Rozdział 33

1.3K 95 95
                                    

Perspektywa George'a

-Postawisz mnie w końcu? - zapytała, a wtedy zdjąłem ją sobie z ramienia. - Nie możesz mnie nosić, jestem za ciężka.

-Kompletnie Ci się w głowie poprzewracało, jesteś idealna - pocałowałem ją w czoło, a ona westchnęła głośno. - I - de - al - na.

-Chciałabym - rzekła i opadła na moje łóżko, zdejmując przy okazji buty. - Jak ja nienawidzę tych mundurków - owinęła się kołdrą i wyglądała tak uroczo, że poczułem jak nogi się pode mną uginają. - Chodź do mnie, noo - wyciągnęła ręce w moją stronę, a ja uśmiechnąłem się delikatnie. Wtuliłem się w jej ciepłe ciało i wdychałem zapach jej brzoskwiniowego szamponu do włosów. - Kocham cię, wiesz? Zjadłabym czekoladę. Albo nie, żelki, o taaak. Wczoraj tak ładnie pachniało po deszczu, więc siedziałam przy oknie i wdychałam powietrze. Prawie spadłam, ale jednak żyję. To ja podpaliłam Wice włosy, ale mówiłam jej, że ma się odsunąć to oczywiście nie posłuchała. Ale ja cię koocham Georgie - przez chwilę zastanawiałem się czy to te dni czy po prostu jej odwalało. - Mam okres i tak mnie brzuch boli, że masakra. Wiem, odwala mi i nie obchodzi cię to.

-Mów dalej - rzekłem. Jej niekończące się gadanie było śmieszne, lecz zarazem mogłem słuchać go godzinami.

-Nie - rzuciła krótko.

-Dlaczego? - podniosłem się na łokciu i spojrzałem na nią unosząc brew.

-Pocałuj mnie Georgie - wymruczała, więc zaśmiałem się. Nachyliłem się nad nią, ale nie pocałowałem. Chwilę droczyłem się minimalną odległością, aby podirytować ją. - Nie bądź taki - wyszeptała głosem dziecka, więc położyłem dłoń na jej policzku i pocałowałem. Oderwałem się od niej i spojrzałem w jej piwne oczy. Nasze oddechy mieszały się ze sobą, przegryzłem wargę.

-Czy mogę jakoś umilić Pani te jakże okropne dni?

-Po prostu się ze mną przytulaj - mruknęła cicho. - I całuj.

Perspektywa Caroline

-Jak zobaczysz Lucy to mi powiedz, muszę jej coś oddać - rzekła Wiktoria. - Ostatnio spędzamy ze sobą mniej czasu i nie wiem czy znalazła sobie kogoś czy co.

-Fred też ostatnio znika - wzruszyłam ramionami. - Spiskują pewnie - pokiwała głową, a gdy zeszłyśmy piętro niżej zatrzymałam się gwałtownie. - To już za dużo.

-Już wiadomo z kim Lucy spędza czas - westchnęła zielonooka. - Zrobisz coś? A może przejdziemy obok z miną mówiącą "Masz przejebane Oliver"?

-Jakby coś to zwiąż mnie jakoś, bo nie jestem pewna czy się na nią nie rzucę i nie wyrwę jej tych kłaków - powiedziałam, nie odrywając wzroku od tej dwójki, a gdy skończyłam mówić ruszyłam w ich stronę. Moja cierpliwość też się kiedyś kończy.

-Oo, cześć skarbie - odezwał się z lekkim uśmiechem, zauważając mnie. Nie racząc Row jakimkolwiek spojrzeniem wpiłam się w jego usta. Był oszołomiony, ale po chwili oddał pocałunki.

-Masz dzisiaj czas? - zapytałam przesłodzonym głosem i kątem oka spojrzałam na blondynkę obok.

-Dla ciebie zawsze - próbowałam nie przewrócić oczami.

-A teraz? - to pytanie zaważyło na jego życiu w tamtym momencie.

-Emm - przekręcił głowę w stronę Lucy ze zmieszaną miną. Machnęła ręką i odeszła, a ja próbowałam się nie zaśmiać. W ogóle zastanawiał się nad wyborem mnie albo jej?

-To idziemy? - zapytałam, słysząc rozmowę Row z Wiką. Pokiwał głową, a wtedy na szybko odwróciłam się i posłałam okularnicy uśmieszek.

Bo warto /(Fred Weasley)/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz