-Cześć Irytku! - zawołała Ada do latającego nad naszymi głowami poltergeista. Pomachał jej ze śmiechem, a ja próbowałam się nie krzywić.
-Ruszać się! - powiedziała ostro profesor McGonagall do przemoczonego tłumu - Do Wielkiej Sali, szybko! - a więc poszliśmy. Złapałam Caroline za rękę by nie zgubić ani jej ani siebie i ruszyłam. Merlinie, ile ludzi. Wielka Sala jak zawsze wyglądała wspaniale, udekorowana do uczty na rozpoczęcie roku szkolnego. W blasku setek świec będących nad stołami, lśniły złote talerze i puchary. Przy czterech długich stołach siedziało już mnóstwo rozgadanych uczniów, kurwa jak głośno. Było tu o wiele cieplej, choć przez tłok za ciepło i... Jaka ja byłam wybredna w niektórych momentach. Czego ja się mogłam spodziewać? Spojrzałam na nauczycieli, gdy już usiedliśmy. Przy środku stołu siedział profesor Dumbledore w ciemnozielonej szacie ozdobionej wyszywanymi gwiazdami i księżycami, plus dla niego za to. Na palcach wsparł podbródek, patrząc w sufit przez okulary-połówki, jakby się nad czymś strasznie zamyślił. Jakim cudem w takim hałasie, nie wiem. Również spojrzałam na sufit. Był zaczarowany i zawsze wyglądał tak samo jak niebo nad zamkiem. Tym razem wisiały na nim czarne chmury, a gdy z zewnątrz dobiegł grzmot, sklepienie przeciął zygzak błyskawicy.
-Psst, Wika - szturchnęła mnie Diggory.
-Co?
-Chyba się zapatrzyłaś.
-Uczeń albo uczennica, której nazwisko wyczytam, wkłada tiarę i siada na stołku - oznajmiła McGonagall pierwszoroczniakom - Po usłyszeniu swojego przydziału wstaje i siada przy odpowiednim stole.
-Serio ominęła mnie cała piosenka tiary? - rozejrzałam się, a ona przytaknęła głową.
-Ackerley, Stewart! - wystąpił jakiś chłopiec, dygocąc na całym ciele. Włożył tiarę przydziału na głowę aż po uszy i usiadł na stołku.
-Malfoy nie odrywa od ciebie wzroku - stwierdziła Ada nachylając się lekko - Wpieprzę mu jak już wyjdziemy.
-To nic, w pociągu prawie ją pocałował - dopowiedział George, a dziewczyny zrobiło "o" z ust.
-Dlaczego my nic o tym nie wiemy? - zaczęła Caroline.
-No właśnie - Kimberly położyła dłonie na biodrach.
-Bo to nic istotnego - zaśmiałam się lekko - Najpierw był zadurzony w tobie Caro, a teraz uznał, że woli jasne włosy i to tyle - prychnęłam i kątem oka spojrzałam na stół Ślizgonów.
-Creevey, Dennis!
-A to my nie mamy już jakiegoś Creeveya w Gryffindorze? - odezwałam się - O, nawet tam siedzi.
-To jego młodszy brat - odezwał się Ron odwracając się do mnie. Gdy chłopak został przydzielony do Gryffindoru pobiegł podekscytowany do Colina, a moje serce się roztopiło.
-Awww, jaki uroczy - położyłam dłoń na sercu, a Ada westchnęła.
-To tylko dziecko.
-Ale widzisz jak się uśmiecha? Jaki on jest szczęśliwy?
Przydzielanie pierwszorocznych się skończyło, a w półmiskach pojawiło się jedzenie, na które Ron i Harry zareagowali jak na spotkanie kogoś sławnego. Brzuch mnie bolał, więc praktycznie nic nie zjadłam, choć dziewczyny siłą wcisnęły mi ziemniaka do buzi. Takie troskliwe, czyż nie?
-Ciekawe czy w ogóle dowiemy się po co nam te stroje wyjściowe - spojrzałam ponownie na stół Slytherinu i natrafiłam na wzrok Fauxa, który uniósł znacząco brwi. Zaśmiałam się pod nosem, a wtedy Dumbledore wstał.
-Moi mili! - rzekł, uśmiechając się - Skoro już wszyscy najedliśmy się oraz napiliśmy muszę jeszcze raz prosić was o uwagę. Pragnę wam przekazać parę informacji. Pan Filch, nasz woźny - och no co ty nie powiesz? - prosił mnie, abym wam powiedział, że lista przedmiotów zakazanych w obrębie szkoły została w tym roku poszerzona o wrzeszczące jojo, zębate frisbee i niechybiające bumerangi. Pełna lista zawiera chyba czterysta trzydzieści siedem przedmiotów i jest do wglądu w biurze pana Filcha, jeśli ktoś z was zechciałby do niej zajrzeć.
CZYTASZ
Bo warto /(Fred Weasley)/
Teen FictionTo solowa piosenka i jest jedynie dla odważnych. ☆☆☆ Każdy popełnia błędy, tym bardziej dojrzewający nastolatkowie, którzy próbują zrozumieć oraz udowodnić samym sobie, że cokolwiek ma sens. Choćby i nie chcieli, te błędy wpływają na ich życie oraz...