Rozdział 13 || Rok 3

1.9K 115 102
                                    

Perspektywa Wiktorii

-Możesz ruszyć te cztery litery?

-Mamy jeszcze dużo czasu.

-No chyba nie.

-No chyba tak.

-Ubierajcie się - obwieścił wchodzący do salonu w moim domu Darek. Ada pokazała mi język i wyszła do przedpokoju, a ja po przewróceniu oczami podążyłam za nią.

Około godziny 10:40 byliśmy już na stacji, gdzie przeszliśmy przez ścianę pomiędzy peronem dziewiątym i dziesiątym, a przed moimi oczami pojawiła się grupka rudych ludzi.

-Cześć! - pomachał nam George, szczerząc zęby.

-To my już idziemy, poradzicie sobie - mruknęła mi mama do ucha i powróciła tam, skąd przyszliśmy. Bliźniacy podeszli do nas, pytając o samopoczucie, przy okazji przytulając, a zaraz po tym odwrócili się w stronę swojej rodziny.

-Mamo, chodź poznać Adę i Wiktorię! - zawołał Fred. Pulchna, rudowłosa kobieta wyłoniła się z małego tłumu i podeszła do nas z życzliwym uśmiechem.

-Chłopcy tyle mi o was opowiadali, szkoda, że dopiero teraz się poznajemy - stwierdziła kobieta, cały czas z tym uśmiechem, który roztapiał mi serce. - A Georgie, która jest twoją dziewczyną? - brunetka zarumieniła się lekko, lecz uśmiechnęła szerzej.

-Ada - wskazał dziewczynę, a my z Fredem rzuciliśmy sobie rozbawione spojrzenie.

-Adrianna Kimberly, miło mi Panią poznać - powiedziała brunetka z lekkim uśmiechem, dyskretnie się prostując.

-Oj, żadna tam Pani, mówcie mi Molly - spojrzała na nas obydwie, a my przytaknęłyśmy. - Zaraz odjazd, chłopcy, może wpakujecie bagaże do pociągu? - zapytała, uprzednio spoglądając na zegar ścienny. Bracia kiwnęli głowami i po przejęciu od nas kufrów zniknęli w tłumie ludzi.

Po dość ubogiej rozmowie z mamą Weasleyów podeszło do nas młodsze rodzeństwo chłopaków, których znałyśmy już z opowiadań, więc było nieco lepiej pod względem komfortu. Ron po chwili odszedł, poszukać sobie jakiegoś miejsca i zaraz po tym podbiegł do nas zsapany Fred.

-Nie... uwierzycie kogo... spotkałem w pociągu - mówił między głębokimi wdechami.

-Spokojnie, bo tu padniesz zaraz- odezwałam się, a on podparł ręce na kolanach. Po chwili oddech chłopaka się unormował, więc finalnie uniósł na nas wzrok, był nieco czerwony na polikach.

-Spotkałem Harry'ego Pottera! - krzyknął podekscytowany. Wszystkie spojrzałyśmy na niego z szeroko otwartymi oczami, więc kontynuował.

-Gdy chciałem już wyjść z pociągu, jakiś chłopak poprosił mnie o wpakowanie kufra. Gdy zawiał wiatr spojrzałem na niego i zauważyłem na jego czole bliznę! Ja nie mogę, Harry Potter w Hogwarcie! - mówił cały czas podekscytowany, a niektórzy wokoło na niego patrzyli.

-Za żadne skarby nie wypytuj go o śmierć rodziców - powiedziała surowo Molly, dołączając do groźby pomachanie palcem.

-I o Voldemorta - mruknęłam jakby do siebie, na chwilę przenosząc się gdzieś indziej myślami. Na szczęście usłyszała mnie tylko Ada, która szturchnęła mnie łokciem i opieprzyła wzrokiem.

-Dobrze, idźcie już, bo wam odjedzie - pogoniła nas kobieta. - Miłego roku szkolnego! - zawołała za nami, rzucając nam ostatni raz ten swój uśmiech. Gdyby moja matka kiedyś obdarowała mnie takim uśmiechem to życie byłoby lepsze.

Po przejściu niecałej połowy pociągu siedzieliśmy już w naszym przedziale, gdzie zastaliśmy Caroline i George'a.

-Nie wiem co robiłyście przez wakacje, ale wyglądacie świetnie - stwierdziła Diggory, lustrując nas od góry do dołu, podczas gdy rozsiadałyśmy się na siedzeniach.

Bo warto /(Fred Weasley)/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz