24. Alice i Draco

9.7K 735 259
                                    

Otworzyła oczy powoli, ponieważ światło dostające się przez wysokie, niczym nie zasłonięte okna, piekło ją. Nie potrafiła nawet jęknąć z bólu przez suchość w gardle. Rozejrzała się ostrożnie dookoła i z ulgą wywnioskowała, że nie została nigdzie wywieziona czy przykuta. Leżała w skrzydle szpitalnym w Hogwarcie. Zaskoczona spojrzała na stolik przy łóżku zasypany łakociami i kartkami. Co się właściwie stało?

Usłyszała tupot niskich obcasów i w wejściu dostrzegła sylwetkę pani Pomfrey, która podskoczyła na widok obudzonej Harley. Szybkim susem doskoczyła do jej łóżka, zmierzyła temperaturę, a potem dokładnie przebadała. Bez słowa wyszła, by wrócić z dzbankiem i szklanką.

- Pij - powiedziała łagodnie. - Nie masz pojęcia, jak wszystkich nastraszyłaś! - Objęła swoją twarz dłońmi. - Minerva odchodziła od zmysłów, profesor Annafolz także! Tak się zaniedbać... Nieodpowiedzialność godna pożałowania!

Harley sięgnęła po gliniany kubek i wypiła kolorową zawartość, po czym omal nie zwróciła jej. Na szczęście w porę zakryła usta dłonią, po czym z wyrzutem spojrzała na panią Pomfrey.

- Może gorzkie, ale pomoże - skwitowała. - Dziewczyno - zacmokała niezadowolona. - Powinnam poinformować dyrektora oraz pozostałych nauczycieli, którzy odchodzą od zmysłów...

- Przepraszam... - wychrypiała, przerywając karcenie kobiety - ale co się właściwie stało?

- Jeszcze się pyta! - żachnęła się pielęgniarka. - Bardzo mocno przespałaś trzy noce i trzy dni! Myśleliśmy, że już się nie obudzisz i do Munga mieliśmy cię posłać.

Dziewczyna z trudem, ale powoli usiadła na łóżku. Nie używane od trzech dni mięśnie dały o sobie znać silnym odrętwieniem i ukłuciem. Wbiła wzrok w słodycze, a potem zerknęła kątem oka na kobietę, która nadal stała w miejscu z rękoma na biodrach. Uważnie lustrowała każdy ruch uczennicy, jakby była w stu procentach przekonana, że ta zaraz znowu padnie, jak tylko mrugnie.

Harley sięgnęła po pierwszą kolorową kartkę z serdecznymi życzeniami - od Seamusa i Deana. Mniej więcej kojarzyła, kim była ta dwójka Gryfonów, i musiała przyznać, że zrobiło jej się ciepło na sercu, czytając ich pokrzepiające życzenia.

- No co tak paszczę rozdziabiasz? Zmartwiłaś też swoich kolegów, codziennie cię ktoś odwiedzał. Mignęło mi nawet dwóch uczniów Slytherinu i uczennica Ravenclawe'u. Doprawdy...

Kobieta złapała za poły ciemnej sukni i fartucha, wybiegając ze skrzydła, przy charakterystycznym stukaniu obcasików pantofli. Harley została sama. Upadła z powrotem na nieco twardą poduszkę. Pamiętała, jak zrobiła się senna na lekcji Transmutacji, a potem... odpłynęła. Śniła wiele, ale prawie nic z tych snów nie zapamiętała, za wyjątkiem rodzinnej posiadłości.

Dzień, kiedy poznała Dracona i ich losy splotły się po raz pierwszy.


Pani Manson osobiście dopilnowała, by skrzaty domowe przygotowały posiadłość jak najlepiej na przybycie wpływowych gości. W tym czasie Rila i Claire zajęły się swoją młodszą siostrą, ubierając je w szmaragdową sukienkę do kolan z kokardkami z tyłu w pasie i na bufiastych rękawkach. Rila uczesała jej długie jasne włosy w warkocza.

Na prośbę matki przygotowały siostrę, by prezentowała swój status perfekcyjnie. Alice czuła się jednak niczym lalka, którą dzieci postanowiły wystroić na bal, gdzie pozna księcia, jak w bajkach. Przyglądała się swojemu smutnemu odbiciu w złotym zwierciadle. Nie odezwała się ani słowem na temat sukienki, której kolor zupełnie jej nie odpowiadał. Samo to, że to ona miała odgrywać pierwsze skrzypce... była zniesmaczona. Szykowały sześcioletnie dziecko jakby już szła do ślubu...

Avada Kedavra ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz