Ta jedna oślizgła Gryfonka

667 45 33
                                    

- Harley?

- Hm?

Nastolatek skierował przenikliwe spojrzenie na swoją prywatną uczennicę. Dziewczyna miała niebywały talent do bycia prawie taką cholerą, jak on sam. Do tej pory nie wierzył, że poznał kogoś tak interesującego w tak nudny sposób...


Szedł spokojnie szkolnym korytarzem, czekając na wieści od Harry'ego dotyczące rozmowy z znajomymi. Chciał ich wszystkich zebrać w jednym miejscu, najlepiej w damskiej łazience. Tam w końcu nikt o zdrowych zmysłach się nie szlaja.


Zamyślony nie zauważył pewnej dziewczyny. Zderzyli się z impetem, przez co lekko niższa od niego postać wylądowała na tyłku. Wystawił dłoń w jej stronę, jednocześnie skanując ją wzrokiem.

- Wybacz.

- Patrz jak łazisz palancie, a nie się teraz w dżentelmena bawisz.

Dziewczyna zignorowała jego pomoc, wstając samemu z ziemi z nieprzyjemnym wyrazem twarzy, a białowłosy od razu wywnioskował, że musi mieć ładny uśmiech.

- Zamyśliłem się.  Wybacz, księżniczko - szybkie zerknięcie na krawat- ale w przeciwieństwie do Gryfonów, niektórzy Ślizgoni używają mózgu.

Prychnął z pogardą, mierząc ją znów, tym razem pełnym chłodu i wyższości, spojrzeniem.

- To najlepszy dowód na to, że nawet Tiara się myli.

Szatynka stanęła w bojowej pozycji, unosząc dumnie podbródek. Niebieskooki chwilę utrzymywał spojrzenie, po czym opuścił głowę z delikatnym uśmiechem.

- Harley?

- Co?

Dziewczyna sprawiła przez chwilę wrażenie zdezorientowanej, jednak przebijała się przez to wciąż odczuwalna niechęć.

- Imię, mała. Harley Potter. Dla przyjaciół Hai. Lepiej zapamiętaj.

Odszedł, zostawiając ją z zdenerwowaniem i lekkim niezrozumieniem.

Jednak dziewczyna nie była głupia. Doskonale zrozumiała przekaz.

- Te, Potter!

Nie odwrócił się, lecz przechylił głowę w bok, z chamskim uśmiechem patrząc na nią kątem oka.

- Mari, dla przyjaciół.

I rozeszli się, pewni, że to tylko jedno z setek spotkań.


- Rozumiem, co zrobiłeś z moim eliksirem, mniej więcej. Ale dlaczego nie zepsułeś swojego?

- Ponieważ, Mariolko - tu złapał znajomą pod ramię - mój trafi do skrzydła szpitalnego.

Brązowooka posłała mu swój diaboliczny uśmiech, kładą drugą dłoń na jego przedramieniu.

- I rozumiem, że to czysta troska o zasoby madame Pomfrey?

- Cóż, nie moja wina, że bliźniacy wysadzą pół klasy i eliksir będzie przydatny.

Nastolatka uniosła brew.

- I?

- I, uznałem, że mały dodatek nie zaszkodzi. Trochę rozrywki w tym szarym świecie.

Szatynka przystanęła, tym razem patrząc z niedowierzaniem na skraju lekkiej paniki.

- A Snape?

Bliźniak Pottera /  ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz