- Słucham? Co pan mówi...
- Prawdopodobnie wkrótce znikniesz, w tym czasie może wiele się wydarzyć. Osobiście nie mam zamiaru nic mówić Draconowi, pozostawiam tobie ten wybór, z którym zapewne Dumbledore i Annafolz się nie zgodzą - powiedział poważnie Severus, wyczarowując sobie własną filiżankę z herbatą. - Dumbledore nie pozwolił mi o tym mówić... ale jest rola, którą tylko ty możesz odegrać, w żaden sposób nie potrafię cię do niej przygotować i obawiam się... że nikt nie będzie w stanie - wyjawił, a Harley przez chwilę odniosła wrażenie, że w jego głosie słyszy zawód i smutek.
- Skoro profesor Dumbledore nie pozwolił, dlaczego pan mi o tym mówi?
- Przypominasz mi pewną Gryfonkę. Taka sama jak ty... za szczęście zapłaciła wysoką cenę.
Harley przełknęła ślinę.
- Co się z nią stało?
Snape popatrzył na nią, jakby widział ją pierwszy raz, a potem uświadomił sobie, co powiedział. Harley... Alice tak bardzo przypominała mu Lilly Evans, tę, którą poznał w dzieciństwie. Ciekawa świata, chętna do pomocy, czasem zagubiona. Nie łączyło ich żadne pokrewieństwo, tym bardziej podobieństwo - wyglądem kompletnie się różniły, zwłaszcza teraz, kiedy dziewczyna doprowadziła się do najgorszego stanu - ale było coś, co sprawiało, że jedno spojrzenie Snape'a na Harley sprawiało mu jednocześnie ból, ale i radość.
Miały podobny uśmiech.
Wierzył, że Alice jest szansą dla Dracona... jego lekarstwem. Nie z rozkazu Dumbledore'a, a dla dobra Dracona - z własnej woli - chciał chronić Alice, by kiedyś, gdy nachodząca wojna dobiegnie końca, mogli być szczęśliwi. Ta, którą ze szczęścia okradziono i ten, który je stracił.
- Profesorze?
- Zginęła - odpowiedział oschle, chcąc zakończyć temat Lily nim na dobre się rozpoczął. - Jakiś czas temu twoja ciotka dała ci pewien eliksir... czy wiesz, jaki?
- Na początku powiedziała, że to veritaserum, ale potem powiedziała, że mam tego użyć, gdy poczuję się zagrożona... nie sprawdzałam go.
Snape skinął głową, upijając łyk gorzkiej herbaty. Rozluźnił się, gdy zobaczył, że dziewczyna w końcu pochyla się po swoją filiżankę i również cicho sączy napar. Czy sądziła, że chce ją otruć? Nie dziwił się jej ostrożności, ba! On ją podziwiał. Ze wszystkich nauczycieli przyszła do niego z prośbą o pomoc, przed nim się otworzyła i pokazała mu nie część, a całą bliznę, jaką skrywało jej serce. czyżby zyskał jej większe zaufanie niż przypuszczał? A jednak nadal pozostawała ostrożna, chociażby przy wypiciu herbaty.
Pamiętał wspomnienie, jak Claire mówiła, aby nikomu nie ufała, oprócz Dumbledore'owi - a skoro jemu nie chciała powiedzieć, co się wydarzyło na Dworze Meyling, być może nie pamiętała całego wspomnienia... zresztą, co się dziwić. Minęło wiele lat i uparcie starała się nie wracać do tamtego dnia, póki Zakon nie postanowił się wtrącić.
- Twoja ciotka dała ci Eliksir Wielosokowy. Potrafi zmienić twój wygląd tak, byś wyglądała, jak osoba, której próbka znajduje się w środku. Ja również chciałbym ci dać jeden. - Wstał, po czym skierował się do jednej z szaf. Stanął do niej plecami, przez co Harley nie była w stanie dostrzec jej zawartości. - Dumbledore nie był przychylny temu pomysłowi.
- Jak na najwierniejszego człowieka profesora Dumbledore'a, robi pan wiele rzeczy, który on nie popiera.
Na pociągłą twarz mężczyzny wkradł się delikatny uśmieszek, czego na szczęście Gryfonka nie widziała. Wyciągnął ciemny flakonik i postawił go przed filiżanką do herbaty. Harley ostrożnie wzięła go do ręki, przyglądając mu się uważnie. Odkorkowała fiolkę, by powąchać eliksir, czego od razu pożałowała. Gorzki zapach, wręcz duszący przytępił jej zmysły, aż zakręciło jej się w głowie. Szybko zatkała fiolkę i odstawiła ją na miejsce, patrząc z dezorientacją na nauczyciela.
- Wywar Żywej Śmierci...
Profesor przytaknął, uważnie obserwując każdy następny ruch uczennicy.
- ,,Spożycie Wywaru Żywej Śmierci sprowadza na jego pijącego bardzo mocny sen, który może trwać w nieskończoność. Ten eliksir jest bardzo niebezpieczny, jeśli nie jest używany z rozwagą... Jest to niezwykle niebezpieczna mikstura'' - wyrecytowała, blednąc jeszcze bardziej, co w jej przypadku wydawało się już niemożliwe.
- Proszę bardzo... nie tylko panna Granger potrafi irytować swoją znajomością każdego podręcznika na pamięć.
- Po co mi one? Te eliksiry...
- Eliksir Wielosokowy ma ukryć twą obecność, by nikt nie rozpoznał tego, kim jesteś. Tak na wszelki wypadek - odparł spokojnie.
- A ten? - Wskazała podbródkiem na fiolkę z Wywarem Żywej Śmierci.
- Nie domyślasz się? Nie możemy pozwolić, byś dostała się w ręce Śmierciożerców, czyż nie? - Przytaknęła. - Wypijesz ten eliksir, gdy będziesz pewna, że nie ma innej drogi ucieczki. Zapewne wiesz, że kilka kropel, nawet najlepiej przyrządzonego eliksiru nie jest w stanie zabić? By mieli pewność, że jesteś martwa, wypijesz całą zawartość fiolki. - Snape dostrzegł strach malujący się na twarzy dziewczyny. - Krew krążąca w twoich żyłach nie może dostać się w ręce Czarnego Pana, zrozumiałaś?
- Z własnej woli mu jej nie oddam...
- Dobrze... Sądzę, że wyjaśniliśmy sobie wiele już spraw i możesz wrócić do swojego dormitorium, nim moja dobroć się skończy i rzeczywiście odejmę Gryffindorowi pięćdziesiąt punktów.
Harley wstała, poprawiając rękawy bluzy. W lochach było znacznie zimniej niż w większej części zamku. Zamierzała już odejść, kiedy Snape przypomniał jej o czymś, czego zapomniała zabrać. Odwróciła się w stronę czarnej fiolki, czując, jak serce zaczyna bić coraz szybciej. Podniosła eliksir i schowała go do kieszeni bluzy. Miała wrażenie, że teraz, gdy zna właściwości mikstury, ona przenika przez szklane ściany fiolki i pali ją w dłoń.
Życzyła Severusowi dobrej nocy i postanowiła wrócić do łóżka. Nie uspokoiła się, wiedząc, że tak naprawdę nic nie było wyjaśnione. Nie dała rady zapytać o to, co wydarzyło się kilka godzin wcześniej na korytarzu, czy naprawdę Draco został Śmierciożercą? Snape go chronił... czy w takim razie on również nim był? Czy ten, któremu zaczynała ufać aż za bardzo, mógłby ją zdradzić?
Nie, Dumbledore mu ufa, więc i ona to zrobi. Zacisnęła palce mocniej na szyjce butelki, gdy weszła do salonu Gryfonów. Było teraz tak cicho... i tak będzie przez najbliższe kilka dni, bo następnego dnia większość uczniów wraca do domów, by móc spędzić Wigilię i Nowy Rok z najbliższymi. Harley nie mogła dzielić z nimi tej radości. Oszukiwała ich, pokazując obcą, fałszywą twarz, dlatego nie przyjęła zaproszenia Rona. Ciotka zniknęła, więc i tym razem spędzi święta samotnie w szkole. Może w Hogwarcie nie będzie tak źle? Spędzi czas z duchami. Dawno nie rozmawiała z Nickiem...
Ta cisza... była dołująca.
Położyła się z powrotem do łóżka i przez większość czasu wpatrywała się w fiolkę z eliksirem, który w razie konieczności, a znając zapobiegliwość Snape'a ta konieczność nadejdzie, odbierze jej życie. Zresztą, czy to życie było coś warte?
- Czy powinnam ci powiedzieć? - zapytała szeptem, zastanawiając się, co dalej.

CZYTASZ
Avada Kedavra ✔
FanficTRWA POPRAWA BŁĘDÓW TRYLOGIA ZAKLĘĆ NIEWYBACZALNYCH - 1 tom ,,Gdy jedno zaklęcie odbierze ci wszystko, to jedno zaklęcie może ocalić ci życie''. Rodzina Manson, którą niegdyś łączyły bliskie relacje z rodem Blacków i Malfoy'ów pewnej nocy zos...