Perspektywa Wiktorii
Kolejne dni mijały. Harry zjawił się na Grimmauld Place, choć okoliczności nie były sprzyjające. Tego dnia nasłuchaliśmy się wielu krzyków, a w powietrzu wisiała nerwowa atmosfera, a dlaczego? Potter odzywał się do każdego z pretensjami, że nikt go wcześniej nie powiadomił o istnieniu Zakonu i na dodatek miał mieć przesłuchanie w sprawie użycia magii w obecności mugola. Szczerze to nikt z nas nie chciał wierzyć, że serio go wyrzucą ze szkoły, ale nie mogliśmy być niczego pewni. Polityka to nieźle popieprzona sprawa.
Między innymi dzięki Harry'emu dowiedzieliśmy się czegoś więcej, bo gdy pewnego dnia wszyscy się postawiliśmy to Molly pozwoliła nam zostać. Fakty były dosyć... Ciężkie do przyjęcia. Wrócił największy czarnoksiężnik naszych czasów i naprawdę nie sądziłam, że takie trudne będzie przekonywanie do tego innych i przekabacanie ich na naszą stronę, a przypomnę tylko, że nigdy nie byłam jakąś wielką optymistką.
Co tydzień, odkąd opuściłam Carroll, wymieniałam z Marthą listy. Gdyby nie to, że jednak była młodsza i z czasem zaczęła traktować mnie jako kogoś poważnie bliskiego to nie martwiłabym się tak o nią. Kiedyś nie było między nami najlepiej, ale gdy dotarło do mnie, że ona naprawdę potrzebuję kogoś, kto zastąpi jej rodzeństwo, wkręciłam się. W tamtej chwili nie wyobrażałam sobie, że tak po prostu miałabym zostawić ją na pastwę losu.
Każdego dnia dom był coraz czystszy, choć rzeczy i miejsca, które czasami znajdowaliśmy przyprawiały o odruchy wymiotne. Gdy z Adą wylałyśmy jakąś ciecz ze słoiczka w salonie to przez prawie tydzień trzeba było wietrzyć parter i wyrzucić dywan, bo nawet czary nie pomagały. Na dodatek w tym samym tygodniu, właśnie w salonie, musieliśmy rozprawić się z bahankami, które były dla mnie na tyle przerażające, że wolałam już wrzucać te sparaliżowane do worka niżeli się z nimi rozprawiać. George przez przypadek popsikał Kimberly bahanocydem i nie wiedzieć dlaczego, ale włosy się jej przez to wyprostowały, tak same z siebie.
Jak już wspominamy Adę. Te wspólne posiłki sprawiły, że jakimś cudem zaczęła rozmawiać z Syriuszem i Remusem. Z czasem zaczęliśmy myśleć, że woli spędzać czas z nimi, słuchając ich opowieści, niż z nami, ale szczególnie nam to nie przeszkadzało, bo to, jak się szczerzyła w tych momentach, było bezcenne.
>>>
12 sierpnia obudziłam się strasznie wcześnie i nie mogłam spać dalej, więc zeszłam na dół. W kuchni siedziała Tonks, Remus, państwo Weasley i oczywiście Syriusz. Wszyscy oprócz Molly byli ubrani w normalne ubrania, ta miała na sobie szlafrok. Robiąc sobie herbatę czułam na sobie czyiś wzrok, ale uznałam, że to nic wielkiego. Usiadłam przy stole obok ciągle ziewającej dziewczyny, tego dnia była blondynką. Na początku słuchałam ich rozmowy, jednak chwilę później zamyśliłam się na tyle, że nie ogarnęłam, że to do mnie mówią. Gdy uniosłam wzrok napotkałam spojrzenia ich wszystkich i wtedy otrzeźwiałam.
-Przepraszam, zamyśliłam się - obwieściłam, a Black zaśmiał się pod nosem.
-Dało się zauważyć, daleko odpłynęłaś - stwierdził, a Remus odchrząknął i zaczął mówić.
-Nie zrozum mnie źle, ale wiemy o twojej rodzinie, a raczej o ojcu i jego... stanowisku społecznym i w pracy. Może wiesz czy ostatnio nie rozmawiał z kimś podejrzanym?
-Podejrzewacie go o współpracę z poplecznikami Voldemorta? - szybkie wnioski wyciągnęłam, wiem.
-Nie, ależ skąd - zaprzeczył szybko i westchnął. - Wiemy po prostu, że ma wiele znajomości i układów, a to mogłoby się przydać.
-Chcecie żebym wyciągnęła od niego informacje? - spytałam wprost, ucichli na chwilę, ale przytaknęli. - Gdyby była taka możliwość to nie siedziałabym tutaj już prawie czwarty tydzień tylko w Carroll.
CZYTASZ
Bo warto /(Fred Weasley)/
Teen FictionTo solowa piosenka i jest jedynie dla odważnych. ☆☆☆ Każdy popełnia błędy, tym bardziej dojrzewający nastolatkowie, którzy próbują zrozumieć oraz udowodnić samym sobie, że cokolwiek ma sens. Choćby i nie chcieli, te błędy wpływają na ich życie oraz...