Rozdział 42 || Rok 5

1.3K 81 44
                                    

-Fred, chyba nadchodzą te dni.

-Uważam tak samo, choć może już nadeszły. Dlaczego nie wzięliśmy tego pod uwagę, przyjeżdżając tutaj? - powiedzieli bliźniacy, gdy weszli do kuchni o dwunastej. W domu nie było nikogo oprócz babci, która i tak albo była na dworze albo siedziała u siebie w pokoju.

-A wam o co znowu chodzi? Jakiś problem?

-Chodzi nam o to, że macie okres - zaczął Fred. - I zaczyna się tak samo jak co miesiąc, więc jeśli pogoda jakoś nie zmieni tego, co zazwyczaj odwalacie, to wolimy się schować już teraz.

-Zaczyna się tak samo, czyli jak?

-Ty jesteś wkurzona, Ada jest na skraju płaczu i narzeka jak to boli, a Wika je słodycze - starszy usiadł na krześle obok mnie, wzdychając. - Jak lody? - nachylił się z lekkim uśmiechem, by zapewne zobaczyć jaki smak.

-Chcesz? - wyciągnęłam łyżeczkę w jego stronę, a on bez wahania zjadł to co na niej było. - Nawet nie wiem kto je kupił i czy dla siebie, ale mam to gdzieś.

-Jakie to było urocze - rzekła Ada, wstała i podeszła do swojego chłopaka ze łzami w oczach. Wtuliła się w niego, a ten, rzucając mi rozbawione spojrzenie, również ją objął.

-Wiecie co gołąbeczki? Jebcie się - powiedziała Caroline i po pokazaniu nam środkowego palca otworzyła lodówkę.

-Gołąbeczki? Chyba nie mówisz o nas - stwierdziłam, lustrując ją wzrokiem.

-Mówię, bo... - George odchrząknął, a ona kontynuowała po nieudanej próbie zabicia go wzrokiem. - Bo każda para się tak zachowuje - starszy z braci zaśmiał się w dziwny sposób i znowu nachylił się po lody.

-Każda para też się pieprzy w takim wieku?

-Wika - zaczął George, a ja posłałam mu pytającą minę. - Nie zaczynaj.

>>>

Ada pomimo deszczu siedziała na parapecie przy otwartym oknie, Caroline przeglądała co miałam na półkach i ciekawsze rzeczy podawała Fredowi, który również był tym zainteresowany. Ja z George'em leżeliśmy na łóżku, ale muzyka była włączona, więc za dużo raczej nie słyszeli lub po prostu ich to nie obchodziło.

-Dusza jest nieśmiertelna, a po śmierci ciała ta dusza przechodzi do innego ciała. Rozumiesz?

-Tak, ale jak ona przechodzi? Po prostu sobie leci i wnika w kogoś?

-Jak inaczej? - pokiwał głową i zmarszczył brwi.

-A dlaczego nie pamiętamy tego? Tego kim byliśmy kiedyś.

-Większość ludzi nie pamięta co robiła 10 lat temu, a zważając na to, że dusza musiała przyzwyczaić się do nowych, innych warunków, nie ma jakby czasu na rozpamiętywanie tego co było kiedyś. Jest tu i teraz i tylko to się liczy.

-Co tam? - Fred usiadł przy łóżku.

-Co jest po śmierci? Jak myślisz, co jest po śmierci? - zapytał George, a ja się zaśmiałam.

-No... Po śmierci jest następne życie - powiedział, gdy pisk Kimberly rozniósł się po pokoju.

-Jakaś pszczoła czy coś tu latała... albo lata - wskazywała palcem w jakieś miejsca - Nieważne.

-A ty bracie w co wierzysz?

-Od kiedy pamiętam wierzyłem w to, że po śmierci nie ma nic - wzruszył ramionami, a jego słowa dalsze słowa były skryte w mgle, bo za bardzo zatopiłam się w oczach Freda, który uważnie słuchał swojego brata i chyba tego nie zauważył.

Bo warto /(Fred Weasley)/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz