Rozdział 25

1.4K 104 46
                                    

-Co oni tam robią? - jęknęłam, leżąc nogami do góry na kanapie. Powoli zjeżdżałam na podłogę i co chwilę patrzyłam na kominek. Nie wiem gdzie była Ada i co robiła, ale wiem, że na pewno gdzieś u mnie w domu. Babcia weszła do salonu i przetarła stół po raz 7 już tamtego dnia. Poprawiła stopą dywan i usiadła na kanapie obok mnie.

-Usiądź normalnie, a nie tak nogami o ścianę, jeszcze pobrudzisz.

-Nie pobrudzę - przeciągałam każdą sylabę ze znudzenia. Podeszła do okna i przez firankę popatrzyła na dom sąsiadów.

-O, wyjeżdżają - rzekła. Nie rozumiem dlaczego wszystkie babcie tak monitorują każdego. Jak jadą, to niech sobie jadą, co nam do tego? Ada weszła do salonu i usiadła po mojej drugiej stronie. Po chwili zjawił się również mój tata i zaczął żwawo dyskutować z Christine. Poszłam do łazienki jeszcze trochę się ogarnąć, bo przez te dziwne leżenie rozwaliłam sobie kitki. Jedna po prawej, druga po lewej stronie, związane czerwonymi gumkami. Akurat miałam ochotę na taką fryzurę, co nawet dobrze się składało, bo bliźniacy zawsze mówili, że "słodka" jestem i w tym dniu, w którym je mam nie wyglądam na aż taką wielką sukę. Choć Kimberly i tak zostawała przy swojej wersji "Nawet jakby się ubrała w różową piżamkę oraz chodziła z misiami i tak wyglądałaby suczowato". Nigdy mi to nie przeszkadzało, więc nie próbowałam zmieniać wyglądu swojej twarzy pod jakimkolwiek względem. Wyszłam, uprzednio psikając się perfumami, o których prawie zapomniałam. Oni to jednak mają wyczucie. W salonie stał już Pan Weasley, witał się z moim tatą i babcią, George w sumie to nie wiem co robił z Adą, a Fred stał obok i czekał. Uśmiechnęłam się na jego widok i podeszłam do niego.

-Tęskniłam - powiedziałam, przytulając się lekko. Pomarańcze... Ciekawe czy jego usta smakują tak samo cudownie jak pachnie cały on. Mocno objął mnie w pasie i przybliżył do siebie.

-Też tęskniłem - mruknął mi do ucha. Wcale mi się kolana nie ugięły, niee. Po chwili przytuliłam też George'a i przywitałam się z Panem Arturem. Pobiegłam do gabinetu, aby wyciągnąć z niego mamę. Uparła się i nie wyszła, więc rzuciłam krótkie "Pa".

-Gotowi? - spytał Pan Weasley. Kiwnęliśmy głowami i zawiązałam sznurówkę buta. 

Typowa scena z przemieszczania się siecią Fiuu, nic ciekawego.

-Och dziewczyny, tak dawno was nie widziałam - z kuchni wyskoczyła Molly, gdy usłyszała rozmowy. Całus w poliki i to samo z Adą. Na dół zbiegła Ginny, lecz za bardzo się nie wychylała, chyba ze wstydu. Patrzyła na brunetkę obok mnie, dokładnie się jej przypatrując. W końcu dziewczyna brata, to jest ktoś. Na mnie też spojrzała i po chwili usiadła w kuchni przy stole. Dopiero teraz miałyśmy ją zauważyć, tak?

-Hejo Ginny - zagadnęłam z uśmiechem.

-Chodźcie, pokażemy wam pokój - moment, w którym rudowłosa miała odpowiedzieć przerwał George.

-Oto on - Fred otworzył drzwi i puścił nas przodem. - Nasz jest tam, naprzeciw.

-To dobrze się składa - rzekłam i spojrzałam ukradkiem na Adę.

-Dlaczego? - uśmiechnęłam się lekko.

-Będziemy tu prawie miesiąc, a taka okazja nie może się zmarnować - nie patrząc na przyjaciółkę podeszłam do okna.

-Ja będę przychodził tutaj, żeby wam nie przeszkadzać, ale trzeba ustalić jakiś grafik - Fred najwyraźniej zrozumiał o co mi chodzi.

-Albo ja będę tam, to raczej George się będzie wpraszać - usiadłam na łóżku z uśmiechem.

-Nie mam na to słów - stwierdziła Ada.

-No co? Musimy dbać o wasze relacje - próbowałam być poważna.

Bo warto /(Fred Weasley)/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz