Kusiciel

997 80 15
                                    

Severus Snape pokonał korytarz szybkim, wywołującym ciarki na plecach uczniów krokiem. Zamaszystym ruchem otworzył przejście do swych komnat, przekraczając próg. Zwierzę z swej ręki przemieścił do małego słoika, który ustawił na jednej z półek. Pochylił się nieznacznie, patrząc na przystawiające jedną łapkę do szyby, przyglądające się mu stworzenie.

- Tyle krzyku o takie paskudztwo.

Zdawało mu się, że przez pysk gada przemknął ból, jednak szybko skarcił się za tak bezsensowne myśli. Zwierzęta nie czują. Robi się zbyt sentymentalny.

- Narobiłaś szumu, gadzino. Spokojnie. Za chwilę będziesz już tylko poszatkowanym, dobrze opisanym wspomnieniem.

Mistrz Eliksirów odwrócił się, zdjął ciężką, czarną szatę, przysłaniającą niemal zbyt szczupłe ciało, po czym westchnął ciężko. Usłyszał stukot, niczym pęknięcie szkła. Nie od razu skojarzył to ze słoikiem, lecz gdy jego zmęczony całym dniem pracy umysł zrozumiał, że zwierzę chce uciec, z refleksem szpiega odwrócił się w jego stronę.

Jakże wielkie było jego zdziwienie, gdy koniec różdżki nie trafił na gada na podłodze, a prosto w pępek nagiego młodzieńca przed nim. Severus przęłknął ślinę, nie mogąc się poruszyć.

Bo to właśnie ten nastolatek zaprzątał ostatnio jego myśli. A teraz miał dokładny wgląd na jasną, ozdobioną niewyleczonymi magicznie bliznami cerę, na szczupłe, lecz już ładnie wyrobione za sprawą odpowiedniego żywienia i eliksirów od pielęgniarki ciało, na ten chamski, prowokacyjny uśmiech, zdobiący młodą, nie skalaną zmarszczkami twarz, oraz na te lazurowe oczy, wpatrzone w niego z istnym ogniem.

- Potter...

Wyprostował się, odzyskując część swojej zwyczajowej, zimnej pewności siebie.

- Ponoć mamy razem szlaban, profesorze.

Białowłosy zaakcentował ostatnie słowo, dokładnie przypatrując się twarzy starszego mężczyzny. Teraz, albo nigdy.

Szybkim ruchem odsunął od siebie dłoń z różdżką, aby drugą ręką złapać czarne włosy i przyciągnąć do siebie wyższą postać. Zaskoczenie przejęło władzę nad umysłem Severusa, który dopiero po kilku sekundach zorientował się, że jest całowany przez ucznia. Odepchnął od siebie Harley'a, mierząc go pełnym gniewu i niedowierzania wzrokiem.

- Co Ty robisz dzieciaku?

Czarne oczy zmróżyły się, gdy młodszy, kokieteryjnie patrząc spod rzęs podszedł znów do niego, prowokacyjnie kręcąc biodrami.

- Nie widać?

Brunet nie mógł zrozumieć zachowania nastolatka. Patrzył tylko lekko zamglonym wzrokiem, jak to nagie ciało przylega do niego, a blade usta zamykają jego wąskie wargi w pocałunku. Nie zauważył nawet, kiedy jego dłonie powędrowały najpierw na plecy, później na pośladki białowłosego, aby na końcu je ścisnąć i zostać nagrodzonym cichym jękiem. Ten właśnie dźwięk wzbudził Snape'a z dziwnego odrętwienia. Odchylił się nieznacznie, patrząc z konsternacją na rzekomą kopię Harry'ego.

- Pot...ekhm...Harley...

Młodszy przyłożył mu palec do ust.

- Zastanów się, Severusie... Więcej nie będę próbował. Moja cierpliwość się kończy. A Potter'owie zawsze dostają to, czego chcą.

Mężczyzna wachał się tylko chwilę. Pieprzyć Voldemorta, pieprzyć Dropsa. Ta chwila należała do niego, i nie zamierzał z niej rezygnować, choćby nazajutrz miał mieć kaca moralnego.

Bliźniak Pottera /  ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz