팔십오

823 65 30
                                    

Wydawałoby się, że dzisiaj jest zwykły dzień.
Piętnasty września. Dla jedych kolejny dzień w pracy, dla innych, kolejna udręka w szkole.
Dla Changbina był to jeden z najważniejszych dni.
Chciał, aby dzisiejszy dzień był cudowny, nie tylko dla niego.

Wszystko było zapięte na ostatni guzik. Dopracowany był każdy szczegół. Chłopak zorganizował to tak, jak o od roku o tym marzył. Wydawałoby się, że wszystko było idealnie przygotowane.
Lecz Bin nie miał niestety jednej, najważniejszej rzeczy - wiary w siebie.

- No, dzwoń do niego - powiedział Jisung, znudzony już przekonywaniem starszego, żeby wziął się w garść i zrobił to, co tak długo planował.

- Nie... To chyba jednak głupi pomysł. Nie... Ja... Nie dam rady.

- Żartujesz sobie? Nie możesz przecież teraz z tego tak zrezygnować!

- Ja nie chcę się mu narzucać... - Changbin wciąż nie był pewny do do zaproszenia swojego małego przyjaciela na - jego zdaniem - "mini randkę".

- Nie no gościu, zaraz mnie coś trafi. Dzwonisz, czy ja mam was umówić? Powiem, że jesteś tchórzem i nie umiesz jak prawdziwy mężczyzna zrobić pierwszego kroku.

- Dobra, przymknij się już - chłopak wziął głęboki wdech i nacisnął zieloną słuchawkę.

- Halo? - kilka sekund później, po drugiej stronie słuchawki zabrzmiał niski głos Felixa.

- Yyy, cześć Lixie... - zająkał się Seo, ze stresu zapominając powód, dla którego właściwie dzwoni - Bo ten, jesteś zajęty?

- Nie. Skończyłem spisywać dane tych podejrzanych typów,  którzy postrzelili Mina. A co?

- Bo... Tak się zastanawiałem, czy może chciałbyś pójść że mną do tej twojej ulubionej kawiarni, przy szkole...

- Pewnie! - ucieszył się młody - Kiedy?

- No... Teraz? Zaczekam na ciebie przed bramką.

- Okej, więc już się zbieram - powiedział, po czym zakończył rozmowę, rozłączając się.

- O matko - odetchnął Changbin.

- I co?

- Zaraz tu będzie. Idź za budynek tak żeby cię nie zobaczył, a jak pójdziemy to wiecie, co macie robić, prawda? - skierował się do Jisunga.

- Tak jest - chłopak zasalutował w żartach i wykonał polecenie starszego kolegi.

***

- Zajmij miejsca, a ja zamówię - powiedział Bin idąc w kierunku kas.

Felix nie zdziwił się, że starszy nawet go nie pyta "co chce do picia", bo wiedział, że Changbin doskonale zna jego ulubiony napój.

Piegowaty rozglądnął się i ujrzał w rogu, na końcu lokalu, przytulnie ułożony mały stolik z dostawionymi dwoma, wygodnymi krzesłami.
Od razu skierował się w tamtą stronę, aby usiąść w tym miejscu.

Chwilę później, Changbin dosiadł się do niego z tacą, na której stały dwa mleczne napoje.
Przesunął czekoladową kawę z podwójną pianą i karmelem pod nos Lixa.

- Dziękuję - uśmiechnął się młodszy, robiąc łyka jego ulubionego napoju - A ty? Co wziąłeś?

- Zwykłą czarną z cukrem.

- Fuuj, nadal nie rozumiem, jak ty to możesz pić.

- Nadal nie rozumiem, jak ty możesz pić tak słodkie coś.

- Mnie to smakuje. W sumie... Ten napój odwzorowuje mnie trochę...

- Jest słodki z dodadkiem delikatnej pianki - podsumował starszy.

Felix spojrzał dziwnie na drugiego i zarumienił się lekko.

- A twoja kawa jest czarna i mroczna, jak ty, ale jednak przesłodzona, co znaczy, że masz jednak miękkie serce.

- Nie mam miękkiego serca - zaprzeczył uparcie.

- Masz. W takim razie jak mogłeś się zakochać w kimś takim, jak ja? - Changbin przestał pić na chwilę, aby z wrażenia się nie zakrztusić.

- Ja... To był przypadek. A raczej przeznaczenie. Tego się nie wybiera. Poza tym, to nie ma nic wspólnego z moim miękkim sercem, które właściwie nie jest miękkie.

- Ah tak? Nie masz miękkiego serca, kiedy cię przytulam? - Lix spojrzał w czarne oczy starszego, próbując złapać jego zagubiony wzrok.

- No... mam... - odpowiedział cicho, po chwili namyślenia.

Obydwaj wypili do dna swoje napoje, siedząc przez kilka minut w ciszy. Spojrzeli czasem na siebie, uśmiechając się przy tym.

- Mam pytanie... - zaczął starszy, odsuwając od siebie pusty kubek po kawie.

- Hm? - Felix dopijał resztkę karmelu, wymieszanego z opadłą na dnie pianą.

- Myslaleś już... Coś... Na ten temat, co ci powiedziałem jakieś dwa tygodnie temu? Od tego czasu... w ogóle o tym nie rozmawialiśmy... - Felix podniósł głowę, łącząc tym ruchem ich wzrok.

- A co? - nie wiedział za bardzo, co odpowiedzieć.

- Nic... Po prostu byłem ciekaw... Nie chcę się narzucać, czy coś... Jeżeli ci to przeszkadza, to po prostu powiedz mi i zapomnij o moim uczuciu... Nie przejmuj się nim.

Felix zaśmiał się pod nosem, odstawiając swoje również puste naczynie.

- Jak...jak ja mam niby o tym zapomnieć, kiedy... Za każdym razem, kiedy jestem z tobą, czuję się swobodnie, bezpiecznie. Za każdym razem kiedy cię przytulam, czuję się szczęśliwy, czuję od ciebie tą cudowną energię, którą zawsze mi przekazujesz. Za każdym razem, jak na ciebie spoglądam, mam ochotę się uśmiechać i już nigdy nie odwracać wzroku. Za każdym razem, kiedy jesteś w pobliżu, czuję motylki w brzuchu, a jednak lekkie zdenerwowanie. Kiedy zauważam, jak się na mnie dyskretnie patrzysz, czuję się wtedy wyjątkowo. Sprawiłeś, że pokochałem siebie. Pokochałem swoje piegi, których do tej pory nienawidziłem, tylko dla tego, że powiedziałeś, że są ładne. Zaakceptowałem moje włosy, bo powiedziałeś, że są miłe i nie powinienem ich farbować, bo je jeszcze bardziej niszczę. Więc zamierzam z tym skończyć. Nie będę więc farbować. Powiedziałeś też kiedyś, żebym więcej jadł, bo jestem strasznie chudy ... więc pokochałem w końcu siebie i swoje ciało. I już nie patrze na jedzenie pod względem kalorii. Patrzę na nie tylko, żeby się dobrze odżywiać. Bo Ty tak bardzo się o mnie troszczysz, więc nie chcę cię zawieść. Więc teraz, Changbinnie, powiedz mi, jak mam o tym zapomnieć? Jak mogę zignorować Twoje uczucia? Po prostu... Nie mam prawa. Nie mogę tego zrobić - kiedy Lee skończył komplementować starszego, spojrzał mu prosto w lekko wzruszone oczy.

Changbin siedział jak wryty. Trudno mu było nabierać jakieś głębsze oddechy od tych najpłytszych, dzięki którym prawie nie zemdlał.
Nie potrafił nic powiedzieć. Nie potrafil ruszyć nawet palcem, po prostu patrzył na Felixa, nie móc uwierzyć, że drugi odwzajemnia choć trochę jego uczucia.
Był szczęśliwy, a jednocześnie przerażony. Nigdy nie był w takiej sytuacji, nie wiedział za bardzo co ma odpowiedzieć. Więc siedział i wpatrywał się w młodszego.

𝒚𝒐𝒖𝒓 𝒔𝒐𝒇𝒕 𝒉𝒂𝒊𝒓 𝒎𝒂𝒌𝒆𝒔 𝒎𝒆 𝒄𝒓𝒂𝒛𝒚 || 𝒔𝒆𝒖𝒏𝒈𝒋𝒊𝒏Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz