Koniec tańca, cz. 2

383 29 13
                                    

- To jak będzie? Zrobisz to dla swojego pszyjacwela?

Po kilku żarliwych wyznaniach, hektolitrach wylanej śliny i godzinie rzucania argumentami z dupy, w końcu dwójka przyjaciół doszła do porozumienia. Reszta paczki przeciw-dropsowej rozeszła się po swoich pokojach, znużona słuchaniem kolejnej litanii między tą dwójką.

- Oke. Ale ogarniasz mi yaoi na livie.

Nastolatek westchnął ociężale, opadając z zrezygnowaniem wypisanym na twarzy na łóżko.

- Eh. Niech będzie, zboczeńcu. Jak się ogarniemy zgwałce przy tobie Snape'a. Może być?

Dziewczyna przytaknęła, zadowolona z siebie i z szatańskim uśmiechem przykucnęła przed białowłosym.

- Coś nie tak, Hai~?

Niebieskooki nawet nie zauważył, kiedy jego małe lwiątko osiągnęło mistrzostwo w posługiwaniu się sarkazmem, i mimo iż był on kierowany głównie w niego samego, nie mógł się nie uśmiechnąć z dumą.

- Jak zawsze. Leć do siebie. Jutro ciężki dzień.

Ranek dla żadnego z przyjaciół nie był przyjemny. Wszyscy mieli w sobie jakiś procent stresu. Najgorzej czuł się Draco, który jako prawdziwa księżniczka był załamany brakiem czasu i faktem zjawienia się w łazience Jęczącej Marty z roztrzepanymi włosami.

- Wszyscy są?

Blaise szybko oszacował stan grupy. Brakowało jedynie dwóch dziewczyn, które miały stawić się zaraz z eliksirami, oraz Luny, zajmującej się swoim zadaniem.

- Dobra. Draconie?

Szarooki Ślizgon rzucił koledze spojrzenie spod byka, prychając po nosem.

- Co takiego, Potter? Jeśli to ważne zadanie zalicza czas na ogarnięcie się, chcę zacząć jak najszybciej.

Kilka chichotòw pogorszyło już in tak parszywy nastrój młodego arystokraty.

- Niestety, nie robimy napadu na salon kosmetyczny, przykro mi. Wasza czwórka zajmie się, w dużym skrócie, wszczynaniem paniki.

Chłopcy spojrzeli po sobie z lekką dezorientacją.

- Czyli?

Harry podszedł do Draco, kładąc mu uspokajajająco dłoń na plecach.

- Czyli ogłoście coś bzdurnego, aby zająć kadrę pedagogiczną. Ściągniecie dementorów do szkoły czy coś.

Zielone oczy zaiskrzyły psotnie, gdy brunet uśmiechnął się wrednie. Zza szkieł okularów, rozbijających drobinki światła, tęczówki bliznowatego wyglądały jak droga mleczna z tysiącami iskrzących się gwiazd.

- No dobrze, ale co poza tym? Co z aurorami?

- Właśnie. Zakon Feniksa na pewno zaraz się zleci. Co wtedy?

Białowłosy uśmiechnął się ironicznie do Rona, skinieniem  głowy oddając głos bliźniakom.

- Widzisz braciszku kochany...

- Eliksiry, którymi zajmą się dziewczęta...

- Posłużą jako bomby dymne...

- Rozpylające usypiający lub zabójczy gaz.

Uśmiechy rudzielców były pełne dumy i jakiejś niepokojącej satysfakcji.

- Zrobimy swoje, potem oświecimy resztę świata.

- Skopiemy tyłki tym pierdzielom. Przecież to jak idzie to się sypie. Nie mają szans.

Potter'owie, zadowoleni z podbudowanych morali w grupie, przybili sobie mentalnego żółwika, patrząc przez chwilę prosto w swoje oczy z porozumiewawczymi uśmiechami.

- Dokładnie tak. Ja i Hai ogarniemy co trzeba, wy musicie niestety wziąść na siebie oczyszczanie terenu. Ambi może i się sypie, ale wciąż pozostaje potężnym czarodziejem. Nie możemy o tym zapominać. Nie będziemy walczyć sami. Komnaty Salazara mają wyjście na Hogsmade. Sprawdziłem to wczoraj. Tomek i przyjaciele też będą walczyć.

- Masz pewność że przyjdą?

- Oczywiście. W końcu to o jego dupe gramy.

Ciche przytaknięcie później do łazienki dumnie i z śmichem wkroczyły dziewczyny trzymające kilka różnych od siebie, sporych rozmiarów fiolek.

- Mamy to, szefuńciu.

Fred podszedł do Hermiony, po czym upadł na kolana z błagalnym wyrazem twarzy, czym wprowadził ogólne zmieszanie.

- O pani! Czy zechcesz dać mi, partnerowi ognika szatańskiego, część swej duszy na okup ku spokojowi ze strony albinosa pospolitego krótkonosego, dla idei większego dobra?

Dopiero po chwili dziewczyna otrząsnęła się z szoku i z chichotem, będącym akompaniamentem do śmiechu pozostałych, podała przyjacielowi fiolki.

- Cudnie.

- To co... Zaczynamy zabawę.

Bliźniak Pottera /  ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz