15. Portret

10.4K 730 226
                                    

Dochodziła dziesiąta w nocy, więc Harley po kryjomu wymknęła się z dormitorium, omal nie budząc koleżanek, gdy potknęła się o miotłę którejś czarownicy i przewróciła się na ziemię z hukiem. Przy pomocy zaklęcia lumos oświetliła sobie drogę i zaczęła zmierzać do lochów. Ruchome schody działały na jej szkodę i czuła, że jest strasznie spóźniona. Odezwał się do niej stary portret przedstawiający maga z kasztanową brodą.

- Psst, uczennico... dlaczego o tej porze pałętasz się po szkole, co? Schadzka miłosna? - Namalowane oczy ciągle się poruszały, a na dźwięk jego słów, skrzywiła się. Jasne... schadzka z nauczycielem. Będą polerować kociołek albo zwijać papirus... Merlinie to brzmiało okropnie. Nawet dla samego żartu. - Często cię widzę biegającą, jak pchła. Koleżanka sir Nicholasa, prawda? Czy wiedziałaś, dziewczynko, że za moim portretem kryje się tajemne przejście? Jeśli chcesz podam ci hasło. Prowadzi ono prosto do lochów.

Już miała się zgodzić, ale przypomniała sobie, na jakiej zasadzie opierał się nie tyle świat magii, co cały rzeczywisty, a więc ten także mugoli. Zwilżyła sobie usta językiem, a czasu w plecy coraz więcej.

- Co chcesz w zamian?

Oczy znowu się gwałtownie poruszyły, jakby próbował przyjrzeć się całemu otoczeniu, co w jego położeniu było wręcz niemożliwe.

- O, jaka mądra dziewczynka. Wie, że czegoś chcę. Zatem zdradzę ci hasło, jeśli odpowiesz na moje pytanie. To jak?

- Jakie pytanie?

- O, jaka mądra dziewczynka. Wie, że zadam pytanie.

,,Szukają mnie głupcy, szukają mądrale, lecz nie przejmują się mną wcale.

Szukają mnie biedni, szukają bogaci,
lecz nie zawsze są mnie warci.

Mają ją dzieci, mają ją ludzie
starzy i młodzi, ślepi lub głusi, chromi i niemi a dla innych pozostaje marzeniami.

Jestem błogosławieństwem, jestem przekleństwem, powiedz, czy wiesz, czym jestem?"

- Co jest odpowiedzią, dziewczynko? Jeżeli chcesz, nie musisz dzisiaj odpowiadać. Me wrota poczekają, ale profesor Snape już nie, więc zgaduj lub pędź.

Harley podrapała się po potarganej głowie. Odpowiedź wydawała się banalna jak na kilkaset letni portret, a jednak z powodu presji czasu nie była pewna odpowiedzi. Musiała się zastanowić. Ale to zajęłoby zbyt wiele cennego czasu.

- Nie podpowiesz mi, prawda?

- O, jaka mądra dziewczynka. Wie, że nie podpowiem.

Portret starego czarodzieja zaczynał ją irytować. I ciągle zaczynał wypowiedź od tego samego zdania.

- Mądrość?

Mężczyzna zacmokał z dezaprobatą, ale dziwnie zadowolony z powodu braku odpowiedzi. Skoro nie chciał się otwierać, czy współpracować, to po Merlina się sugerował? Przeklęte bochomazy, pomyślała krytycznie. Ciekawe, czy Dumbledore zauważyłby brak jednego portretu albo chociaż popiół.

Skinęła głową portretowi, że potrzebuje czasu do na mysłu i zbiegła schodami na sam dół. Wiedziała, że jej się oberwie, pewnie naprawdę będzie za karę szorować kotły lub te wszystkie butelki.

Zapukała do drzwi, lecz odpowiedziała jej cisza. Weszła cicho do sali i zastała Snape'a przed kotłem z bulgoczącym wywarem. Nawet się nie odwrócił.

- Spóźniona osiem minut i trzynaście sekund. Siadaj wreszcie.

Podszedł do niej i uważnie się jej przyjrzał. Wyciągnął różdżkę i wdarł się do umysłu dziewczyny. Przegrzebywał jej wspomnienia, ale nie mógł znaleźć tego, którego potrzebował. Widział pobyt w Hogsmead, wydarzenia z Pokoju Życzeń, co go bardzo zainteresowało. Dwór Meyling. Miał zamiar potem ją skarcić, że Malfoy omal jej nie nakrył, ale dopiero zaraz wściekłość w nim zawrzała.

Powrócił do siebie i złapał za ją mocno za ramię. Przez gruby sweter czuła na ramieniu zaciśnięte palce nauczyciela.

- Ty idiotko! Jak mogłaś być taka nieostrożna?! - wrzasnął gardłowo, aż się skuliła. - Musiałaś naprawdę nieumiejętnie się maskować, skoro taka sierota umysłowa jak Parkinson się zorientowała, kim jesteś. Twoja Harley jest zbyt podobna do Alice! W Beauxbatons mogłaś sobie na to pozwolić, ale tutaj zbyt wiele osób cię znało!

Wreszcie uspokoił się i oparł dłońmi o blat. A może mógłby to wykorzystać? W tego, co się dowiedział, mógłby dostać, co chciał. Tajemnica Alice wydała się. A jeśli nie szantaż poskutkowałby to może mógłby sprawić, że sama się otworzy przed nim? Kluczem mógłby być Malfoy. Jeżeli będzie miała z nim dużo styczności, zapytanie znowu być Alice i... wszystko powie. Nie, zbyt naiwne myślenie.

- Byłaby szkoda, gdyby Hilde i Zakon dowiedzieli się, że zostałaś zdemaskowana - zaczął z udawanym żalem. Harley spojrzała na niego przerażona. - Może to wszystko zniszczyć, więc zostaniesz pewnie przeniesiona gdzieś indziej? Egipt? Polska? Rosja? Daleko.

W jej oczach błysnęło coś na kształt łez, ale czy naprawdę się tym przejęła?

- Czego pan chce?

- Tamto, jedno wspomnienie. Cel? Powód? Kto? Jak? Chcę to wiedzieć. Jeśli dasz mi to wspomnienie, przemilczę to.

- Ja...

Co? Kto? Rila! Nie!

- Ty?

- Nie mogę... nie chcę. - Kręciła głową. Snape mlasnął podirytowany.

- Dam ci czas do końca kalendarzowego roku. Jeśli nie dostanę wspomnienia, Dumbledore się dowie. Daleko stąd. Daleko od Malfoy'a.

Harley zerwała się na równe nogi, odepchnęła na bok nauczyciela i wybiegła z sali od eliksirów na chłodny korytarz. Nadal czuła równie zimne palce na ramieniu, aż sprawdziła, czy aby tam nie zostały. Objęła się ramionami i wybiegła dziwnym korytarzem, aż straciła orientację w terenie. Wołała desperacko Nicka, ale najwidoczniej nawet duchy musiały spać.

Nie pamiętała czy skręcała w prawo i lewo. Skąd przyszła. Jak to się stało ? Dlaczego tak się stało? Jej rodzina... udawanie kogoś innego... zbrodnia. Chciała uciec jak najdalej, ale perspektywa bycia dalej pod kontrolą Zakonu była przygnębiająca. Sięgnęła po różdżkę i rzuciła lumos.

Którymś korytarzem widziała nawet Irytka, przygotującego psikusa dla uczniów na dzień dobry. Nie wołała go, bo dobrej opinii to on nie miał i wiedziała, że lepiej się go wystrzegać. Nie wiedziała, kiedy znalazla się nagle na błoniach szkoły. Gdy wszyscy spali, ona tułała się po zimnie. Na zewnątrz i tak zdawało jej się cieplej niż w lochach. Weszła z powrotem do szkoły przez główne wejście, uważając, by nie znudzić wszędzie czatującego Filcha i jego kotki. Dostała się na Siódme Piętro.

Pokój Życzeń miał pokazać jej to, co chciała. I pokazał. Położyła się na kanapie, a ogień z kominka ogrzewał jej zmarznięte stopy w samych skarpetkach i zużytych trampkach. Chciała mieć piękne sny, lecz i tym razem dręczyły ją koszmary.

Avada Kedavra ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz