칠십

802 72 38
                                    

Changbin, Jisung i Minho siedzieli w kuchni, konsumując właśnie resztki niedawno zakupionych zupek chińskich.

- O matkooo, ale byłem głodny - Minho odsunął talerz od siebie, pękając z przejedzenia.

Do pomieszczenia wszedł Chan. Spoglądnął tylko z niesmakiem na puste naczynia i dosiadł się koło dwójki zakochanych.

- Jak wy możecie, w takim momencie wpierdalać to gówno - prychnął.

- A co? Mamy głodować? - odezwał się Jisung.

Chan nic nie odpowiedział, bo wiedział, że nie ma racji. Przecież COŚ musieli zjeść.

- Jutrzejszy napad odwołany - podniósł wzrok na siedzącego przed nim Seo - Trzeba znaleźć inny termin.

- Domyśliłem się... Innej opcji nie ma... - odchrząknął ciemnowłosy, po czym wstał i odniósł swój talerz - Seungmin dalej się nie wybudził? - zapytał, wracając na swoje poprzednie miejsce na krześle.

- Nie... Wciąż leży jak roślinka... - chan spuścił wzrok na swoje splecione dłonie, wyłożone na stole.

- A nasz dzieciak? Jak się czuje? - zapytał Minho.

- Hyunjin? Leży przy nim cały czas i go pilnuje...

- Jak uroczo... Biedny... Szkoda mi go trochę. Tyle cierpi w życiu...

- Jest dzielny. Poradzi sobie. Teraz, tylko módlmy się, żeby Minnie jak najszybciej wyzdrowiał.

- Dobra, jeżeli jutro mam wolne, to idę - Changbin zmienił nagle temat - Chcę się porządnie wyspać - wstał i skierował się do drzwi.

- Ej, ale kto powiedział, że masz-

- A przepraszam, kto tu jest szefem? - odwrócił się patrząc morderczym spojrzeniem na Chana - A teraz wszyscy idźcie spać. I to już. To mój rozkaz. Dobranoc - zakończył i zostawił ich samych, nie rozumiejących jak zwykle swojego szefa.

Dosłownie kilka minut później, chłopak leżał już bez koszulki, jedynie w spodniach od piżamy, zakryty po uszy jeszcze zimną kołdrą.

Usłyszał pukanie.

Miał wrażenie, że w tym momencie jego skala wkurzenia przekroczyła absolutną granicę.
Lecz postanowił się opanować, grzecznie wstać i zapytać nieznajomego o powód przerwania mu próby snu.
Powoli i smętnie przedostał się pod drzwi, które od razu, z rozpędem otworzył.

- Hej, hyuuu - stojącego w drzwiach Felixa zamurowało, widząc starszego pierwszy raz - bez koszulki.

Chciał dokończyć zdanie, ale przez zaistniałą sytuację, nawet zapomniał, po co do niego przyszedł.

Changbin widząc zdziwienie młodszego, nerwowo ręką przeczesał włosy i oparł się o framugę, tworząc - zdaniem piegowatego - jeszcze lepszy efekt.

Młodszy chłopak zarumienił się.
Chcąc, by ten tego nie zauważył, skupił się, aby w końcu dokończyć pytanie, które przed chwilą miał zamiar mu zadać.

- Eee, czy mógłbyś mi pomóc? - wydusił.

- W czym? - zauważając zakłopotanego Felixa, złość mu w sekundzie całkiem przeszła.
Nawet - mimowolnie - lekko się uśmiechał.

- Bo... Chciałbym zafarbować sobie włosy... a wiem, że zostanie samemu z czerwoną farbą, nie jest do końca dobrym pomysłem...

- Oh... Teraz? W tej chwili, chcesz farbować włosy? - zapytał zawiedziony, że nie spełni swojego marzenia o długim śnie.

- Nooo... Jeżeli nie możesz, to pójdę do kogoś inn-

- Nie, nie! Mogę, tylkoo... Chodziło mi o to, czy... yyyy, na noc tooo yyy, można nakładać?

- Ah, to nie ma znaczenia. To jest jak zwykłe umycie włosów... tylko przed tym nakładasz farbę i potem trzymasz ją chwilę, a potem zmywasz i suszysz.

- No dobra... - sięgnął po koszulkę, by dłużej nie krępować młodszego i wrócił przed swoje drzwi.

- Dzięki Hyungggg - przeciągnął słodkim głosem piegowaty i uśmiechnął się ciepło, sprawiając, że Changbin już w cale nie żałował odpuszczenia dzisiejszego długiego snu.

𝒚𝒐𝒖𝒓 𝒔𝒐𝒇𝒕 𝒉𝒂𝒊𝒓 𝒎𝒂𝒌𝒆𝒔 𝒎𝒆 𝒄𝒓𝒂𝒛𝒚 || 𝒔𝒆𝒖𝒏𝒈𝒋𝒊𝒏Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz