Rozdział 38

1.2K 89 33
                                    

Ten dzień zaczął się naprawdę dobrze, choć w głowie nie miałam nic innego jak wczorajsze wyznanie Zachary'ego.

Obudziłam się, i co dziwne, nie potrzebując chwili na pozbieranie argumentów do życia, założyłam okulary. Słońce grzało, lecz na szczęście nie morderczo. Rozejrzałem się po pokoju, sprawdzając czy żaden morderca nie czekał w kącie aż się obudzę, by dopiero wtedy mnie zaatakować. Nic podobnego. Tylko Ada oczywiście rozjebana na całe łóżko z połową kołdry na podłodze, no i brak Caroline jednak to było na porządku dziennym (albo nocnym(?)). Jak na zawołanie weszła do środka.
Trzasnęła drzwiami, co najwyraźniej obudziło Adę, bo stłumione przez poduszkę mruknięcie rozeszło się po powietrzu.

-Umrzesz szatanie - Caroline zbagatelizowała jej słowa i zsunęła się po tych drzwiach z bananem na twarzy jak przedszkolak, który dostał nową zabawkę.

-A tob...

-Muszę wam coś powiedzieć! - przerwała mi. Usiadła na moim łóżku, czekając aż Ada uraczy poświęcić jej uwagę. Wymagała zbyt wiele od porannej Kimberly. - Wstawaj! To jest kurwa ważne! - wydarła się w jej stronę. W końcu spojrzała na nią zwężonymi oczami, ale Caroline zignorowała to i ponownie się uśmiechnęła.

-To mówisz czy nie? - zirytowała się, podnosząc lekko brew.

-Tak... Emm - kompletnie nie wiedziała jak podejść do tematu, co było normą. - No więc tak...

-Nie było cię na noc, rozumiem, że to coś stało się właśnie wtedy, prawda? - zapytałam, widząc zakłopotanie brunetki. Uśmiechnęła się szeroko rumieniąc się i aż mnie ciarki przeszły.

-Ja i Oliver... My... Emm... - założyła włosy za ucho, nie patrząc na żadną z nas. - My się kochaliśmy - wydusiła wreszcie. Otworzyłam buzię z niewiadomym uśmiechem, nie mrugając przez chwilę.

-Czekaj, wow, co? - zaśmiałam się, spoglądając na Adę, która tylko patrzyła się na dziewczynę i nie wiem czy to przez to, że połową siebie nadal spała czy przez tą informację. - To nieźle... Ale... My mamy dopiero piętnaście lat! Kurwa Caro, ty tak serio? - zmienił mi się mood w ułamku sekundy. Chwyciłam się za skronię, bo no, co? - Kompletnie was popierdoliło! - byłam albo wkurwiona albo bardzo zszokowana.

-Robiliśmy to z miłości, więc raczej nie - obwieściła Diggory.

-A nie pomyślałaś, że to wszystko się teraz skończy, bo wiesz "Zaliczyłem, nara"?

-Oliver taki nie jest i nie zrobiłby mi tego. Po tym wszystkim co razem przeszliśmy... Nie, nie wierzę, aby był w stanie to zrobić.

-Faceci to świnie Caroline! Nie ważne ile razem przeszliście, takie przypadki też się zdarzają i łamią serca, nie wiem czy wiesz - nastąpiła cisza, w której wstałam i podeszłam do okna. Może i to strasznie pesymistyczne i może nie chciał jej zostawiać, ale niektórym facetom tylko o to chodzi. To słowa wpojone przez moją mamę "Faceci to świnie i chodzi im o seks".

-Zabezpieczyliście się? - słowa Ady rozeszły się, przecinając gęstą atmosferę. Natychmiastowo odwróciłam się w stronę okularnicy, która szerzej otworzyła oczy, nie podnosząc głowy. Absolutnie nie mogłam się wstrzymać z pobiciem tego debila.

-Wychodzę wjebać Woodowi - powiedziałam i serio miałam zamiar iść, ale Caroline przeszkodziła mi, zastawiając drzwi szafą. - Co ty odpierdalasz? - odłożyła różdżkę na materac, biorąc większe wdechy.

-Ona jest teraz zestresowana jakbyś nie zauważyła - Ada rzuciła mi jedno ze swoich spojrzeń, przecierając twarz dłońmi. Z powrotem usiadłam na łóżku, wzdychając cicho. Kimberly również zajęła miejsce przy dziewczynie, od razu ją przytulając.

Bo warto /(Fred Weasley)/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz