Rozdział 23 - Początek wakacji

1.6K 96 33
                                    

Koniec roku trzeciego to jednak wydarzenie. 13, 14 lat to wiek...wielu rzeczy. Zazwyczaj właśnie ten okres w życiu jest najtrudniejszy, najbardziej zmieniający ludzi. Wiadomo, wtedy się dojrzewa. Dojrzewanie, najgorsza rzecz we wszechświecie, nie polecam. Czujesz jak wszystko w tobie buzuje, chce wyjść na zewnątrz. Dzięki Bogu z czasem przyzwyczajasz się i równie dzięki Bogu w wieku 16 lat jesteś już inny mimo, że zmiany nadal zachodzą wewnętrznie i powierzchniowo.

Harry Potter ponownie dokonał niesamowitych rzeczy, co prawda tym razem już nie sam, ale to ten fakt. Mogłam się przekonać, że Ron rzeczywiście świetnie gra w szachy, Mionka mimo tego, że irytująca coś w głowie ma, nawet dużo, a Harry po prostu odwalił coś tak mega, że Gryffindor wygrał Puchar Domów. Wcale nie chodzi mi o to, że znowu wygrał z Voldemortem, niee.

-Tym razem nie musiałem cię wszędzie szukać - do przedziału wszedł Darek i uśmiechnął się. - Babcia odbierze nas na stacji, pierwszy miesiąc wakacji spędzimy u nich - przytaknęłam i spojrzałam na przyjaciół. Gdy mój brat wyszedł bliźniacy nachylili się do mnie i do Ady.

-Jak już wspomniał o wakacjach - zaczął George.

-To może chciałybyście przyjechać do nas w drugim miesiącu? - spytał się Fred, dokańczając.

-Ja chętnie - podniosłam lekko dłoń, opierając się o siedzenie.

-Też bym chciała, ale nie wiem co na to mama - powiedziała Ada. - Jest trochę zaborcza.

-Jak się nie zgodzi to przylecę na miotle i cię stamtąd zabiorę - rzekł George z lekkim śmiechem.

-Wybawca się znalazł - prychnęłam i założyłam ręce na piersi. Po chwili do przedziału weszła Caroline i usiadła obok Ady przy oknie.

-Szkoda, że nie możesz przyjechać - odezwał się Fred, patrząc na okularnicę.

-Co ja poradzę na to, że rodzice chcą zwiedzić cały świat - wzruszyła ramionami i założyła włosy za ucho.

-Szukają odpowiedniego miejsca, żeby cię gdzieś zostawić - odparł.

-Zapewne tak, ale co zrobisz - zaśmiała się. Spojrzałam na Freda, który wpatrywał się w nią. Okej, zabolało. Po chwili przeniosłam wzrok na dziewczynę i z powrotem na niego. Sądzę, że nie zdawali sobie sprawy z tego, że patrzyli na siebie jak zakochani. A mnie ponownie zabolało serce. Fakt, że Caroline chodzi z Oliverem jakoś nie zmieniał mojego stanu. Położyłam nogi na siedzeniu i objęłam kolana rękoma. Wygodnie przygwoździłam się do oparcia. Dlaczego tak bolał mnie ten fakt, że spojrzał na nią dłużej niż zazwyczaj? To się nazywa miłość, choć pewna nie byłam, nie jestem i nie będę. Oparłam głowę o ścianę i patrzyłam na korytarz. I tak jakoś dziwnie minęła mi podróż. Próbowałam nie zerkać na niego, ale tak trudno było mi tego dokonać. Trudno było mi nie patrzeć na tego pieprzonego gnojka, którego zdjęcia miałam na ścianach, obraz w snach i przed oczami, gdy tylko przymknęłam powieki. To było tak cholernie trudne.

>>>

-A dzień dobry - powiedziała Jane. Postawiłam kufer na ziemi i przytuliłam babcię. Niska kobieta w wieku 71 lat, krótko ścięte, fioletowo siwe włosy. Loczki, które ma połowa babć na świecie. Tak typowo. No może wzrost nie taki typowy, bo była naprawdę niska. Sięgała mi do szyi, a sama ja niezbyt byłam wysoka. Poszliśmy na przystanek i czekaliśmy na autobus. Dziwny wzrok mugoli jakoś niezbyt mi przeszkadzał. - No to jak tam wam minął ten rok szkolny? Jak oceny?

-A dobrze - powiedziałam z uśmiechem, choć nie do końca była to prawda.

-Mi też dobrze, oceny jak to oceny chłopaka. Wiesz, mam lepsze oceny niż moi znajomi, ale zawsze mogły być wyższe - rzekł mój brat i poprawił grzywkę dłonią.

Bo warto /(Fred Weasley)/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz