Stojąc w różowym fartuszku kucharskim, Snape śmiał się w głos. Lucjusz spoglądał na przyjaciela spod byka, klęcząc na marmurowej posadzce. Chwilę przed tą sytuacją, czarnooki podłożył mu nogę, przez co teraz klęczał zażenowany, z pełną świadomością, iż pokazuje właśnie wypięty tyłek w szarych stringach, wychylający się w tej pozycji radośnie spod kusej granatowej spódniczki. Wstał z gracją, krzywo patrząc w pełne mroku oczy.
- Pogrzało Cię?
- Nie wiem o co Ci chodzi, Lucynko. Strój japońskiej uczennicy pasuje niemal idealnie do takich ruchów.
Młodszy wzruszył bezradnie ramionami, po czym szybko ewakułował się z pola widzenia drugiego Śmierciożercy.
- Zajebisty zderzak, senior Malfoy.
Harley mocno trzepną go z otwartej dłoni w pośladek, gdy przechodził obok. Posłał mu swój chamski uśmiech. Stanął przy stole, sięgnął po pącz. Głębokie spojrzenie prześlizgnęło się lubieżnie po obecnych. Był chyba jedyną osobą, której specyficzne stroje nie przeszkadzały.
- Yes, daddy!
Lucjusz obejrzał się, po czym wytrzeszczył oczy. Po środku balowej sali, jego syn, w takim samym stroju jak jego, poza kolorem, który w wypadku Draco był różowy, wypinał tyłek na prostych nogach. Obok niego, ubrani w fioletowe stroje zakonnic stali Avery i Lestrage, na zmianę, coraz mocniej klepiąc go po tyłku.Wyczeszcz dopełnił widok Narcyzy, JEGO Narcyzy, klęczącej niedaleko syna. Syreni ogon rozłożony był na kamieniu, a łuski na nim malowały różnokolorowymi szminkami małe druzgotki. Głowę miała odchyloną, a Zgredek przyssał się ustami do jej lewej piersi. Z prawą to samo robił Ron Weasley.
Myślał, że gorzej być nie może, do póki nie usłyszał basowego "hadżyt" i nie poczuł czegoś wbijającego się w jego odbyt. Odwrócił przerażony głowę, a za nim, uśmiechając się niby niewiniątka, stała Smith i Harry.
- Co wy odpierdalacie?!
Zaczął uciekać, jednak ciężko było z kijem od szczoty między pośladkami. Biegł, podskakując na patykowatych nogach.
- Dajesz Lucyna, dajesz! Lecisz, lecisz, lecisz!
Snape rył ze śmiechu, gdy ten potknął się, przez co kij wszedł do końca. Między pośladkami miał końcówkę, a trochę większa część wychodziła gardłem. Zakrztusił się, a z jego oczu poleciały łzy.
Lucjusz usiadł gwałtownie. Rozejrzał się po swojej sypialni, czując łzy na policzkach. Więcej nie pije z Riddlem.
Harley tańczył na róże w różowych, puchatych podkolanówkach i stringach z lisim ogonem. Twerkował, oblizywał wargi i machał penisem.
- Dawaj, chodź tu.
- No chyba nie.
Draco zmarszczył brwi. Czy w klubie ze striptizem nie powinno być więcej obcych mu ludzi, niż rodziny? Największą konsternację złapał, gdy ujrzał swego ojca klęczącego pod sceną z garścią banknotów wyciągniętą w stronę jego przyjaciela.
- No chodź tu. Chodź tu. My lubimy niegrzecznych chłopców...
- Nie. Hai, złaź!
Potter przestał imitować taniec, zamrugał jak debil, po czym zrobił słowiański przykuc. Z głośników poleciało "Gangsta Paradise". Białowłosy ulizał kłaki do tyłu dłonią, założył okulary przeciwsłoneczne i odpalił papierosa, kiwając głową w takt melodii.
Draco otworzył oczy.
- Co do chuja.
Więcej nie będzie brał eliksirów od Harleya.
Riddle tańczył w takt afrykańskich melodii ludowych z całą Weasley'owską familią, szczerząc się jak idiota do skały.
- Kręć bioderkami, Tom!
Pani Weasley posłała mu uśmiech, zataczając koło miednicą.
- Mama dobrze mówi...
- Kręć tym tyłeczkiem...
- Inaczej Kamień Mocy...
- Nie da nam możliwości...
- Osiągnięcia orgazmu...
Bliźniacy zamienili się miejscami, wykonując dziwne ruchy rękoma. Czerwonooki zaczął się żwawiej ruszać, z niewyjaśnionych przyczyn przekonany o przymusie spełnienia wymagań piaskowca przed nimi.
- Lecisz tom! Podskakujemy!
Ron złapał go za dłonie, i spróbował zmusić go do podskoków.
- No rusz się!
- Ale to głupie...
- Chcesz się spuścić Harry'emu na mordę?!?
- Chcę...
- Chcesz mu wytrysnąć na brzuch?!?
- Chcę.
- Chcesz go zalać aż po brzegi tej jego ciasnej dziury?!?
- Tak, do kurwy! Chcę!
- To ruszaj tym kościstym zadem!
Po kilkunastu minutach intensywnego tańca, zaczęło padać, lecz deszcz nie przypominał w niczym wody. Na tańczących leciała różnej gęstości sperma.
- Jesteśmy blisko! Żwawo, rodzino!
Artur zaczął mocniej trzęść pośladkami, reszta wnet poszła w jego ślady.
Już po chwili wszyscy doszli z głośnym, zbiorowym jękiem. Ich spodnie były lepkie i brudne, a te Ginny minialnie czerwone, przez co spełniona dziewczyna mocno się zarumieniła, speszona.
- Ojć...ja chyba...
- Nie martw się kochanie... To można wylizać. Nic nie szkodzi. Tom, jesteś gościem. Masz ochotę...?
Kobieta wskazała sugestywnie na spodnie nastolatki.
- Chętnie.
Wbrew woli, czarnoksiężnik podszedł do najmłodszej ratorośli Molly, machnięciem dłoni pozbawił ją dolnej części garderoby i klęknął. Tak położyła mu jedną nogę na barku, dłońmi łapiąc swoje piersi.
Chwilę przed włożeniem języka między jej wargi sromowe, poczuł tępy ból. Uchylił powieki. Był już w swojej sypialni.
- O żesz ja pierdole.
Więcej nie pije z Malfoyem. Chwała szafce nocnej, o którą przydzwonił łbem.
CZYTASZ
Bliźniak Pottera / Zakończone
FanfictionHistoria o Chłopcu, który przeżył. Ale czy tylko on? Słabe nerwy? Wysoki poziom empatii? Może zaboleć. Koloryzowane, smut. Ostrzeżenia: znęcanie nad nieletnimi, rany fizyczne i psychiczne, zmieniona rzeczywistość książkowa. Tomarry. Postacie i świa...