Perspektywa Wiktorii
-... I dlaczego bywasz taka nieodpowiedzialna? - zapytał, a głos miał zmęczony, ale nie przez brak snu, tylko przeze mnie.
-Mam siedzieć zamknięta na wszystkie sposoby, bo Tobie się coś nie podoba? No jasne - odpowiedziałam, prychając pod nosem i spoglądając na niebo za oknem.
-Dosłownie każdy mógłby tu sobie wejść bez żadnych większych sztuczek - odwrócił się w moją stronę i umilkł na moment, widząc mój wyraz twarzy. - Przepraszam, że się o Ciebie martwię!
-Gdyby komuś serio zależało, to wszedłby tutaj mimo wszystko, więc to bez sensu - powiedziałam mu prosto w oczy, na co pokręcił głową z rozczarowania. - To stresowanie się wyżera Ci szare komórki, nie potrafisz już logicznie myśleć.
-No tak, bo po co profilaktycznie chociażby się dodatkowo ochronić, skoro można mieć po prostu wywalone, no nie? Stanie się, to się stanie - wyrzucił kpiąco, a ja uniosłam brwi, wodząc za nim wzrokiem.
-Pomyśl w ogóle, o czym Ty mówisz, bo gadasz, jakby nikt na świecie nie był czarodziejem oprócz nas albo jakbyśmy byli jacyś najpotężniejsi. Fred, do cholery jasnej, otrzeźwiej w końcu, bo już mnie męczysz - odrzekłam, jednak do niego jakby nic nie docierało, przetarł jedynie twarz dłonią.
-Dumbledore miał rację, dając Ci propozycję pracy z Panią Pomfrey, w Hogwarcie byłabyś sto razy bezpieczniejsza.
-No tak, a dodatkowo widzielibyśmy się raz na tydzień, jeśli w ogóle pozwoliliby mi opuścić tę głupią szkołę!
-Może to nawet lepiej, przynajmniej mógłbym w pełni skupić się na pracy, a nie na tym, czy jakiś Śmierciożerca nie czai się na Ciebie za każdym rogiem - uznał odwrócony do mnie plecami. Nie ściągnęłam z niego spojrzenia, siadając na fotelu i zakładając nogę na nogę. Wtedy też się obrócił bez słowa i również na mnie spojrzał, ale w tej chwili spuściłam wzrok.
-Wiem, że jestem dla Ciebie ciężarem - zaczęłam, wpatrując się w podłogę. - Jednak to Ty przywiązałeś mnie do siebie grubymi linami. Uzależniłeś mnie od Ciebie i Twojego bezpieczeństwa, uzależniłeś mnie od wdychania powietrza, które wdychasz również Ty - odparłam, z powrotem unosząc na niego wzrok. - Czego Ty oczekiwałeś?
-Oczekiwałem, że to uzależnienie da Ci jakąkolwiek troskę o siebie samą. Jedyną zapłatę, jaką oczekuję w zamian - odpowiedział sfrustrowany i nagle do mnie podszedł, aby kucnąć przede mną. - Nie oczekuję od Ciebie niczego oprócz tej jednej, pieprzonej rzeczy. Dlaczego nawet tego nie chcesz mi dać?
-Będę bezpieczna, tylko jeśli Ty będziesz, dlaczego nie rozumiesz? - jego frustracja przeniosła się na mnie. Zmarszczył brwi, próbując połączyć kropki mojego zdania. - Gdybym się zgodziła i siedziała teraz na uczcie w Hogwarcie, pomyśl, Śmierciożercy byliby zadowoleni? Dumbledore powiedział, że nie zrobią niczego, co mogłoby mnie rozzłościć, ale zbyt wiele w życiu przeżyłam, aby myśleć, że ludzie nie potrafią się posunąć do największych świństw. Tak długo, jak tutaj jestem, w ogóle Cię nie tkną, aby mnie zaszantażować do oddania im się samej. Nie zrobię niczego, co mogłoby ich posunąć do zrobienia jakiejkolwiek krzywdy Tobie. Jeśli Ty będziesz bezpieczny, ja nie będę niebezpieczeństwem, a widziałeś, do czego mnie to doprowadziło. Rozumiesz już?
-Czyli nie ma mowy, abym dostał Twoje bezpieczeństwo w zamian - mruknął, siadając na dywanie, a ja zeszłam z fotela na jego poziom, kładąc dłoń na jego policzku.
-Mogę Ci dać cokolwiek zechcesz, kiedykolwiek zechcesz, za jakąkolwiek cenę - zaczęłam, zjeżdżając dłonią z jego policzka do ręki. Chwyciłam za nią i położyłam ją na mojej piersi w miejscu serca, czując, jak wilgoć wkrada mi się na oczy. - To wszystko Twoje, Freddie. I wszystko, co z tym związane, wszystko, co jestem w stanie osiągnąć i zdobyć. Odpuść mi tę jedną rzecz, bo nie stać mnie na wszystko. Proszę - wydusiłam z siebie w ostatniej chwili przed oddaniem władzy gule w gardle, która nie pozwoli mi już nic powiedzieć.
CZYTASZ
Bo warto /(Fred Weasley)/
Teen FictionTo solowa piosenka i jest jedynie dla odważnych. ☆☆☆ Każdy popełnia błędy, tym bardziej dojrzewający nastolatkowie, którzy próbują zrozumieć oraz udowodnić samym sobie, że cokolwiek ma sens. Choćby i nie chcieli, te błędy wpływają na ich życie oraz...