십사

1.4K 112 127
                                    

W uszach zadzwonił mu nieprzyjemny głos budzika. Sięgnął reką, żeby szybko uciszyć denerwującą melodię.

Minął już rok, od nieprzyjemnych wydarzeń związanych z jego pierwszą, prawdziwą miłością.
Od tego momentu bardzo się zmienił.

Jego całe poczucie humoru wyparowało, a zamiast tego wdarła się nieprzyjemna ironia i sarkazm, w każdym jego słowie. Nie miał ochoty być dla kogokolwiek miły.
Nie chciał zaufać już nikomu.

Ciotka, oczywiście, traktowała go jak zwykłego śmiecia. Nie obchodziło ją kompletnie nic, co się w życiu Hyunjina działo.

Po tym, jak zamieszkał u niej, wzięła pieniądze i wyjechała na miesiąc na wakacje ze swoim mężem. Hwang przez ten czas nadal nie potrafił dojść do siebie. Głodował. Nie wstawał nawet z łóżka. Nie miał siły.

Raz nawet próbował popełnić samobójstwo. Zamknął się w łazience, na wszelki wypadek, jakby rodzina wróciła i chciał podciąć sobie żyły żyletkami.
Ale nie potrafił.
Stchórzył, bo był za słaby.

Tak mu minął miesiąc, po czym musiał wrócić do szkoły.

Stracił przyjaciółkę, przez jego ciągłe humorki. Miała już go serdecznie dość i zerwała z nim kontakt.

Hwang Hyunjin został sam.

Nie miał dobrych relacji z rówieśnikami w klasie i tym sposobem doprowadził do kilku bójek, kończących się na wydaleniu ze szkoły.

Minął następy tydzień, zanim pozbierał się i zaniósł papiery do innej szkoły.

Postanowił sobie, że w tym roku zda maturę i zakończy to całe przedstawienie.
Wyprowadzi się, znajdzie pracę i w końcu bedzie żył w spokoju.
Co prawda, był już pełnoletni, ale dopóki nie zacznie żyć na własną korzyść, pozwolił, żeby ciotka z wujem go utrzymywali. Sam był zdziwiony, że oni mu to zaproponowali. Prawdopodobnie dlatego, że nadal dostawali jakieś pieniądze, ale Hwang nie miał potrzeby drążyć tematu.

Był poniedziałek, a za tym szedł kolejny - już trzeci - tydzień w nowej szkole.
Układało mu się w miarę dobrze. A przynajmniej pod względem ocen i podejściem nauczycieli do niego.
Oczywiście było kilku chłopaków, którzy codzienne mieli do niego jakiś problem.
Hwang Hyunjin wydawał się teraz taki oschły i ponury, więc kiedy tylko slyszał jakieś zaczepki ignorował je.
Ale ostatnio dowiedzieli się o nieco prywatniejszej sprawie.
O jego orientacji.
W piątek, większości chłopaków w szkole nie było, ale i tak wyczuwał nieprzyjemne spojrzenia i komentarze.

Był pewny ze dzisiaj będą wszyscy, a z właszcza ich główny prowokant.

Tym razem Hyunjin nie popuści mu płazem, jeżeli tylko się odezwie na temat obrażający go w jakikolwiek sposób.

Przechodził szybko przez korytarz, mając na głowie czraną czapkę.
W cale a w cale nie ubrał jej dlatego, żeby być trochę mniej zauważalny.
Mimo, że bardzo się zmienił i jego delikatność i płochliwość odeszły, a w zamian pojawiła się odważna obrona swojego,  wiedział, że cząsta miękkiego wstydliwego serduszka nadal w nim pozostała.

Kiedy wyciągał ostatnie książki z szafki, usłyszał nieprzyjemny, wołający głos :

- Hej pedałku! Widzisz coś z pod tej czapki? Chyba nie chciałeś się ukryć przed nami? No chyba, że się biedaczek zawstydził, to zadzwonimy do mamusi. A no tak! Byłbym zapomniał, że jej nie masz! - wredny śmiech rozchodził się po korytarzu.

Hwang strzelił szafką i zdjał plecak z ramion. Podniósł głowę i spojrzał spod czapki na wysokiego, dobrze zbudowanego chłopaka.

- No chodź. Proszę. Podejdź. Spróbuj i uderz mnie, a twoja ręka już nigdy nie odzyska pierwotnego zrostu kości - wypowiedział Hwang z irytacją w głosie.

- Ho, ho, nie strasz mnie dzieciaku, bo się ciebie nie boje. Co te chude rączki mogą mi zrobić - śmiech grupki chłopaków stojących przed nim, sprowokował go jeszcze bardziej, do rzucenia sie na chłopaka.

Zerwał się i przycisnął go do ściany, trzymając mocno pięściami o kołnierzyk wyższego.

- No już, już, uspokój sie pedałku bo jeszcze sie podniecisz - Hyunjin nie wytrzymał i z całej siły przywalił chłopakowi.

Krew trysnęła mu z znosa, ale nie powstrzymało to go by w zamian rzucić Hwangiem o ziemie.

Chłopak uderzył glową o podłogę.
Z trudem się podniósł i niespodziewanie uderzył ponownie pięścią o szczękę starszego. Ten zerwał się i zaczęli szarpaninę.
Hwang z doswiadczenia uniknął ciosu, i sam z nowu go wykonał. Tym tazem trafił bardziej w nos. Znowu krew zalała starszego chłopaka.

- DOŚĆ! - jakiś głos przerwał wykonywanie, już 4 ciosu, ze strony Hyunjina.

- Hwang Hyunjin do gabinetu dyrektora, NATYCHMIAST - krzyknał nauczyciel, po czym kazał sie rozejść reszcie zebranych uczniów w okół nich dwojga.

Chłopak tylko rzucił mordercze spojrzenie swojemu wrogowi i udał się po schodach na drugie pietro pod wskazane drzwi.
W tym momencie kompletnie nie obchodziły go konsekwencje jego złych czynów.
Dla niego się liczyło to, ze właśnie obronił swój honor.

Drzwi otworzyły się i wyszedł z nich jakiś nauczyciel.

- Do Pana dyrektora? - zapytała uprzejmie Pani, po czym jej mina zbladła kiedy zobaczyła Hwanga, który wycierał pokrwawioną rekę o spodnie.

- Tak - wymamrotał, po czym przepchnął sie przez drzwi.

Tego widoku sie w życiu nie spodziewał.

Nagle zrobiło mu sie gorąco po czym słabo.

Poczuł, że traci równowagę i grunt pod nogami.

Twardo upadł na ziemię.

𝒚𝒐𝒖𝒓 𝒔𝒐𝒇𝒕 𝒉𝒂𝒊𝒓 𝒎𝒂𝒌𝒆𝒔 𝒎𝒆 𝒄𝒓𝒂𝒛𝒚 || 𝒔𝒆𝒖𝒏𝒈𝒋𝒊𝒏Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz