Perspektywa Freda
Dawno nie brałem takiego długiego prysznica, ale to dlatego, że się zamyśliłem. Było po północy, Wiki nadal nie było i zaczynałem już myśleć nad tym, aby pójść do gabinetu tej całej Umbridge. Zakładając już na siebie piżamę, usłyszałem trzask drzwi, lecz wcześniej Ada wychodziła z pokoju, więc wziąłem to za znak, że dopiero wróciła. Zrobił się lekki hałas tam po drugiej stronie, nie taki zwykły, i wtedy pospieszyłem się z wyjściem. Może jednak...
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to Lee, stojący przy swoim łóżku z drugiej strony. Następnie zobaczyłem grupkę stojącą wokół kogoś siedzącego na materacu i już wiedziałem, że coś jest nie tak. George na mnie spojrzał, po czym odsunął się lekko, abym mógł przejść. Roger roztrzęsiona próbowała spokojnie oddychać, jednocześnie wycierając oczy, z których leciały łzy. Ukucnąłem i starałem się dać jej znak, że jestem obok. Ada ze zmartwioną miną siedziała przy niej, co chwilę spoglądając na Caroline, obok której właśnie ukucnąłem. Mówiłem cicho do płaczącej dziewczyny, a gdy patrzyła na mnie tym niespokojnymi oczami miałem ochotę zrobić coś powodowi tego stanu.
Wiktoria uspokoiła się po jakichś 20 minutach w ramionach Kimberly, która gładziła ją po plecach. Caroline przypominała jej, żeby wypiła wodę stojącą na stoliku i pytała o jakieś rzeczy. Patrzyłem na to, siedząc na łóżku Jordana, który ani razu się nie odezwał.
-Trzeba będzie spytać później, teraz się niczego nie dowiemy - zagadnął George, siadając obok mnie, a ja przytaknąłem.
-Boję się nawet myśleć, co się tam musiało stać - mruknąłem, wzdychając moment później. - Przecież ona wygląda jakby Umbridge co najmniej znęcała się tam nad nimi.
-Może - spojrzał na mnie, ja na niego i musiałem wstać. Nie chciałem przyjmować myśli, że ktoś ją skrzywdził.
-Pójdziemy do siebie, Wika już zasypia - obwieściła Diggory, nie patrząc na nas tylko w podłogę. Odwróciła się jedynie, by zobaczyć czy Ada sobie radzi. Roger mozolnie wstała, była kompletnie wykończona. Carolina wzięła torbę z komody i zamknęła za tamtą dwójką drzwi, a w środku zapanowała cisza. Lee spoglądał na nas, nie będąc zdecydowany czy się odezwać i skubał róg poduszki.
-Też powinniśmy się położyć - odezwał się mój brat. Niemo się z nim zgodziliśmy, niecałe pięć minut później zgasło ostatnie światło w pokoju, a ja zasunąłem kotary przy łóżku. Nie mogłem w spokoju zasnąć, skończyło się na tym, że doczekałem wschodu Słońca.
>>>
Wyszedłem z dormitorium jako pierwszy i czekałem przy wyjściu z Pokoju Wspólnego. Zazwyczaj, gdy Wika czuła się źle, albo wychodziła wcześniej albo ostatnia z lekkim opóźnieniem, po prostu sama. Kroki ze strony schodów okazały się grupką jakichś czwartoklasistek, za którymi szła nowa pani kapitan, czyli Angelina.
-Przypomnij bratu o piątku - zaczęła, będąc parę kroków ode mnie, a ja pokiwałem głową. - Ma być cała drużyna, nie widzę powodów do wyjątków.
-Coś jeszcze? - spytałem, gdy zatrzymała się jakieś dwa cale od mojego boku. Otworzyła lekko buzię, jakby chciała coś powiedzieć, ale skończyło się jedynie na cichym "Nie". Trzask obrazu i narzekanie Grubej Damy zastąpiły kolejne kroki ze strony dormitoriów dziewczyn. Coraz głośniejszy stawał się śmiech i rozpoznałem, że należy on do Ady. Poczułem się tak świetnie, gdy za Caroline, idącą obok Kimberly, szła również uśmiechnięta Wiktoria. Ta dwójka przeszła obok mnie, podśmiewając się.
-Dzień dobry - odezwałem się z momentem zatrzymania się mojej dziewczyny. Stanęła na palcach, by cmoknąć mnie w usta, w tym czasie chwytając lekko moją dłoń. - Pięknie wyglądasz.
CZYTASZ
Bo warto /(Fred Weasley)/
Teen FictionTo solowa piosenka i jest jedynie dla odważnych. ☆☆☆ Każdy popełnia błędy, tym bardziej dojrzewający nastolatkowie, którzy próbują zrozumieć oraz udowodnić samym sobie, że cokolwiek ma sens. Choćby i nie chcieli, te błędy wpływają na ich życie oraz...