Bójka z kuzynem

2.3K 120 3
                                    

Harry wracał właśnie ze sklepu. Na starym placu zabaw, obok wysłużonej huśtawki, zobaczył swojego kuzyna z znajomymi. Nie można było ich nazwać nawet kolegami, co dopiero przyjaciółmi. Trzymali się otyłego rozpieszczucha tylko ze względu na pogłos, może po części ze strachu. Zastygł w bezruchu, widząc ledwo trzymającego się na klęczkach brata. Harley nie był jak Harrison. O nie. Gdy on siedział cicho, Harley się kłócił, chcąc wywalczyć swoją rację. Gdy go atakowano, starał się bronić, choćby nie miał najmniejszych szans. Harry w takiej sytuacji poczekał by, aż się znudzą, a później spróbował pozbierać i wrócić do domu. Harley zapewne chciał walczyć, dlatego był w tak złym stanie. Powolnym krokiem podszedł do nich, zbierając w sobie resztki swojej Gryfońskiej odwagi, która w domu na Privet Drive 4 stawała się bezużyteczna.
- Zostaw go Dudley!
Otyły nastolatek odwrócił się z paskudnym uśmiechem. Harry nie chciał widzieć rozpiętych spodni trójki chłopców, ani białawej mazi na brodzie bliźniaka.
- Odejdź od niego!
Zapięli rozporki, śmiejąc się głupawo.
- Patrzcie! Tak upadają dziwadła!
Dursley podszedł do bruneta, chwytając go za koszulkę.
- I co teraz Potter? Popłaczesz się? Poskarżysz się mamusi?
O dziwo, zostawili go bez zbędnych uszkodzeń. Skrzywdzony psychicznie, przez widok przed sobą i wspomnienie tak utęsknionej kobiety, pozwolił gorzkim łzą spłynąć po polikach. Podszedł do Harleya, który jedynie pokręcił przecząco głową i sam wstał z klęczek, z obrzydzeniem wypluwając resztkę spermy z suchych ust. Otarł je dłonią, krzywiąc się brzydko.
- Wracajmy do domu.
Głos, chrapliwy i tak nieprzyjemny przy ciepłym barytonie Harry'ego, rozniósł się, przerywając nieprzyjemną, pełną napięcia ciszę. Chłopcy niemrawo ruszyli w kierunku miejsca, które domem nazywali już dawno z przyzwyczajenia.

Bliźniak Pottera /  ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz