Ślizgońskie zagranie

750 68 0
                                    

Dracon Malfoy znany był z tego, że zawsze ma to, czego chce. A teraz chciał dowiedzieć się czegoś więcej. Dlatego też, siedział w pokoju z Parkinson, Zabbinim, Nottem, Crabbem i Goylem.

- Posłuchajcie. Nie wiem, co dokładnie się dzieje, ale chyba każdy widzi, że obaj Potter'owie są jakoś nazbyt zajęci.

Przytaknięto mu.

-Do czego zmierzasz, Draco?

Chłopak spojrzał na Blaise'a, uśmiechając się delikatnie.

- Musimy ich zwabić w pułapkę. Dowiedzieć się, co tu się tak naprawdę dzieje.

Chytre uśmiechy przemknęły po twarzach zgromadzonych.

Godzinę później trójka Ślizgonów czekała przyczajona w jednym z ciemnych korytarzy, którymi lubił się poruszać Potter.  Gdy tylko ujrzeli bruneta, wyskoczyli zza winkla.

- Drętwota!

Jedno z trzech zaklęć trafiło zielonookiego, który upadł na tyłek z głuchym hukiem.

Dokładnie pięć korytarzy dalej, ta sama sytuacja spotkała drugiego z braci. Teraz obaj siedzieli na łóżku Smoka, patrząc spod byka na swoich "porywaczy".

- Dobra. -Pansy uśmiechnęła się figlarnie.- Mówicie sami, czy mamy was zmusić?

- Ale, że co?

Zabbini westchnął, a Teodor pochylił się w ich stronę.

- Że wszystko. Co wy tak właściwie robicie, co? I nie mówcie, że nic. Nie damy się spławić tak łatwo.

Harley westchnął cierpiętniczo.

- Co chcecie wiedzieć?

Vincent uśmiechnął się miło.

- Po prostu powiedzcie, czym się zajmujecie. Czemu i gdzie tak często znikacie? Jakie macie plany? Po co dołączyłeś do szkoły?

Harrison spuścił głowę, pozwalając bratu na poprowadzenie rozmowy w jego stylu.

- A proszę cię bardzo. Zajmujemy się tym, czym chcemy. Znikamy z dala od pokoi. Plany mamy krótkoterminowe. Przyszedłem bo chciałem. Coś jeszcze?

Malfoy podszedł do niego z niezadowoleniem wypisanym na pociągłej twarzy.

- Skończ te swoje gierki, Hai. Lubię cię i nie chcę kłótni, ale chcemy wiedzieć, co wy odpierdalacie.

- Mów, Harry. Bo mi nie uwierzą.

Nastolatek uniósł spojrzenie. Był spokojny, ale nie podobało mu się, że rzekomi koledzy tak ich traktują. Był zdecydowanie zbyt gryfoński na akceptowanie takich sytuacji.

- Cóż... Ja i Hai doskonale wiemy, jak się sprawy mają. Ale Tom sam nie ogarnie Dambiego. Dyro jest zbyt sprytny na takie akcje. Jednak, mnie ma za swoją marionetkę, a Hai nie potrzebował dużo czasu, żeby się wpisać w jego łaski, lub też podlizać. Wiemy, jak się go pozbyć, a to chyba najważniejsze. Skoro już o tym mowa, ma któreś z was może jad Trajotka?

Bezczelny uśmiech zagościł na twarzy Lwa, a Ślizgoni wymienili się pełnymi skonsternowania spojrzeniami.

- Coś się znajdzie.

Ciemnoskóry wstał, podchodząc do szafki. Wyciągnął z niej małą, ciemną fiolkę. Podał ją  zielonookiemu.

-Tylko uważaj. To niebezpieczna zabawka.

- Na luzie. Bawię się takimi codziennie.

Bliźniak Pottera /  ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz