Rozdział 63

1.1K 71 46
                                    

Perspektywa George'a

-Gdzie oni są? - zapytała, gdy bal się zakończył i wszyscy wracali do siebie. Jordana widziałem jak wbiegał po schodach, w stronę wieży Krukonów, z jakąś dziewczyną, Fred zniknął z Roger, a Caroline została zaciągnięta do Pokoju Wspólnego Hufflepuffu, aby dokończyć imprezę, choć nie miałem zamiaru tego mówić Adzie, bo w tamtym momencie nie było to istotne. Szedłem za nią ze zdjętą marynarką i dłońmi w kieszeniach, patrząc jak materiał jej sukienki faluje w powietrzu, z każdym krokiem lekko się unosząc. Zatrzymała się, gdy tłum Gryfonów pierwszy doszedł do schodów, więc wykorzystałem to. Opuszkami palców przejechałem wzdłuż jej kręgosłupa, a ona wstrzymała oddech na co uśmiechnąłem się pod nosem. Przeszły ją dreszcze, bo wzdrygnęła się lekko, lecz nie dawała tego po sobie poznać innym. W końcu ruszyliśmy dalej i nigdy nie chciałem znaleźć się w dormitorium szybciej niż wtedy.

Ludzie rozkręcali w PW dalszą część balu, ale w żadnym stopniu nie myślałem o upiciu się i tańczeniu do rana tylko o niej i o tym wszystkim co chciałem zrobić za zamkniętymi drzwiami. W pewnym momencie odwróciła się na czyjeś wołanie, a razem z tym zakręciła się jej sukienka i po prostu... Weszła do pokoju, a ja z prędkością światła zamknąłem drzwi i przykułem ją do nich.

-Cały bal czekałem, żeby móc cię dotknąć gdzie tylko chcę - powiedziałem z chrypką w głosie, patrząc jej głęboko w oczy. Wpiła się w moje usta i przeniosła ramiona na moje barki, jednocześnie wplatając dłonie we włosy. Napierałem na nią i jedną rękę położyłem na jej talii, a druga wędrowała niżej... Aż dotarła do tego wycięcia w materiale. Chciałem dołożyć jej kolejną serię dreszczy, więc jeździłem po jej skórze w lewo i w prawo, będąc strasznie blisko tego miejsca. Przegryzła moją wargę cała czerwona, ale nie chciała mnie zatrzymywać.
W końcu złapałem jej nogę, przełożyłem sobie przez biodro i następnie ująłem jej udo. Zaczęliśmy się o siebie ocierać i coraz ciężej się oddychało, ale przystopowanie było niewykonalne. Ścisnąłem mocniej jej udo, gdy podniecenie w dwustu procentach dawało się we znaki, a ona lekko jęknęła w moje usta i to było jak dolanie oliwy do ognia. Złapałem ją za tyłek i uniosłem, by zaczepiła się na moich biodrach i zmierzałem w stronę łóżka, podczas gdy rozpinała mi koszulę. Znalazła się na materacu i ostatecznie zrzuciła ze mnie część garderoby. Nie byłem dłużny, od razu znalazłem suwak jej sukienki. Rozpinałem ją, całując jej szyję i po zrobieniu jej malinki pozbyłem się jej ubrania. Złożyłem mokre pocałunki na obojczykach i dekoldzie dziewczyny, w końcu tam też robiąc pamiątki.
Powoli się całowaliśmy i zrobiło mi się mokro, bo ledwo mogłem oddech złapać, a na dodatek paznokciami zakreślała linie ma moim torsie i plecach.

Nie wiem jakim cudem ona znalazła się na górze i siedziała na moich biodrach. Nie wiem też, czy specjalnie tak lekko się poruszała, sprawiając, że pływałem w pieprzonej rozkoszy. Nie wiedziałem, ale kurewsko to kochałem.

Jednak bycie na dole nie było czymś... Wystarczającym. Szybko sprowadziłem ją na swoje miejsce przez co delikatnie się uśmiechnęła. Spojrzałem jej w oczy ze znaczącym uśmieszkiem, bo doskonale wiedziałem w jakie uczucia ją wprawiam.

-Cholernie cię pragnę - wyszeptałem do jej ucha. Ponownie wstrzymała oddech, lekko unosząc biodra i gdyby nie parę faktów rozebrałbym ją do zera.

Droczenie się z nią zawsze było przyjemne, ale w tamtym momencie jeszcze bardziej podkręcało temperaturę i poszerzało to uczucie w podbrzuszu. I to wszystko przez jedną, małą brunetkę, którą przypadkiem spotkałem na Pokątnej.

>>>

Obudziłem się i od razu poczułem jej skórę pod moimi palcami. Spojrzałem na prawo, oczywiście, że już nie spała. Wpatrywała się w sufit, ale gdy zauważyła moją pobudkę, spojrzała na mnie. Uśmiechnąłem się delikatnie, widząc ją w mojej koszulce. Zawsze sięgały jej trochę przed kolano. Podparłem się na łokciu, by lepiej na nią patrzeć.

Bo warto /(Fred Weasley)/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz