Rozdział 80

846 58 37
                                    

Perspektywa Wiktorii

-Powiedzcie mi, jakim cudem staniki są dla was wygodne? - spytałam dziewczyn, gdy szłyśmy na już ostatnią w tym dniu lekcje.

-No normalnie - odpowiedziała Ada, a ja na nią spojrzałam. Co to za odpowiedź.

-Możesz po prostu zdjąć i chodzić bez. Nie sądzę, aby komuś to przeszkadzało - obok mnie pojawił się Lee. Nie wiem jak to usłyszał. - Zapięta szata i tak wszystko zasłania.

-Racja - spojrzałam na niego. - Tylko weź później biegaj ta...

-Uważaj, jak chodzisz - syknął ktoś na mnie, gdy niespodziewanie wyłonił się z zakrętu, a ja nie zdążyłam go wyminąć.

-Uważaj do kogo tak mówisz - odpowiedziałam, marszcząc brwi. Tyler nic a nic się nie zmienił.

-Cięty język ci pozostał widzę - a co, miał wyewoluować? Westchnęłam i go wyminęłam, ale wtedy tak mocno złapał mnie za ramię, że nie miałam innej możliwości jak się po prostu zatrzymać. - Całkiem pociągające - mruknął mi do ucha, a mnie przeszły ciarki obrzydzenia. Wyszarpnęłam się zanim Lee zdążył zainterweniować. Szybko odeszłam od Tylera, a Jordan delikatnie mnie objął i co chwilę się do niego odwracał, przestał dopiero, gdy chłopak zniknął nam z pola widzenia.

-Co on ci powiedział? - zapytał już przy sali.

-Jak ty to mówiłeś to nie wydawało się być takie obrzydliwe - rzekłam, a on otworzył szerzej oczy. - Że mój cięty język jest pociągający.

-Wymyśl mi szybko wymówkę, dla której spóźnię się na zajęcia - poprosił bez żadnego większego kontekstu.

-Zapomniałeś książki z dormitorium?

-Nie szedłbym po jedną książkę, bądźmy realni. Coś w moim stylu bardziej.

-Zagadałeś się z Elizabeth - pokiwał głową, po czym tak po prostu odszedł tam, skąd przyszliśmy.

-Gdzie byliście? - zapytała Caroline. One praktycznie nigdy nie orientowały się, gdy się zatrzymywałam.

-Tyler mi drogę zagrodził - usiadłam przy nich, starając zachowywać się normalnie.

-Adam też ostatnio coraz częściej na mnie "wpada" - obwieściła Diggory i się rozejrzała.

-Gareth, ten Krukon, znowu próbuje ze mną rozmawiać, gdy George'a nie ma w pobliżu - stwierdziła Ada i wszystkie na siebie spojrzałyśmy.

-Walter to taka ciota, nic dziwnego, że się boi - uznałam, a Caroline zwróciła mi uwagę. - No chodzi mi o to, że jeśli boisz się George'a to naprawdę coś z tobą nie tak, bo przez większość czasu jest takim potulnym barankiem.

-Wika - teraz Ada zwróciła mi uwagę. Po prostu mówiłam to, co myślę.

-Nie powiesz mi, że nie mam racji. Ale wracając. Pamiętaj, jeśli Adam zbliży się na bliżej niż długość twojej różdżki to nogi mu z dupy powyrywam, a resztę zabawy pozostawię Adzie - powiedziałam, patrząc na Caroline. Kimberly uśmiechnęła się i zaśmiała pod koniec mojej wypowiedzi, zapewne mając przed oczami cały plan.

-Nie zostanie z niego nic - obwieściła piwnooka z psychicznym uśmieszkiem i prostując się, po chwili jednak garbiąc się z powrotem. - Czasami serio się zastanawiam, dlaczego George mnie chciał i jak ze mną wytrzymuje.

-Naprawdę musi cię kochać, zważając na fakt, że kiedyś wysłuchał cały twój plan czyjegoś morderstwa z każdym drobnym szczegółem, a pod koniec nie chciał uciec.

Bo warto /(Fred Weasley)/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz