팔십사

839 65 50
                                    

W Stanach Zjednoczonych zakochanej parze chłopaków wiodło się bardzo dobrze.
Teraz, spędzali ze sobą praktycznie sto procent swojego czasu. Seungmin nie zgłosił się jeszcze do pracy, więc mieli go naprawdę dużo.
Z każdym dniem uczyli się więcej o - nieznanym im do tej pory - niesamowitym kraju, a z każdą sekundą zakochiwali się w sobie jeszcze głębiej ( o ile to było w ogóle możliwe ).

Chan i Jeongin również z każdym ich następnym spotkaniem, zbliżali się do siebie jeszcze bardziej.
Młodszy często zapraszał przyjaciela do domu i razem gotowali różne nowe potrawy, dzieląc się nawzajem ich wspólną, małą pasją.

Tak też było i dzisiaj.
Chan postanowił zrobić specyficzną potrawę, którą jak zakładał : Jeongin nie zna.

- Awokado?

- Ah, daj mi skończyć. Uwierz, że to będzie naprawdę wyśmienite.

- Gdzie znalazłeś taki przepis? - dopytywał Jeongin, nie móc uwierzyć w potrawę z awokado na słono.

- Mama mi robiła. Zawsze jak ją jem, przypominają mi się czasy dzieciństwa...

- To miłe, że masz takie wspomnienia - młodszy uśmiechnął się, ale Chan nie odwzajemnił mu uśmiechu - Coś się stało?

- Nie, nic... Po prostu... Nie wspominam mojego dzieciństwa za dobrze. Może... tylko najmłodsze lata.

- Możesz mi opowiedzieć, hyung. W sumie, nigdy mi nic nie mówiłeś o swoim dzieciństwie.

Chan podniósł wzrok na swojego małego przyjaciela. Ujrzał w jego oczach ciekawość i współczucie.
Westchnął i powrócił do zgniatania widelcem zielonego owoca.

- Jeżeli nie chcesz, to-

- Nie no, nie ma problemu. Wiem, że nie mówię o sobie za dużo. Zazwyczaj to ty się wszystkim ze mną dzielisz. Przydałoby się, gdybyś coś więcej o mnie wiedział - zaśmiał się, szukając w szufladzie aktualnie potrzebnego mu narzędzia - Gdzie masz wyciskacz do czosnku?

- Tutaj - Jeongin podszedł do szuflady za Chanem i wyjął mu metalowy zgniatacz.

Nastepnie siadł na blacie, równo nad szufladą, za stojącym Chanem, przeciskającym obrany już czosnek do zielonej miazgi.

- Więc? Zamieniam się w słuch.

- Moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym gdy miałem dziewięć lat. Od tego czasu zajmował się mną starszy brat... Przez prawie drugą połowę życia mieszkaliśmy w jakimś opuszczonym budynku, bo nie stać nas było na normalne mieszkanie. Nielegalnie oczywiście... Każdy dzień był pewnym ryzykiem...czy policja nas nie zatrzymie i czy pewnego dnia nie zostanę już całkiem sam...

- Ile on miał wtedy lat?

- Gdy rodzice zginęli, miał szesnaście. Trudno mu było z początku znaleźć pracę, żeby nas jakkolwiek utrzymywać. Zawsze się dziwiłem, dlaczego on mnie wtedy po prostu nie zostawił? Dlaczego mnie chronił, wyżywiał mnie i troszczył się, w jakikolwiek, choćby najmniejszy sposób...

- Po prostu cię kocha.

- Nie... Nie, Jeonginnie... Gdyby mnie kochał... Nie popełniłby samobójstwa - Chan odłożył na chwilę nóż, którym zaczął kroić pomidory i zawiesił wzrok na ścianie przed nim.

Jeongin zauważywszy smutek Chana zeskoczył z blatu i wtulił się od tyłu w starszego.
Oparł głowę na plecach, a ręce splótł na jego brzuchu.

Starszy poczuł ciepło bijące ciała młodszego. Było to niesamowicie piękne uczucie. Uśmiechnął się w głębi serca, bo zawsze marzył o tym, aby Jeongin go przytulił, właśnie w taki sposób.

𝒚𝒐𝒖𝒓 𝒔𝒐𝒇𝒕 𝒉𝒂𝒊𝒓 𝒎𝒂𝒌𝒆𝒔 𝒎𝒆 𝒄𝒓𝒂𝒛𝒚 || 𝒔𝒆𝒖𝒏𝒈𝒋𝒊𝒏Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz