Szlaban

1.1K 96 9
                                    

Obudził się dość późno. Z wielką niechęcią powlekł się do łazienki.  Zimną wodą spłukał zaschniętą krew, a szaty zmienił na czyste, niezbyt oficjalne, ale i nie olewcze. Gdy płukał twarz zimną wodą, chcąc choć trochę pozbyć się oznak zmęczenia, usłyszał ciche pukanie. Otarł buzię, jeszcze raz spojrzał w lustro i ruszył otworzyć.

- Czego?

Zamachnął się, niemalże uderzając drzwiami samego siebie. Ujrzał tam Dracona, jak zwykle z idealnie ułożonymi włosami, maską obojętności i w drogich, modnych szatach.

- Harry stoi pod drzwiami. Czeka na ciebie.

Młodzieniec uśmiechnął się przyjaźnie, ku niezadowoleniu młodego Malfoy'a, mierzwiąc mu włosy.

- Dzięki, Draco. Do jutra.

I wyszedł, zostawiając zirytowanego blondyna samego.

- Cześć, Hai.

- Witaj Harry. Gotowy?

- Nigdy.

Obaj zaśmiali się cicho, ostrożnie podchodząc do gabinetu Severusa, czając się, jakby wejście prowadziło do klatki z jakimś dzikim, wyjątkowo nie przyzwyczajonym do ludzi i agresywnym zwierzęciem.

- Ty pukaj.

Zielonooki zaśmiał się gorzko.

- Oszalałeś? Chcę jeszcze pożyć.

- Eh.. na trzy.

Brunet skinął głową i oboje podeszli trochę bliżej.

- Raz...

-Dwa...

Nim skończyli, drzwi same się otworzyły.

- Właźcie, i już nie pajacujcie.

Po wąskich wargach mężczyzny błąkał się delikatny uśmiech, co wprawiło bliznowatego w konsternację.

- Profesorze..?

- Siadać. Nie mam dla was czasu. Poprawcie eliksir, który ostatnio sknociliście.

Zasiadł za biurkiem, powiewając swoimi czarnymi szatami, które uczniom kojarzyły się jedynie z nadchodzącym bólem psychicznym. Harley ruszył po ingredencje, a avadooki przygotował przybory.

- Pamiętasz?

Harrison spojrzał lekko przestraszonym wzrokiem na brata. Nigdy nie potrafił maskować emocji. To była jego słabość.

- Na spokojnie.

Uśmiechnął się uspokajająco, biorąc do ręki jad gmuchołucha. Zaczął powoli pracę, wrzucając do kociołka podwójną porcję składników. Połowa z nich nagle znalazła się w drugim kociołku, a brunet rzucił mu szybkie, niedowierzające spojrzenie. Wziął chochlę w dłoń i mieszał, kopiując ruchy białowłosego. Snape uniósł na chwilę wzrok nad swojej pracy, obserwując braci, jednak nic nie wydawało mu się podejrzane, więc po krótkiej chwili powrócił do swoich zajęć. Chłopcy uśmiechnęli się do siebie porozumiewawczo, kontynuując ważenie eliksiru.

Po godzinie eliksiry były ukończone.

- Idź, ja zostanę.

Harry zmrużył oczy, ale nie skomentował tego. Skinął głową i powoli odwrócił się, odchodząc od ławki. Gdy opuścił klasę, Harley powolnym krokiem podszedł do biurka nauczyciela, prowokacyjnie siadając przed twarzą nauczyciela.

- Potter...

Czarne, mroczne spojrzenie wbiło się w młode oblicze. Śnieżne zęby przygryzły bladą wargę, a lazurowe spojrzenie padło spod rzęs na surową, wychudzoną twarz.

- Jak ci minął dzień, Severusie?

Czarne brwi zmarszczyły się, gdy blada dłoń ulokowała się na pożółkłym, zapadniętym policzku.

- Był... Spokojny.

Ziarno zostało zasiane.

Wstał i uśmiechnął się.

Teraz tylko zebrać żniwa.

Bliźniak Pottera /  ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz