칠십팔

791 66 59
                                    

Chan siedział od kilku minut na ławce w parku.
Zimny wiatr rozwiewał jego lekko kręcone, blond włosy.
Patrzył na uginające się od mocnych podmuchów drzewa i latające wszędzie dookoła liście.
Nagle zauważył, że przed nim stoi uśmiechnięty Jeongin, wpatrując się w niego.

- Oh, cześć - powitał go starszy, wstając z ławki.

- Cześć Hyung - odpowiedział chłopak wciąż się słodko uśmiechając.

- Co się tak cieszysz?

- Po prostu, lubię na ciebie patrzeć kiedy jesteś zamyślony - starszy rozczochrał kasztanowe włoski, rumieniąc się przy tym delikatnie - A więc? Chciałeś o czymś porozmawiać? - zapytał, idąc razem z Chanem, powolnym krokiem przed siebie.

- Nie... Chciałem po prostu Cię zobaczyć. Rozmowa z tobą mnie - w pewien sposób - odstresowuje. Zapominam o moich problemach w pracy i codziennym życiu. Miło jest mieć takiego przyjaciela - starszy zerknął na chłopaka, który uśmiechał się pod nosem.

- Właśnie, mam pytanie... Nigdy mi nie powiedziałeś, czym się dokładnie zajmujesz?

Chan zatrzymał się i spojrzał w ciekawskie oczy Jeongina. Nie chciał mu mówić prawdy. Nie chciał psuć sobie reputacji u chłopaka tym, że pracuje w mafii. Przecież, nie powie mu : "no, przygotowuje napady na banki, robię przekręty i po części, handluję narkotykami". To było absolutnie wykluczone. 

Stał sztywno przed młodszym, próbując szybko wymyślić jak najlepsze wyjście.

- O co chodzi? Nie chcesz mi powiedzieć? - dopytywał.

- Nie... Tylko, nie wiem jak ci to wytłumaczyć... Nic specjalnego, po prostu pracuje w firmie z usługami. Robię dużo na komputerze no i... i takie tam...

- No spoko, rozumiem. A... Ten budynek... Jest wasz? To wasza cała firma?

- W... pewnym sensie.

- Mieszkacie tam?

- Tak... To nasze biuro, a zarazem dom... Bo wiesz, tak się złożyło, że żadnego z nas nie było stać na utrzymywanie mieszkania i biura równocześnie... Więc złożyliśmy się i kupiliśmy ten opuszczony budynek na środku lasu. Teraz to jest nasz dom, a zarazem biuro.

- Fajnie.

Przez kilka minut Jeongin nie zadawał więcej pytań, a Chan mógł odetchnąć z ulgą, że nie musiał się młodszemu tłumaczyć z jego prawdziwego życia. Wiedział, że kiedyś młodszy i tak prawdopodobnie dowie się całej prawdy, ale na razie postanowił o tym nie myśleć. Postanowił poczekać.

-  A ty? Chciałeś, żebym Ci coś poradził . O co chodziło? - Chan przerwał chwilową ciszę pomiędzy nimi.

- No tak... Chodzi o to, że... w szkole, jakoś tydzień temu, zaprzyjaźniłem się z taką dziewczyną.

- To super, Innie! Wiedziałem, że w końcu przełamiesz się do nawiązywania przyjaźni!

- Tylko, że hyung... w tym problem, że ja już zdążyłem... się w niej... zakochać...

Chan poczuł ukłucie w sercu. Poczuł, że nie może z siebie wydobyć ani słowa. Wiedział, że nie może oczekiwać zbyt dużo od młodszego. W końcu jest od niego starszy o sześć lat, a już wcześniej podejrzewał, że młodszy jest hetero. Musiał sobie odpuścić jego żal i smutek. Nie mógł go wyrazić młodszemu. Od teraz musiał robić wszystko dla dobra jego słoneczka. Nie liczyły się teraz jego uczucia.

Zrobił głęboki wdech i przełknął gorzko ślinę, aby w końcu coś powiedzieć.

- Dlaczego sądzisz, że to problem? Przecież, każdy ma prawo się zakochać...

- Ja... po prostu boje się jej odrzucenia... Znamy się dopiero od tygodnia i nie wiem, jak by zareagowała, słysząc to.

- Więc jej tego na razie nie mów. Zaczekaj, aż lepiej się poznacie i lepiej poznasz jej uczucia do ciebie. Wtedy sam zdecydujesz, czy ryzykować z ujawnieniem tego, czy może to nie ma kompletnie sensu - Chan starał się brzmieć jak najprawdziwiej, jak tylko mógł. Naprawdę chciał pomóc młodszemu, ale rady miłosne komuś, kto nam się podoba w cale nie były takie proste.

- Tak sądzisz? 

Chan pokiwał głową, uśmiechając się lekko do Jeongina, który za chwilę odwzajemnił miły akcent.

- A ty hyung? Byłeś kiedyś zakochany? - te słowa wzbudziły w Chanie lekki dreszczyk.

- Oh... t-tak... myślę, że... teraz jestem zakochany... - powiedział niepewnie.

- Łaaa, co za szczęściara! W takim razie, dlaczego nie ujawnisz swoich uczuć?

- Bo...wiem, że raczej nie odwzajemni... ich... - wyszeptał i spuścił smutno głowę.

- Rozumiem... ale może, poczekasz, tak jak ja? - Chan podniósł wzrok na młodszego. 

Zatrzymał się na chwilę i spojrzał w te piękne, błyszczące oczka. 

W tym momencie obaj poczuli kilka kropel na swoich twarzach. Za chwilę, te kilka kropel, zmieniło się w kilkadziesiąt. Dosłownie kilka sekund później, lunęło deszczem.

Chłopcy mimo powiększającej się coraz bardziej ulewy, wciąż stali jakby zaczarowani, patrząc sobie głęboko w oczy i uśmiechając się do siebie. 

Nagle, starszy podniósł ręce i założył delikatnie młodszemu na głowę, kaptur od bluzy. Sam nie posiadał kaptura w jego skórzanej kurtce, więc nie pozostawało mu nic, tylko moknąć.

- Poczekam... - głos Chana załamał się lekko.

W tym momencie, stojąc na przeciwko swojego starszego przyjaciela, wpatrując się spływające po jego twarzy krople deszczu, Jeongin zrozumiał jak Chan o niego dba. Poczuł motylki w brzuchu i dziwne uczucie, które jeszcze przez wiele dni, nie będzie mógł zrozumieć.


𝒚𝒐𝒖𝒓 𝒔𝒐𝒇𝒕 𝒉𝒂𝒊𝒓 𝒎𝒂𝒌𝒆𝒔 𝒎𝒆 𝒄𝒓𝒂𝒛𝒚 || 𝒔𝒆𝒖𝒏𝒈𝒋𝒊𝒏Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz