Harry czekał na Harley w salonie Gryfonów tuż przy wejściu. Czuł się nieco pewniej, że przyjaciółka idzie z nim, więc nie będzie sam skazany na Slughorna. Dziewczyna zeszła dość szybko, ale Harry nie potrafił ukryć zdziwienia jej wyglądem. Jasne włosy związała w kucyk, a sama suknia nie wydawała się jakaś zbytnio elegancko - zwykła zielona rozkloszowana sukienka przed kolana leżała na niej nadzwyczajnie dobrze. Nie potrzebowała żadnej biżuterii czy ekstrawaganckiego stroju, by wyglądać... tak uroczo.
Uśmiechnęła się do chłopaka, idąc pierwsza, przez co mógł przyjrzeć jej się uważniej. Przyłapał się, że zbyt długo patrzył na nagą skórę jej pleców widoczną przez subtelny dekolt w kształcie łezki zapinany na ozdobny guziczek. Harry poczuł, jak przez chwilę robi mu się niemiłosiernie gorąco, więc musiał poprawić muszkę od garnituru.
Byli coraz bliżej Slughorna, przez całą drogę rozmawiali wesoło o Quidditchu, Aurorach czy innych bezsensownych sprawach. Chłopak był pod wrażeniem, jak bardzo Harley wydawała się być rozluźniona w jego towarzystwie.
- Bo wiesz kiedyś dałam się nabrać, że każda ściana może przenieść do Hogwartu, i wtedy... wbiegłam w tę ścianę, rozwalając sobie nos i kilka mlecznych zębów, ale odrosły.
Zaśmiała się, co spodobało się Harry'emu. Może nie potrafiła mu zastąpić Ginny, ale była wspaniałą przyjaciółką, jak Hermiona. Taka autentyczna z dystansem do siebie. Miała uroczy śmiech, którego mógłby słuchać jeszcze długo. Nawet nie wiedzieli, że kiedy zmierzali ozdobionym czerwonymi lampionami korytarzem, ktoś skryty za jedną ze ścian, doskonale ich słyszał.
Draco Malfoy podniósł wzrok, kiedy para znalazła się nieco dalej, że był w stanie ich zobaczyć. Benson i Potter? Ciekawe połączenie, powiedział złośliwie w myślach. Jedno musiał przyznać, jako mężczyzna - Benson miała niezłe nogi.
Wykorzystał okazję, że korytarz jest pusty i przemknął do Pokoju Życzeń. Ściągnął stary koc z szafy zniknięć, w której przeprowadzał jeden ze swoich prób. Wiele tygodni zajęło mi naprawienie tej szafy - zwłaszcza, że z jakichś nieznanych sobie powodów pojawiał się na nic nie znaczących dla niego zajęciach i jeszcze wziął na swoje barki drużynę Quidditcha, by utrzeć nosa Nottowi, który zaczął nieźle się panoszyć.
Włożył zielone jabłko, które zabrał z kolacji i wypowiedział zaklęcie naprawiające.
- Harmonia Nectere Passus - wyszeptał.
Ku jego zadowoleniu, zmieszanego z lękiem, szafka okazała się pusta. Po raz drugi przyłożył różdżkę do czarnego drewna, wypowiadając przy tym to samo zaklęcie. Lekki zgrzyt, jaki usłyszał, zmusił go do zajrzenia do środka. Nadgryzione jabłko ponownie pojawiło się przed jego oczami. Wszystko szło dobrze...
*****
Harley siedziała znudzona na przyjęciu Slughorna i tylko czekała, aż nadarzy się okazja, aby dać nogę. Unikała wszelkich rozmów, a tym bardziej podejrzanie wyglądających przystawek. Z rozbawieniem obserwowała, jak Hermiona bawi się ze swoim ,,partnerem'' w chowanego. No nie wybrała zbyt mądrze.
Harry rozmawiał krótką chwilę z Cormakiem, aż podszedł do nich Severus Snape, po czym został przyjaźnie powitany przez Gryfona. Cała zawartość jego żołądka znalazła się na czarnych butach nauczyciela. Harley omal nie wybuchła śmiechem, żałowała, że nikt tego nie zobaczył, bo każdy był zajęty sobą. Gdy Snape skończył rozmowę z Potterem, podszedł do niej.
- Wesołych Świąt, profesorze - mruknęła, unosząc pusty kieliszek. - Nie wiedziałam, że jest pan zwolennikiem takich przyjęć.
Snape popatrzył na nią z niekrytą pogardą, na co dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.
CZYTASZ
Avada Kedavra ✔
FanficTRWA POPRAWA BŁĘDÓW TRYLOGIA ZAKLĘĆ NIEWYBACZALNYCH - 1 tom ,,Gdy jedno zaklęcie odbierze ci wszystko, to jedno zaklęcie może ocalić ci życie''. Rodzina Manson, którą niegdyś łączyły bliskie relacje z rodem Blacków i Malfoy'ów pewnej nocy zos...