() () ()
Fred i Wiktoria prawie cały marzec spędzili we dwójkę. Oczywiście codziennie spotykali się z resztą przyjaciół, ale pod koniec dnia i tak lądowali razem na parapecie okna na piątym piętrze i patrzyli w gwiazdy. Caroline, George oraz Ada brali pod uwagę fakt, że zachowują się jak para, więc Fred był codziennie męczony kazaniami, które najczęściej prawiła mu Diggory. Ale oprócz tego było dobrze.
Pomiędzy czasem z Fredem, a resztą, stety bądź niestety, znalazło się trochę miejsca dla Faux'a. Czarnowłosy często wyciągał Wiktorię na różnego rodzaju wyjścia, gdzie świetnie spędzali czas, choć nie oszukujmy się, pomimo miłego czasu zawsze jak najszybciej wracała do rudowłosego.
Perspektywa Wiktorii
-Gdzie ty znowu idziesz? - jęknął Fred, złapał mnie za rękę i pociągnął z powrotem na miejsce.
-Nie mogę cały dzień siedzieć z tobą, są też inni, którzy chcą spędzić ze mną czas - powiedziałam, wstając jeszcze raz i podchodząc do lustra. Chłopak prychnął i rozłożył się jak rozgwiazda. Zanim wyszłam spojrzałam na niego z politowaniem.
Poszłam się przebrać i ogarnąć włosy. Co musieli myśleć sobie ludzie kiedy wychodziłam w takim stanie od niego? Pół godziny później dotarłam na Błonia, gdzie umówiłam się z Lucy. Jej czarne oczy zawsze mnie przerażały, więc gdy odwracała się w moją stronę miałam mini zawał serca.
Rozmawiałyśmy dość dużo o uczniach i nauczycielach, a gdy chłód ze strony jeziora zaczął przyprawiać mnie powoli o gęsią skórkę podbiegł do nas jakiś chłopak.
-Lucy, Snape się wkurzył. Pamiętasz, że masz szlaban? - powiedział na jednym wdechu, opierając dłonie o kolana. Blondynka otworzyła szeroko oczy i wstała jak poparzona.
-Kompletnie o tym zapomniałam, cholera jasna - otrzepała się z piachu i trawy. - Przepraszam cię Wika, ale muszę iść - spojrzała na mnie krótko i pobiegła razem z chłopakiem do zamku. Ona i szlaban u Snape'a? Po krótkim przemyśleniu sprawy również wstałam i poszłam na Wieżę Astronomiczną, żeby popatrzeć na okolice. Zaraz miało zachodzić słońce, więc wszystko nabierało blasku. Wchodząc już schodami na górę usłyszałam rozmowę i na początku to zignorowałam, ale wątek zaczął mnie interesować.
-I co? Jak tam? Udało się? - odezwał się głos nieznanego mi chłopaka.
-No, a jak? Mam ją w garści. Ufa mi jak nie wiem, teraz tylko wystarczy kilka romantycznych słów i bum - zaśmiał się... Zachary. - Będzie moja, szykuj już pieniądze.
-A co z tym rudzielcem? - spytał pierwszy głos.
-On? Och, proszę cię, to żadne zagrożenie. Ma do niego żal po pewnych wydarzeniach, więc nie muszę się martwić. A taki Gryfon, co on mi może zrobić? - czy oni rozmawiają o...
-Ja nie mogę, Faux, ty zawsze wygrywasz zakłady. Myślałem, że zdobycie Roger będzie dla ciebie trudne... Ale wiesz, oni to jednak mają coś w genach. No wiesz, jej brat, według Daryl, Naomi i innych dziewczyn to wielkie ciacho - zaśmiali się, a ja stałam na środku schodów, nie mogąc wykonać żadnego ruchu.
-Ale pewnie tak samo naiwny jak ona - odrzekł Zachary.
-Ta, dobra stary, ja lecę, powodzenia - usłyszałam kroki, więc szybko zbiegłam i ukryłam się za filarem. Po chwili zauważyłam, niskiego chłopaka o... srebrnych włosach? Okej, jasne. Gdy odszedł, wróciłam na wieżę. Przy barierce stał oparty loczek, po chwili odwrócił się.
-Oo, Wika, właśnie chciałem cię iść szukać - powiedział nadal uśmiechnięty.
-Ty zakłamana świnio - rzekłam, patrząc mu prosto w twarz. Uśmiech zszedł mu z twarzy, ale udawał zaskoczonego.
CZYTASZ
Bo warto /(Fred Weasley)/
Teen FictionTo solowa piosenka i jest jedynie dla odważnych. ☆☆☆ Każdy popełnia błędy, tym bardziej dojrzewający nastolatkowie, którzy próbują zrozumieć oraz udowodnić samym sobie, że cokolwiek ma sens. Choćby i nie chcieli, te błędy wpływają na ich życie oraz...