오십일

992 79 14
                                        

- Że co próbowała zrobić? - przy porannym spotkaniu, Chan wyjaśniał powód wczorajszych nocnych krzyków.

Seungmin z Hyunjinem jeszcze spali, a niestety chłopcy byli strasznie ciekawscy wczorajszej - jak to sam świadek stwierdził - akcji.

- Ja usłyszałem tylko: najpierw trzask drzwi, potem rozbicie jakiegoś szkła, a potem krzyki Seungmina i szefowej. Ale nie chciałem się wtrącać, bo bym pewnie jeszcze od niej oberwał - stwierdził Jisung, popijając kawę.

- Czekaj... Ale - tak właściwie - dlaczego chciała zranić Hyunjina? Ona w ogóle go wcześniej znała? - zapytał piegowaty chłopak.

- Podobno poznali się podczas pobytu Seungmina w szpitalu, ale nie znam za bardzo szczegółów. Mówiła coś, że Hyunjin musi zapłacić za ukrywanie się u nas - tłumaczył Chan.

- W taki sposób? Co jest z nią nie tak? Musiała wziąć naprawdę coś mocnego... I żeby tak zranić chłopaka własnego syna? - dziwił się Changbin.

- Biedaczek... Pewnie będzie miał teraz traumę... - stwierdził że współczuciem Felix.

W tym momencie w progach kuchni stanął zaspany Seungmin.

- Chan zrób nam dwie kawy, proszę - wymamrotał.

Podszedł do stołu i ledwo uchylając oczy, wziął garść ciastek z stojącej miski na środku.

Chan był w trakcie spełniania jego zachcianki, w tym czasie wpatrując się w zasypiającego na stojąco chłopaka.

- Ty się na pewno dobrze czujesz? - zapytał Jisung, spoglądając na niego spod okularów.

- A czy ja powiedziałem, że się dobrze czuje? Jakbyś się czuł jakby twojego chłopaka próbowała zgwałcić twoja stara, co? - zapytał, podchodząc po talerz na ukradzione ciastka i tace, na której miał zamiar postawić gotowe kawy.

- No... dosyć chujowo - powiedział Jisung ze skrzywioną miną.

- Właśnie... - wypowiedział z lekko wkurzony z ironią w głosie - A teraz spierdalajcie od nas wszyscy - zakończył jasno i wyszedł z pomieszczenia.

- Hyunjinnie? - uchylił lekko drzwi zaglądając do swojego pokoju - Przyniosłem ciastka i kaweeeeeeee - próbował zmienić swój ton głosu tak, aby wydawał się choć trochę szczęśliwy i słodki.

- Dzięki, ale nie mam ochoty - stwierdził, obracając się na drugi bok.

- Hejjjjjj - starszy wszedł z powrotem pod kołdrę i postawił tace pomiędzy ich dwóch - Słoneczko, musisz się napić czegoś ciepłego i coś zjeść.

Hyunjin poczuł zapach maślanych ciasteczek i dosyć mocnej kawy. W tym momencie jego pusty żołądek głośno zaburczał.

- Widzisz? Chyba ktoś tu się ze mną zgadza - Seungmin zachichotał, zjadając już drugie ciastko.

Młodszy chłopak zawahał się, ale w końcu usiadł i odwrócił się w jego stronę.
Popatrzył się głęboko w jego zmęczone całą, prawie niespaną nocą, oczy.
Seungmin obiecał mu, że nie zaśnie, dopóki nie będzie miał pewności, że to on zasnął.
Więc tamten próbował jak najszybciej odlecieć w objęcia Morfeusza, a sam starszy czekał, przy okazji podziwiając swój mały ideał.

Chłopak ufał Seungminowi.
Przynajmniej tak mu się zdawało.
Choć najbardziej się bał tej sekundy nieuwagi. Sekundy bez starszego, w której już może ktoś inny go skrzywdzić.

A co, jeżeli skrzywdzi też Seungmina?

Co jeżeli Seungmin będzie przez niego cierpieć?

A co, jeżeli matka Seungmina już poinformowała jego ciotkę o wszystkim? Co jeżeli zawiadomiła policję?
I już jest w drodze?
I odkryją też Seungmina?
I to przez niego znowu może mieć kłopoty?
Co jeżeli -

Wzdrygnął się, czując dotyk na włosach.

Seungmin wpatrywał się w niego spokojnym wzrokiem z ręką wplecioną we włosach młodszego.
Przeczesał je delikatnie.

- Powiedz mi, jak to możliwe, że Twoje włoski są takie milusie... - za każdym razem kiedy Seungmin ich dotykał, zatapiał się w ich miękkości. Są delikatniejsze od aksamitu i lżejsze od piórka wirującego na wietrze. Zawsze niesamowicie cudownie pachną. Mają idealne brązowo czarny połysk, odbijający się w świetle.
Seungmin zamyślił się w magicznych kosmykach Hwanga.

Tymczasem ten z trudem próbował nie odsuwać od siebie Seungmina i z trudem powstrzymywał wszystkie okropne wspomnienia, których wczoraj doznał, tylko, żeby go nie odepchnąć.
Jak tylko wrócił myślami do tego, ile krzywdy psychicznej wyrządziła mu ta kobieta i ile jeszcze nie znanych przez niego ran ma na ciele, przechodziły go nieprzyjemne dreszcze.
Wciąż czuł dotyk jej ust, na jego klatce piersiowej.
Wciąż czuł wbijające się paznokcie, w jego delikatną skórę.
Z każdym wspomnieniem, łzy coraz bardziej gromadziły się w jego oczach.
Nie mógł już o tym dłużej myśleć.

W tym momencie ocknął się ze swoich przemyśleń i zauważył zbliżającego się Kima.
Usta starszego w mgnieniu oka znalazły się na ustach młodszego.
Hyunjin wziął jeden głęboki wdech, czuł że jego serce zaraz wybuchnie. Natłok myśli z wczoraj i wszystkie pozostałe czucia jakby ten pocałunek nie należał do osoby która kochał, tylko do osoby która chciała go zranić.
Jego usta zaczęły go piec, a ręce drżeć.

Zmarszczył brwi i odepchnął go szybko, pozbywając się źródła bólu.

Seungmin wyglądał na zdezorientowanego.
Następnie jego mina zmieniła się w zasmuconą.

- Przepraszam. Nie powinienem bez twojej zgody naruszać twojej przestrzeni...

- Nie, Seungminnie... to nie tak... ja...

- Rozumiem. Powiedz na ile będę mógł się zbliżyć, na tyle się zbliżę. Jeżeli będziesz chciał czegoś więcej to powiedz. Nie będę sam zaczynał takich rzeczy. Nie Ci chcę się narzucać. Samo musi przejść... - uśmiechnął się przyjaźnie.

Hyunjin tylko pokiwał głową, lekko zakłopotany.

Chwycił wolno, wciąż drżącą dłonią rękę starszego.

- Dziękuję Ci, Hyung. Wiesz... Naprawdę, bardzo Cię kocham... - drugą ręka sięgnął po leżące ciasteczko i schrupał je.

𝒚𝒐𝒖𝒓 𝒔𝒐𝒇𝒕 𝒉𝒂𝒊𝒓 𝒎𝒂𝒌𝒆𝒔 𝒎𝒆 𝒄𝒓𝒂𝒛𝒚 || 𝒔𝒆𝒖𝒏𝒈𝒋𝒊𝒏Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz