Perspektywa Caroline
-Wiesz, tak w sumie to ty wcale nie jesteś taki zły.
-Serio?
-Tak. Dopóki nie wyzwala się w tobie ta arystokratyczna i bezuczuciowa strona charakteru to naprawdę jesteś ekstra.
-To jest najlepszy komplement jaki usłyszałem w swoim życiu - platynowłosy podparł się na łokciach i spojrzał na mnie z uśmiechem. - Skoro już się komplementujemy. Zawsze myślałem, że ci cali Puchoni są takimi potulnymi barankami i strasznymi ciapami, a nagle pojawiasz się ty i zmieniasz mój światopogląd.
-Przecież nie jestem Puchonką - zaśmiałam się krótko.
-Ale pasowałabyś tam.
-Aha.
-Ale to wrednie zabrzmiało - stwierdził Ślizgon.
-Chciałam się w ciebie wpasować - rzekłam i rozejrzałam się po Błoniach.
-Ej! Próbuję być dzisiaj miły, a ty mi tu wytykasz złe strony - dźgnął mnie w brzuch.
-Twoją złą stroną jest trzeci ząb na lewo. A raczej jego brak - wskazałam palcem w dane miejsce.
-Możesz przestać mi to wypominać? Mam 11 lat to normalne! - powiedział oburzony.
-Malfoy to nie jest normalne. Ja w twoim wieku miałam wszystkie zęby - prychnął krótko. - Dobra, ja idę. Na razie - rzuciłam, będąc już kilka metrów od niego. Dotarłam do mojego dormitorium i położyłam się na łóżku.
-Ja ci mam przypominać, że masz chłopaka? - znikąd pojawiła się Wiktoria.
-Co? - zrobiłam niezbyt inteligentną minę.
-Co co? Co to za leżenie na Błoniach z tym plemnikiem? Jeszcze przy naszym drzewie?
-Oj daj spokój. Jest nawet fajny, musicie go lepiej poznać. Może jutro? Albo w środę? Mamy mniej lekcji wtedy - wstałam i zaczęłam chodzić po pokoju.
-Jeszcze tydzień temu mówiłaś o nim co innego. I nie kusi mnie, żeby go jeszcze bardziej poznać, starczy mi to, że kiedyś rozwalił mi zabawkowe skrzypce - powiedziała, unosząc prawą brew.
-Znasz go? - spytałam zdziwiona.
-Taa, niestety. No wiesz, mój tata pracuje w Ministerstwie i co jakiś czas musi zaprosić kogoś na kawę. Musi mieć każdego w garści, a oni wszyscy naiwnie się zgadzają na przyjście. Oczywiście z małżonkiem i dziećmi, co tylko niszczy mi psychikę i pokój.
-Ale masz przewalone - zaśmiałam się krótko. Chyba nie powinnam.
-Proszę cię, znam każde dziecko jakiegoś pieprzonego arystokraty, każde z nich rośnie na irytujące i zimne stworzenie ludzkie. Choć trudno nazwać to człowiekiem - stwierdziła. - Dlaczego mówię tak szybko?
-Jak na razie wszyscy cię rozumiemy, więc możesz tak mówić. Co dzisiaj robimy? - spojrzałam za okno.
-Nie wiem. Niby bezchmurne niebo jest, ale jednak zimno - podeszła do mnie i również wyjrzała na krajobraz. - Coś czuję, że będzie padać.
-Przecież ani jednej chmurki nie ma.
-No tak, ale głowa mnie boli, a ja zawsze mam rację - powiedziała z powagą. Zaśmiałam się krótko i spojrzałam w stronę drzwi.
-Nuudzi mi się - rzekła Ada, wchodząc do pokoju. Podeszła do Roger i uwiesiła się na niej. - Co roobimyyy? - blondynka wzruszyła ramionami.
-Może pogramy w coś z chłopakami? Albo jakieś psikusy? - spytałam, głowiąc się nad jeszcze innymi rzeczami.
-No właśnie poszli coś tam zrobić, a George powiedział, że to niebezpieczne i nie mogę iść - brunetka prychnęła krótko.
CZYTASZ
Bo warto /(Fred Weasley)/
Teen FictionTo solowa piosenka i jest jedynie dla odważnych. ☆☆☆ Każdy popełnia błędy, tym bardziej dojrzewający nastolatkowie, którzy próbują zrozumieć oraz udowodnić samym sobie, że cokolwiek ma sens. Choćby i nie chcieli, te błędy wpływają na ich życie oraz...