PROLOG

30.7K 1.3K 378
                                    

   Byłem żałosny, sądząc, że tego spokoju nikt mi nie zaburzy. Najwidoczniej byłem za młody, by móc zrozumieć, że świat nie jest mi przychylny. Często jeździłem z ojcem i matką na dwór Meyling, do rodziny Manson. Wraz z rodzicami mieszkały tam trzy ich córki. Najstarsza Claire ukończyła edukację i zaczęła pracę w Ministerstwie Magii, sam nie wiem, co ona tam robiła, ale stała się dość rozpoznawalną osobą. Druga siostra nosiła imię Rila i jedyne, co o niej wiedziałem to tylko to, że należała do jakiejś drużyny quidditcha. Widziałem ją może dwa razy w życiu. Moim zdaniem była dość dziwna. Najmłodsza natomiast... Alice wydawała się być inna na tle sióstr. Wydawała się taka delikatna, niemal wszystko sprawiało jej radość. Dostrzegała piękno tam, gdzie nikt inny nie widział.

   Często się z nią bawiłem. Najczęściej w Eksplodującego Durnia, nie powiem... młoda miała smykałkę. Zaskoczyło mnie, gdy dowiedziałem się, że Rila kiedyś uczyła Alice latania na miotle, więc nie raz się z nią ścigałem. Tu już nie mogła mi dotrzymać kroku. Może, gdyby więcej ćwiczyła mogłaby stać się jednym z najlepszych graczy? Kto wie. Ja... tego się nigdy nie dowiedziałem.

   W sobotę znów mieliśmy udać się na dwór Meyling, niestety coś nam pokrzyżowało plany. Rodzice wezwali mnie w przeddzień wyjazdu do salonu. Matka zakrywała usta dłonią, a oczy miała czerwone od ciągłego płaczu. Ojciec nie wydawał się tak samo poruszony, ale na pewno coś go wyprowadziło z równowagi.

   – Co jest? – zapytałem, stając przed nimi.

   – Draco... Rodzina Manson została zamordowana – powiedziała matka.

   Nie tego się spodziewałem... Za rok miałem iść do Hogwartu, Alice miała iść ze mną. A teraz jedyne, co miałem w głowie to okrutne wizje, jak wyglądało jej ciało. W jaki sposób odebrano jej życie. Nic mi więcej nie powiedzieli. Temat szybko ucichł i nigdy nie został już poruszony. 

   Wściekły wróciłem do pokoju, który potem wyglądał jakby przeszło przez niego tornado. Musiałem jakoś  rozładować swój gniew... To nie mogła być prawda! Od tego czasu rodzice strasznie mnie rozpieszczali, bardziej niż wcześniej. Nie będę kłamać: stałem się arogancki i zadufany w sobie, wmawiałem sobie, że co chcę, dostanę to — i nie widzę w tym nic złego. Na troszczeniu się o samego siebie wyjdzie się lepiej niż na zbliżaniu się do kogoś. A jako książę Slytherinu, wizerunek to jedna z najważniejszych dla mnie rzeczy.

Avada Kedavra ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz