Rozdział 9

1.9K 122 96
                                    

Perspektywa Wiktorii

-Po co tyle tych książek? Wierzysz, że cokolwiek w nich będzie? - zapytał Fred, patrząc na cztery książki w moich dłoniach.

-Na pewno coś w nich będzie, wystarczy dokładnie poszukać. Zasada książek. Tutaj mam spis uczniów z lat 1971-1978, tutaj historię Hogwartu, a te dwie to jakieś przypadkowe, które leżały na wierzchu, więc wzięłam - obwieściłam i jedną książkę podałam bliźniakom, jedną Caroline, a ja z Adą zaczęłyśmy przeglądać Spis uczniów. Po 10 minutach zatrzymałam się na nazwisku James Potter.

-Tutaj jest napisane, że razem ze swoimi przyjaciółmi, tworzyli grupę dowcipnisiów, nazwanymi przez Filcha Huncwotami. Nie wiem czemu, ale sądzę, że to może mieć jakiś związek - mruknęła Ada, wskazując napisy pod zdjęciem.

-No, ale jaki? - George spojrzał na brata, a ten wzruszył ramionami.

-No skoro byli dowcipnisiami to ta reguła będzie jakoś z tym powiązana. Teraz tylko trzeba pomyśleć - rzuciłam i zaczęłam się zastanawiać.

-To my z George'em chyba niezbyt się teraz przydamy- zaśmiał się Fred, a razem z nim jego brat.

-Mają rację - stwierdziła Caroline.

-Aż tak źle być nie może - sięgnęłam po pergamin. - Teraz już serio. Weźmy się do roboty - i wszyscy zaczęli się zastanawiać. Co jakiś czas ktoś mruknął jakiś wyraz i znowu milkł.

-Przysięgam uroczyście, że... - zaczął George i zerwał się z miejsca, wziął pergamin i przyłożył do niej różdżkę, powtarzając głośno i wyraźnie. Z każdym słowem pergamin migotał w różnych miejscach. Otworzyłam szeroko oczy i spojrzałam na Caroline.

-George, jesteś genialny! - krzyknęłam. Chłopak spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem. - Myśl dalej! - usiadł, ale nie odłożył różdżki.

-Knuję? - mruknęła Ada i spojrzała na rudzielca. Ten powtórzył wszystkie słowa, doklejając dany wyraz, a pergamin ponownie się zaświecił.

-Coś niemiłego? - powiedziała Diggory.

-Wrednego? - dorzucił Fred.

-Strasznego? - ponownie odezwała się Caro.

-Zabawnego? - powiedzieli razem.

-Niedobrego - wtrącił się George pomiędzy wymianę słów Freda i Caroline. Mapa zamigotała. Wszyscy spojrzeliśmy na siebie. Chłopak przełknął ślinę i mocniej ścisnął różdżkę. - Przysięgam uroczyście, że knuję coś niedobrego - nagle na pergaminie zaczęły pojawiać się czarne linie, łączące się, krzyżujące, aż w końcu na szczycie ukazały się zielone ozdobne litery:

"Panowie Lunatyk, Glizdogon, Łapa i Rogacz,
zawsze uczynni doradcy czarodziejskich psotników,
mają zaszczyt przedstawić
MAPĘ HUNCWOTÓW."

-Rozłóż to! - zawołała Ada.

-To jest... - zaczął Fred.

-Hogwart - dokończył George.

-Raczej jego zarys. Czy to Dumbledore w swoim gabinecie? - spytałam, wskazując palcem na poruszającą się kropkę i napis obok niej.

-Tak. A tutaj jest Angelina - pokazał Fred.

-O, Filch na Błoniach - odezwała się Caroline. Szybko wstałam i podbiegłam do okna.

-Rzeczywiście tam jest - pokręciłam głową z niedowierzaniem. Fred wstał i również spojrzał za okno, przewracając dzbanek stojący na parapecie. - Dzięki Fred, naprawdę - spojrzałam na mokrą koszulkę.

Bo warto /(Fred Weasley)/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz