Na wyswietlaczu pokazał mi się napis.... Oskar. Myślałam ze zaraz rzucę tym telefonem o ścianę. Ale się powstrzymałam. Nagle do kuchni weszła Justyna. Czy ona nie powinna spac. Dobra nie wazne. Pokazałam jej ze ma byc cicho i odebrałam.
(ROZMOWA TELEFONICZNA)
Bella: Czego chuju chcesz!?- powiedziałam z takim jadem ze nie jednego bym zabiła.
Oskar: Tak się z rodzina witasz. No nie powiem zabolało piekna kuzyneczko.- ten jego irytujący głos mam ochote poderżnąć mu gardlo aż mnie ręce świerzbią.
Bella: Spierdalaj chuju. Powiedz czego chcesz albo się rozłączam i zaczne cie namierzać wiec.
Oskar: Już już bo ci żyłka na czole peknie. I mam taka sprawę a dotyczy to twojego pięknego postrzelenia Gerego.
Bella: Czego chcesz od tej sprawy!?!- zaczyna mnie wkurwiac
Oskar: A tego kuzyneczko ze jest żywy, przytomny i na dodatek twoje kochane rodzenstwo jak i ich gang wie o niejakiej blondynce która chciała zabic Gerego.
Bella: Po chuj mnie ostrzegasz i skąd do chuja to wszytko wiesz !?!
Oskar: Mam wtyki wszędzie. Wiec lepiej uwazaj na swoje kroki. I pilnuj swoich pleców.
Bella: Spierdalaj.- i się rozłączyłam. A jego co kurwa wzięło by nagle zgrywać wielce kochanego kuzyna. Chyba ma zamiar cos zrobic. Musze byc bardziej czujna. Kiedy schowałam telefon do kieszeni. Zobaczyłam ze Justyna zamyka wszystkie drzwi wiec miałam czas by zrobic jej kawę i śniadanie i dac tabletki na kaca.
Justyna: Z kim gadalas ?- ta jej ciekawość mnie czasami irytuje ale jako jedyna osoba w tej willi wie o mnie caaala prawde wiec będę mogła zawsze do kogoś isc się wyżalić.
Bella: Mój „kochany" kuzyn, raczył mnie poinformować ze facet którego miałam zamiar zabic zyje i będzie chciał się mącić. Co najśmieszniejsze w tej sytuacji jest to ze nasi z tej o to willi są z nim związani służbowo prawdopodobnie będą mu pomagać w odnalezieniu mnie.
Justyna: Mowisz o tym facecie w Vegas z którym nasz gang miał dobić targu datyczacego najlepszej amfetaminy w tym kraju. Ale przez to ze był zajęty a potem ranny nie doszło do transakcji dlatego chłopaki wyjechali a nas zostawili.
Bella: Tak biega mi o tego faceta. Musiałam z nim porozmawiac i wykonałam swój plan ale widać facet zyje będzie na 100% szukać zemsty na mnie.
Justyna: Masz mnie i swój gang napewno nie stanie ci się krzywda.
Bella: Ta wiesz co to będzie jak Luke i reszta się dowiedzą ze prawie faceta zabiłam. To będzie istne piekło albo nawet gorsze od piekła.
Justyna: Zaczailam. Spoko damy radę.
Bella: Mam taka nadzieje.- dzięki Justynie planowałam trochę nerwy ale nadal się gotowało we mnie.
Z Justyna jeszcze pogadałam opisałam jej sytuacje jakie mnie łącza z moim kuzynem a ona nie mogła w to uwierzyć. No nie dziwie się. Bo to był najbardziej niezrozumiała cześć tej histori. Kiedy tylko usłyszałyśmy otwieranie drzwi głównych Justyna wybiegła jak poparzona. No ja tak samo. Wtedy zobaczyłam ze maja problem. Kazałam im zanieść rannych do naszego pokoju leczniczego i położyć ich na blatach. Zapomniałam wam wspomnieć ze dzięki temu ze czesto były w moim gangu ranni nauczyłam się ratować komus życie jak i jestesm trochę jak lekarz. Justyna mi pomaga bo ona kocha takie rzeczy. Zapewne w przyszlosci będzie lekarzem. Mam nadzieje ze tak będzie. Zaczęliśmy się zajmować dwoma osobami bo ranni zostali tylko Choi i Zeno. Szczerze rana Choi nie jest poważna jak u Zeno wiec Choi' em zajmuje się Justyna ja zajęłam się Zeno. Po jakiś 10 minutach wszystko wróciło do normy Justyna jest z Zeno w pokoju i się mega martwi Choi jest na siłach bo jego rana nie była taka poważna jak u reszty. Dziewczyny jak i dzieciaki wstali i wszyscy się przywitali nie powiem było wszystko w normie do puki chłopaki nie zaczeli tematu z nie otrzymaniem towaru.
Josh: Nie wieże że ten chuj dał się postrzelić przez jakaś dziewczynę.- widać było że jest zły.
Luke: stary zluzuj. Przynajmniej my nie musieliśmy go kropnąć a ta łaska nam w pewien sposob pomogła jak by nie patrzeć.- Luka przytulił mnie od tylu i pocałował w czubek głowy. Nie powiem było to naprawdę słodkie.
Jared: Luke straciliśmy dość dobry towar jak twoim zdaniem mamy zluzować!?- widziałam ze atmosfera się psuje.
Hak: Jak by nie patrzeć facet najbardziej się nie przewidział co zrobi mu ta dziwczyna.
Papa YG: Hak ma racje. Facet powinien sprawdzić laske i powinnien był się uzbroić a nie dac się jakies małolacie.- ej już nic nie mowie bo się wygadam ze to ja jestesm to małolata.
Oni się jeszcze tak jakis czas klucili a potem poszli cos zjesc wszyscy ja postanowiłam isc do mojego pokoju. Nagle mój telefon znowu zaczął dzwonić a na wyswietlaczu Benedik. Czego ten pacan chce??
(Rozmowa telefoniczna)
Benedik: Wiem wiem nie miałem dzwonić ale jest sprawa.
Bella: Wybierasz smierc bolesna czy szybka?- zapytałam całkiem poważnie.
Benedik: Szybka, ale nie zmieniaj tematu bo naprawdę jest sprawa.
Bella: Pli się ze na serio slychac w twoim głosie troskę.
Benedik: Jeżeli to ze chłopaki rozwalili ci w naszej willi laboratorium nazywasz mała sprawa to tak.
Bella: CO??!!!? Wykastruje ich jak dorwę!!!!!
Benedik: Domyśliłem się ze się wkurwisz.- nie No jakim prawem byli w moim laboratorium. No do chuja nędzy pojebanej.
Bella: Jak mam byc do chuja nie wkurwiona!? Rozjebala moje laboratorium!!!
Benedik: No wiem wiem. I Filip mówi ze jutro jest spotkanie sama wiesz z kim i musisz byc.
Bella: No ja pierdole nie może sam. No ale wiem ze nie wiec okay. To tyle czy cos jeszcze ??
Benedik: Nie już nic. Do jutra.- i się rozłączył. Ej to moja działka ze się rozpaczam pierwsza. Pierdole go jutro. Mam ochote jebnac z pieści w ścianę ale się powstrzymuje kiedy Luke wchodzi do pokoju.
Luke: Bella skarbie teraz czekam na mojego przytulasa powitalnego.- rozlazył ręce czekając aż się do niego przytula a ja tylko podbiegłam i skoczyłam na nigo oplatające go nogami wokół jego tali. Albo mi się wydaje albo on nabrał więcej mięśni.
Bella: Nie wiesz jak tęskniłam za tobą każda sekunda bez ciebie była męczarnia.- powiedziałam kiedy się do niego tuliłam.
Luke: Ja tez mój skarbie. Ja już nie mogłem wytrzymać w samotności.- nagle odłożył mnie na dół i złapał moja twarz i po chwili zaczął zachannie całkować.
Były to utęsknione pocałunki. Pełne namiętności i miłości i tęsknoty za soba. Wiem ze źle robie nie mowiac prawdy Lukowi ale nie mogę. Nie chce go stracić. Nie chce by mnie znienawidził. Luke oderwał się od de mnie i zaczął całować mnie po szyji. Nagle doznałam miłego uczucia pożądania. Mam ochote dzis trochę poswietusic i wiem ze on zapewne tez. Kiedy złapałam za jego koszulke zaczęłam ja podnosić on chyba wyczuł o co mi chodzi. Bo ściągnął szybko koszulke i zamknął drzwi do mojego pokoju na klucz. Kiedy się odwrócił zobaczyłam jego umięśniona klatę i wtedy mój rozum poszedł na przerwę i to dość dluuuga. Nie mam zamiaru się dzis kochać. Mam ochote na taki troszeczkę nie dla dzieci zabawy. Luke złapał za moja koszulke i ja rozerwał.
Bella: Ej!!! Lubiłam ta bluzkę.- powiedziałam obrażona. A tak naprawdę mogła se byc podarta.
Luke: Kupie ci lepsza i nie tylko koszulke ale nie dzis.- wiedzial ze ani on ani ja juz nie wytrzyamy tak dluzej wiec bez wstepnych celeregieli wyladowalam na miekkim materacu a on na de mna i chyba mozna bylo sie domyslec co my w nocy robilismy...
CZYTASZ
Black Queen
RomanceOpowiada o dziewczynie, która z powodu śmierci rodziców przeprowadza się do brata. Jej życie diametralnie się zmieni. Brat przyjaciółki jest z gangu, a jej brat kim jest?? Czy wszystko będzie dobrze się potoczy? Dowiecie się czytając, zapraszam. • #...