육십육

786 68 6
                                    

- Oh, dzień dobry Pani Kim- winni mężczyźni ukłonili się jej nisko, odsuwając się od reszty chłopaków, jak gdyby chcieli udowodnić, że nie mają z nimi nic wspólnego - Co Panią tu spro-

- Gdzie wasz szef? - zadała gorzko pytanie.

- Oh, yyy, właśnie...

- Dzień dobry - na końcu pokoju pojawił się dosyć przystojny, dobrze zbudowany, wysoki mężczyzna.
Jego szerokie barki ledwo mieściły się w drzwiach. Miał na sobie skórzaną, czarną kurtkę i luźne, ciemne spodnie.
Włosy również, bardzo ciemne, lekko roztrzepane, ale jednak bardzo dobrze ułożone. W jego prawej brwi, tak jak w ustach, widniały niewielkie kolczyki.

Podniósł lekko głowę, spoglądając na resztę osób w pomieszczeniu, po czym podszedł do stojącej po drugiej stronie pokoju, kobiety.

- Proszę wypuścić mojego syna. Inaczej Pana zwolnię - powiedziała stanowczym tonem, wpatrując się w zdziwione oczy mężczyzny.

- P... Proszę?

- Wydaje mi się, że jasno się wyraziłam.

Mężczyzna zmarszczył brwi.

- Naprawdę... T-to Pani syn? - upewnił się.

Kobieta wyglądała na bardzo zdenerwowaną. 

Nie odpowiedziała, tylko prychnęła i podeszła do leżącego Seungmina, omijając młodego Hwanga.

Uklękła przy nim, zaglądając na ranę z boku brzucha.

- Przeżyje... jeśli się pospieszycie - wstała i spojrzała na szefa kilku osobników w tym pomieszczeniu - Nie obchodzi mnie powód, dlaczego go postrzeliliście. To ja tutaj decyduje o waszej posiadłości, więc lepiej sobie darujcie. Proszę się odsunąć, Panowie - drugie zdanie skierowała do pozostałych trzech, którzy zdziwieni wpatrywali się w kobietę, która - niestety - miała absolutną władze nad nimi.

- Yyy, t-tak, proszę Pani.

- Panie Seo, proszę go zabrać do bazy i wezwać lekarza. Niech natychmiast go operuje. Stracił dużo krwi, ale jego stan jest stabilny. Pospieszcie się. Ja wracam do pracy - powiedziała z zgorzkniałą miną, po czym wyminęła mężczyznę w czarnej marynarce.

- D-dlaczego nie możemy go zawieść do szpitala? Tam na pewno szybciej jego stan...

- Panie Hwang - zaczęła, nawet nie spoglądając na chłopaka - Niech wszyscy pomyślmy , dlaczego nie możemy go wziąć do publicznego szpitala, gdzie wiadomo, zjawi się policja i będzie dociekać w sprawie postrzelenia Seungmina.

- Ale... - kobieta odwróciła się, spoglądając z kpiną w oczach na Hyunjina.

- Na więcej bzdurnych pytań nie będę odpowiadać - powiedziała po czym odwróciła się do wysokiego mężczyzny, ubranego na czarno - Do widzenia, panie Lee - ukłoniła mu się lekko, po czym opuściła budynek.

Reszta mężczyzn również po chwili opuściła pomieszczenie, przeklinając przy tym pod nosami.

- No więc? Zabierajcie go stąd, na co czekacie? Aż zmienię zdanie? - powiedział szef ośrodka, kierując się w stronę drzwi.

- Co ma Pani Kim wspólnego z Wami? Posiada ten budynek? - mężczyzna odwrócił się i spojrzał na ciekawskiego Hwanga.

- Nie twój interes, dzieciaku. A teraz, spadajcie stąd, póki jestem miły - kiwnął głową i wyszedł na korytarz, znikając za chwilę za zakrętem.

𝒚𝒐𝒖𝒓 𝒔𝒐𝒇𝒕 𝒉𝒂𝒊𝒓 𝒎𝒂𝒌𝒆𝒔 𝒎𝒆 𝒄𝒓𝒂𝒛𝒚 || 𝒔𝒆𝒖𝒏𝒈𝒋𝒊𝒏Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz