Rozdział 78

917 60 34
                                    

Perspektywa George'a

Obudziłem się otoczony wonią kokosa już chyba po raz tysięczny w moim życiu, ale nigdy mi się to nie nudziło, nie wpadłbym też na to, że kiedykolwiek się znudzi. Za każdym razem działało na mnie tak samo. Objąłem ją otoczoną w kołdrę, którą w nocy praktycznie zawsze mi zabierała. To też mi szczególnie nie przeszkadzało. Mruknęła przez sen, kładąc dłoń na moich plecach. Jej chyba też nigdy nie przeszkadzało, gdy kładłem się na niej połową ciała. Nie będąc w pełni obudzony, jednym uchem nasłuchiwałem bicie jej serce a drugim to, jak wdychała i wydychała powietrze. Czasami spała z lekko otwartą buzią i głośniej wtedy oddychała, ale to też mi nie przeszkadzało.

Zrobiło mi się strasznie ciepło, co mnie trochę bardziej rozbudziło. Ostatnimi czasy spałem rzeczywiście mniej niż zawsze. Podniosłem się na łokciach i rozejrzałem, zaskakująco wszystkie poduszki były na materacu, a kołdra wcale połowicznie nie spadała. Stan techniczny był okej, więc przeniosłem wzrok na nią i odgarnąłem jej z czoła kosmyk kręconych włosów. To one zawsze tak pachniały. Nie mogłem się powstrzymać od cmoknięcia jej polików jakieś kilkadziesiąt razy na zmianę, przez co obudziła się ze śmiechem.

-Dzień dobry - powiedziała porannym głosem, robiąc dzióbek oznaczający, że chcę całusa. Nawet się nie zastanawiałem.

-Dzień dobry - odpowiedziałem. Uśmiechnęła się i delikatnie owinęła ręce wokół mojej szyi, z powrotem zaciągając mnie na dół. Cmoknąłem jej szyję i tak po prostu leżałem, zachwycałem się jej obecnością i całą resztą.

-Dzisiaj jest niedziela? - zapytała wprost do mojego ucha, na co mruknąłem jakieś "yhym". - Nie mamy nic do robienia, co nie? - ponownie mruknąłem w odpowiedzi, bo było mi tak wtedy przyjemnie i wygodnie, że nawet mówienie wydawało się być strasznie męczącym zajęciem.

-Nie sądzę - wymamrotałem, po czym nastała taka spokojna cisza i byliśmy tylko ona i ja. Jak cudownie.

Perspektywa Wiktorii

-Istny dramat! - usłyszałam na obiedzie. Granger brutalnie położyła książkę na stół, na co Caroline rzuciła jej niedowierzające spojrzenie. Nigdy nie zaginajcie chociażby okładki książki w jej pobliżu.

-Co? - spytałam, a ona się po nas rozejrzała.

-Ta Umbridge to jakaś wielka pomyłka - powiedziała dyskretniej, bo właśnie kierowała się w stronę stołu nauczycielskiego. Musiałam odstawić talerz. - Jak ona sobie wyobraża lekcje nauki przed czarną magią bez praktyki?

-Dostaliśmy podręczniki dla jakichś pierwszoroczniaków - obwieścił Ron. - Niektórzy mogą nie zdać SUMów z tego powodu.

-Od kiedy ciebie to obchodzi? - spytała Hermiona, spoglądając na niego.

-Siódmy rocznik się trochę zbuntował - rzekł Fred i przeleciał po nas wzrokiem. - Ciekawie było.

-Ta, my też, choć nie do końca wyszło nam to na dobre - oznajmił młodszy Weasley, po czym spojrzał w stronę wejścia do Wielkiej Sali. Szedł Harry i trudno było nie zauważyć, że osoby z ich rocznika coś do siebie szepczą na jego widok.

-Co masz na myśli? - odezwał się George, a Mionka nachyliła się lekko.

-Harry dostał u niej szlaban - westchnęła lekko. Potter zrobił minę w stylu "Fajnie, znowu o mnie gadają".

-Powiedział za dużo - dopowiedział Ron.

-Cóż za zbieg okoliczności - stwierdziła Ada z uśmieszkiem i wtedy wszyscy na mnie spojrzeli.

-Wika też dostała szlaban - Fred zwrócił się do tamtego trio.

-Trochę było strasznie - zaczął George, a widząc spojrzenia tej trójki kontynuował. - Na początku siedziała cicho, ale jak to ona, szybko się zdenerwowała.

Bo warto /(Fred Weasley)/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz