W głowie Pottera

585 45 18
                                    

Harley medytował wśród blasku księżyca, po środku Zakazanego Lasu.

Wszystkie ostatnie zagrania były ryzykowne i lekkomyślne.

Grożenie Tomowi nie było mądre. Mimo wszystko, był Czarnym Panem; nie do końca zrównoważonym psychicznie, ciemnym czarodziejem po stronie dobra. I co z tego, że nie zawsze miał plan? Po co mu plan, skoro ma armię lekkomyślnych, chętnych do płaszczenia się przed nim idiotów gotowych do oddania życia w imię jego pomysłów, których nawet nie znali? Riddle mógł być zdezorientowany jego wizytą, lecz to nie zmienia faktu, że następną taką akcję może przypłacić życiem. Musi bardziej pohamować swój temperament, nawet jeżeli idzie o jego braciszka.

Na drugi rzut leci Mari. Czy rozsądnym jest aż tak jej ufać? Powinien sobie darować myślenie nad tym, zanim dojdzie do zbyt skomplikowanych wniosków lub co gorsza - Merlinie broń!- jakiś teorii spiskowych. Dziewczyna była ładna i inteligentna, zrozumiała przekaz i nie dopytywała, zgodziła się być z nimi w tej walce, jednak, czy aby na pewno nie leciała na dwa fronty? Będzie musiał to wybadać. Tylko jak? Jeśli za bardzo się wokół niej zakręci, może zrobić się podejrzliwa, a co gorsza, Fred może mu zajebać gonga w ten nieurodziwy ryj.

Kolejną kwestią jest Draco. Nie widział go nazbyt długo jak na poziom jego charakterystyczności. Narozrabiał w akcie złości, przez co jego rzekomy przyjaciel cierpiał. A bardziej niż ranienia jego bliskich, nienawidził poczucia odpowiedzialności za błędy. Poza tym, Dracon był roztrzęsiony i przybity, nie zdziwiłby się więc, gdyby chłopak zachlewał pałę przez cały ten czas. Niesamowite, jak wiele zmieniło się na przestrzeni tych kilku dni.  Wąż zachowywał się zupełnie nieadekwatnie do miana Księcia Slytherinu.

Teraz Dolores i Flitch. Zabicie ich nie miało absolutnie nic na celu. Chciał jedynie odreagować. Jednak dyrektor nie wspomniał nic w ich temacie, zupełnie, jakby chciał to zatuszować. Było  mu to na rękę, ale z drugiej strony, martwiło go to. Nie wiedział, co Ambi knuje, a nie chciał do niego iść w chwili takiego zamieszania. Musiał przyznać, że tego nie przemyślał, choć nie powiedziałby tego na głos. Jego brat z kolei nie był w kondycji emocjonalnej na podchody z Dambim, a i nie chciał go wiecznie ustawiać po kątach. Sam świetnie dawał sobie radę.

A propos dyrektora Hogwartu. Musieli jeszcze wykraść jego wspomnienia, dołączyć swoje i złożyć wraz z zeznaniami, aby został osądzony. Ale nawet on, nie znając idealnie tego świata, wiedział, że to się tak nie skończy. Mieli przed sobą walkę, i musieli być na nią gotowi. Może po wszystkich tych ruchach, wprowadzą jakiś tryb szkoleniowy dla uczniów? Musiał to jeszcze przemyśleć. No i wymyślić sposób na przeszukanie gabinetu Dumbledora, tak, aby ten stary pierdziel się niczego nie dowiedział.

Miał nadzieję, że bliźniacy zrobili to, o co ich prosił. Gaz z wybuchniętego kociołka rozprzestrzeni się, uczniowie trafią do Skrzydła Szpitalnego, a zmiany w Eliksirze, który Snape przekazał madame Poppy, tymczasowo uszkodzą im mowę. To będzie cudny teatrzyk.

No i jeszcze Severus. Co powinien z nim zrobić? Zraniło go to, co zobaczył, ale chyba bardziej zirytowało. Jakby tamten młody mężczyzna zabrał mu jego rzecz. A on nie lubił, kiedy ktoś bez pytania dotykał jego zabawki. Z lekkim zniesmaczeniem zdał sobie sprawę, że ta sytuacja nie dotknęła go tak, jak powinna. Bo nie był zły na bruneta, a na tego zuchwałego blondyna, który miał czelność ruszyć jego rzecz. Musiał poważnie porozmawiać z Severusem. I dokładnie mu nakreślić, do kogo należy.

Pozostawała jeszcze sprawa braciszka. Wierzył, że ten jest w stanie sam sobie poradzić ze swoimi problemami miłosnymi, jednak chciał mieć pewność, że szwagier więcej nie doprowadzi go do łez. Był zbyt wyczulony na tym punkcie po wszelkich sytuacjach w domu. Chciał, żeby jego brat chociaż w szkole miał z górki, co przy jego inteligencji wydawało się banalnie proste do zrealizowania. Z ty, że życie poza lekcjami już nie było usłane różami.

Spoglądając na otoczone mroczną aurą rośliny,  miał już w głowie spokój. Poukładał wątki, które mieszały się w niekoniecznie logiczną całość, a szum przeplatających się myśli zniknął, ciągnąc za sobą ból głowy. Z drobnym, choć zmęczonym uśmiechem na ustach wrócił do szkoły, chcąc załapać się na jeszcze kilka godzin snu, nim jego współlokatorzy obudzą go na przymusowe w ich pokoju śniadanie.

Bliźniak Pottera /  ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz