#XXXXXXVI ^Fack you!!!^

2K 85 2
                                    

Był to Daniel i Bob. Ale podobno ludzie od moich braci ich zabrali wiec jak oni się tu znaleźli. Mam złe przeczucia.

Daniel: Witaj suko.- rany mogę mu tym razem przywalić nie jest to dla mnie problemem ale muszę położyć do kołyski Diego.

Bella: Czego chcesz??- zapytałam tak by nie obudzić malca.

Bob: A wiesz odpłacić się za to ze twoim przyjaciele chcieli nas gdzieś zabrać i chuj wie co nam by zrobili. I to wszystko z powodu takiej małej nie znaczącej nic dziwki.

Bella: O nie. Nie będziecie już mnie więcej obrażać bo już i tak jesteście skończeni.- powiedziałam to i mam racje.

Daniel: Ach tak.- nagle zaczął do mnie podchodzić a ja nie mogłam się uspokoić. Nie chce znowu tego przezywać to co mi zrobili. Zaczęłam walić w okno i zobaczyłam X który biegnie do mojej sali najszybciej jak się da.

X: Co tu się wyprawia?!?- zapytał lekko wkurzony. Mam nadzieje ze ich stad wywali.- Widzę ze pacjentka się was boi wiec proszę mi stad wyjść.- oni wyszli chyba nie chcieli się mu naprzykrzać. Ja się już uspokoiłam.

Bella: Nie pozwól im wyjść ze szpitala jak i nie wpuszczaj ich do mnie. Jasne??- kiwnął głowa i wyszedł. Napisałam szybko SMS.

Do Mój Książę💛 (Luke):
Bob i Daniel są u mnie w szpitalu przyjedziecie szybko.

I wysłałam. Mam tylko nadzieje zaraz przyjadą. Boje się być tu teraz sama.

*Luke pov.*

Właśnie jest godzina 6 rano a ja nie mogę spać No co jest ze mną nie halo. Tęsknie za nikim kochaniem które pewnie teraz spać nie może bo ma koszmary. Chciałbym być tam z nią cały czas. Skoro już nie śpię poszedłem się ogarnąć. Kiedy doprowadziłem się do ładu, zeszłem na dół a tam już i tak wszyscy nie śpią.

Luke: Hej zombi!!- krzyknąłem a oni jak jeden mąż spojrzeli na mnie, tak jak by coś się stało.

Hak: Stary ci dwaj kolesie uciekli wczoraj naszym.- ze co kurwa?!?! Nie No serio trudno jest dowieść dwie osoby bym mógł je wykastrować bądź zabić. Asj.

Josh: Ciekawy jestem gdzie oni się podziali??

Kris: Josh napewno nie tu, ani u siebie, i Mark tez nam pomaga wiec powinnismy szybko ich znaleść.

Jimin: Zastanawia mnie jedna rzecz.

Suga: Jaka??

Jimin: Jeżeli oni uciekli na pewno będą szukać Belli by się na niej odegrać wiec prędzej czy później do niej zawitają. Trzeba do niej jechać i wtedy tam na nich poczekać.

Johan: To świetny pomysł. Ale nie teraz szpital otwiera się dla ludzi zewnątrz o 8:30 czyli na pewno nie o 7.

Jonatan: No racja. Dobra to kto się zgłasza na ochotnika by zrobić wszystkim śniadanie.- nikt a nikt się nie zgłosił. Czyli zamawiamy. Zamówiliśmy w MacDonaldów jakieś zestawy śniadaniowe i po 8 minutach przyjechali z nimi.

Zjedliśmy wszystko i każdy poszedł się ogarnąć. Ja się zastanawiałem co tam u mojej księżniczki i czy już wstała. Kiedy wszyscy już zeszli na dół poczułem jak mój telefon wibruje. Spojrzałem na ekran i zobaczyłem ze mam wiadomość od mojego skarba.

Od Moje Kochanie ❤️😘:
Bob i Daniel są u mnie w szpitalu przyjedziecie szybko.

Co oni robią tam?? Fack. Musimy się sprężać. Jak oni coś jej znowu zrobią nie zamacham się tym razem i im pośle kulkę w łeb.

Luke: Daniel i Bob są u Belli, sprężać się!!!!- krzyknąłem a oni niewiadomo skąd wyjebali na raz.

Wszyscy wzięliśmy ścigacze bo są szybsze i ruszyliśmy do szpitala. Prawdopodobnie każdy z nas miał na liczniku z jakieś 250 km/h wiec jak policja nas złapie to i tak nic nie zrobi bo mamy z nimi układ. Jak i ze sklepami. Jeżeli w sklepach użyjemy hasła "Bądź grzeczna/grzeczny" do kasjerki/kasjera to wiedza ze maja z nami nie zadzierać. Po jakiś 2 minutach dojechaliśmy do szpitala jak jeden mąż weszliśmy tam i skierowaliśmy się na oddział Belli. Dotarliśmy tak mega szybko i widziałem tych swych debili. Teraz zabierają ich Zeno, Hak, Kija, Jeaha i Shija. Bo to będzie najlepsze rozwiązanie. Oni ich zgarnęli a my poszliśmy do sali Belli. Ona tam siedział a do jej łóżka została przyczepiona kołyska dla dziecka. Eee.... pogubiłem się.

*Bella pov.*

Zobaczyłam cały gang "Nieśmiertelnych" i szczerze to się ich zlękłam. Pokiwałam im i pokazałam ze mogą wejść i żeby byli cicho. Kiedy weszli byli zdziwieni małego chłopczyka którego trzymałam na rękach.

Bella: Poznajcie proszę Diego. Ma 5 miesięcy i się nim tutaj opiekuje.- maluch spał wiec nie widział ich ale to chyba nawet i dobrze.

Maja: Jest slodziuszny.- wiedziałam ze tak zareaguje.

Bella: No nie??- ja tak samo uważam.

Luke: A gdzie jego mama??- eee w piekle. Tak se pomyślałam. ((Pozdrawiam SzatanLucyfera ))

Bella: Zginęła. Została zabita.

Justyn: A co się z nim stanie jak wypuszcza go ze szpitala??

Bella: Zapewne trafi do domu dziecka. Chyba ze....

Josh: Te spojrzenie mi się nie podoba.- Tak jak każdym kto zna jego znaczenie.

Bella: No ale Wes zgódź się Josh plisss.- zrobiłam oczy szczeniaczka.

Josh: Niech będzie ale ty będziesz za niego odpowiedzialna.- wstałam odłożyłam Diego do kołyski i przytuliłam Josha. Nie mogę uwierzyć ze się zgodził byśmy adoptowali Diego i od teraz stanie się członkiem naszej rodziny.

Po tej miłej rozmowie Diego się obudził i zaczął się do wszystkich uśmiechać. Chyba ich polubił. Mam tylko nadzieje ze nie będzie mnie nazywał mama. A jak tak to jakoś to przeżyje. Ogólnie wszyscy byli do 12 a potem został tylko Luke, Alex, Luis, Toby, Al, V, Aron i Choi. Jak fajnie. Diego zaczął płakać bo był głodny lub Pielucha. Ta to pielucha. Wstałam i wzięłam go na ręce.

Al: Bella gdzie idziesz??

Bella: Wymienić Diego pieluchę. Chyba ze wy chcecie to zrobić??- zapytałam i wiedziałam ze nie będą chcieli.- No właśnie zaraz wracam.- i poszłam mu wymienić ta śmierdzi bombę. Po 5 minutach męczarni wróciłam Diego dalej płakał czyli jest głodny. Nagle do mojej sali wszedł Zayn. Chłopaki go zmierzyli od góry do dołu. I chyba się nie polubią. Mam nadzieje ze to nie skończy się na rękoczynach.

Zayn: Słyszałem ze malec płacze wiec poszedłem po mleko dla niego masz.- podał mi butelkę i zaczęłam karmić Diego.- Tak w ogóle jestem Zayn.- podał rękę na przywitanie ale oni nic se z tego nie robili. Chodź raz mogli by być mili.

Bella: Nie wnikaj. A tak w ogóle ostatnio zapomniałam się ciebie zapytać co ty tu toniesz na oddziale??

Zayn: Choruje na serce i znam ten szpital od dziecka.

Bella: Ja tak samo tez choruje na serce.- nagle do mojej sali z przytupem wjebał...

CDN...

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Specjalnie dla Colorowa BjutiGirl19995 SzatanLucyfera

Black QueenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz