2/5
Perspektywa Wiktorii
Na schodach świeciły się światła, jednak ciemne ściany i tak wygrywały. Po rozejrzeniu się mogłam stwierdzić, iż naprawdę było czyściej niż w wakacje. Było jednak nie tylko czyściej, ale robiło się też bardziej świątecznie. Głowy goblinów na klatkach schodowych miały pozakładane czapki i brody Świętego Mikołaja, a na poręczach wisiały czerwone, świecące sznury. Chciałam to zobaczyć w świetle dziennym.
Dotarłyśmy z dziewczynami na drugie piętro i jako pierwsza weszłam do pokoju, w którym nocowałyśmy. Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, Ada zapaliła światło.
-Wystarczy wytrzeć kurze i wyprać pościele - uznała po szybkich oględzinach, siadając na łóżku, które zajmowała. Poszłam w prawy róg pokoju i postawiłam tam swoje rzeczy, przy okazji wypuszczając kotkę, która od razu wybiegła z pokoju.
-Głodna jestem - rzuciła Caroline i otworzyła okno, wyglądając przez nie w chwilę potem.
-Zaraz możemy iść, ale chciałabym najpierw poszukać bliźniaków - rzekłam, schylając się po kocyk z klatki Hariet na podłodze i wrzucając go z powrotem do środka.
-Nie musisz szukać - oznajmił ciepły głos, a ja się szybko odwróciłam. Fred i George stali w drzwiach, pierwszy trzymał moją kotkę na rękach, a drugi opierał się o futrynę, skanując nas wszystkie wzrokiem.
-Wszystko w porządku? Co się stało, że tak nagle zniknęliście? - zaczęłam zadawać pytania, zbliżając się do nich, a oni spojrzeli po sobie i zamknęli drzwi.
-Tylko nie denerwujcie się za bardzo - powiedział Fred, puszczając kota na podłogę i zaraz po tym pocałował mnie w czoło.
-Zrobiliśmy już to za nas wszystkich pierwszego dnia - dodał George, nieco spiętym głosem, siadając obok Ady, która spojrzała na niego troskliwie. Caroline przymknęła okno, podeszła na środek pokoju i oparła się plecami o ścianę, krzyżując ręce na piersi.
-A więc... To stało się wtedy w nocy, Harry miał jakąś... - zaczął Fred, ale nagle zabrakło mu słowa.
-Wizję? - spytała Diggory, na co George pokręcił głową i zabrał głos.
-Nie, to działo się naprawdę. Coś raczej w stylu oklumencji na odległość.
-Tak, on po prostu zobaczył, jak atakuje...
-Waszego tatę - dokończyłam, a on posłał mi zdziwione spojrzenie, które zbyłam. - Ale, że kto atakuje?
-Właśnie przez to Harry wszystkich unika - oznajmiła Ginny, która nagle pojawiła się przy wejściu. Spojrzała na każdą z osobna, po czym przymknęła drzwi. - Byliśmy u taty i podsłuchaliśmy ich rozmowę, gdy wygonili nas na korytarz. Moody podsunął pomysł, że Harry może być opętany przez Same-Wiecie-Kogo, dlatego widział wszystko oczami węża.
-Jego węża? Wąż zaatakował waszego tatę? - zaczęła pytać Caroline, a ja zakryłam sobie buzię, gdy Ginny przytaknęła. - Jak on się czuje?
-Jak mama przysłała nam wiadomość z samego rana, napisała, że wciąż żyje - odpowiedział George, na ani chwilę nie unosząc wzroku na kogokolwiek. - Jak byliśmy u niego to udawał, że wszystko w porządku...
-Ale patrząc na to z innej strony, ledwo uszedł z życiem - mruknął Fred, na co Ginny westchnęła.
-Kiedy mają być następne odwiedziny? - Ada postawiła kolejne pytanie, przerywając ciszę.
-W święta jakoś, mama chyba jeszcze nam powie - zareagowała Ginny, po chwili przypominając sobie coś. - Tak w ogóle to przyszłam tutaj, bo miałam zwołać wszystkich na kolację, także...
CZYTASZ
Bo warto /(Fred Weasley)/
Novela JuvenilTo solowa piosenka i jest jedynie dla odważnych. ☆☆☆ Każdy popełnia błędy, tym bardziej dojrzewający nastolatkowie, którzy próbują zrozumieć oraz udowodnić samym sobie, że cokolwiek ma sens. Choćby i nie chcieli, te błędy wpływają na ich życie oraz...