?- powiedziałam że tak. Po jakiś 5 minutach chłopaki przyszli mieli nie tak dużo rzeczy, o jedzenie się nie martwię bo podjedziemy do sklepu coś kupić. 

Pożegnaliśmy się z Hakiem i poszliśmy do garażu. Wzięłam dziś Volvo xc60 najnowszej generacji. Spakowałam do bagażnika plecaki chłopaków a swój wzięłam na przód. Diego jest z tyłu a Richard po środku a Kodi po prawej stronie okna. Ruszyliśmy oczywiście nie mogło się obejść bez słuchania muzyki więc włączyłam playliste i jechaliśmy. Zajechaliśmy do sklepu po jedzenie które jednak będzie nam potrzebne. W sklepie byliśmy dobrą godzinę, tym razem zapłaciłam bo to nie był ten supermarket który była ostatnio z innymi. Razem z chłopakami kupiliśmy, 10 paczek żelków, chipsy, 2 kartony z 15 puszkami coli, trochę ciastek, inne potrzebne do życia produktów. Wyszło duuużo reklamówek. Wsadziliśmy je do bagażnika i wsiedliśmy do samochodu i znowu zaczęliśmy jechać. Kiedy nie minęło zaledwie 10 minut naszej podróży zadzwonił mi telefon dziękuje że mam podłączony do samochodu, a tym dzwoniącym był....

Black QueenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz