Wypadki chodzą parami

636 51 18
                                    

Draco, odrzucony przez przyjaciela, na początku był mocno rozgoryczony. Jednak szybko zrozumiał, że chłopak miał rację. Nie czekając dłużej na to, aż myśli same się  rozpłyną, postanowił skupić je na czymś innym. Szybko opuścił Lochy. Ciężko było wymknąć się z zamku, lecz nie ma rzeczy niemożliwych. Nie dla Dracona Malfoy'a.

Gdy już wymknął się z szkoły, skierował się do zakazanego lasu. Bał się tamtejszych stworzeń, lecz w tym momencie strach był dla niego zbawienny. Skutecznie odciągał myśli od siostry Narcyzy.

Wszedł między drzewa, rozglądając się na boki. Serce biło mu zbyt szybko, oddech się urywał, dłonie drżały a wzrok był rozbiegany.

Tak. Strach zmieszany z adrenaliną idealnie odciąga przykre myśli. Rozkminianie, co zrobić, by to przeżyć było ważniejsze, niż mentalne opłakiwanie zmarłej ciotki. Nawet, jeśli była aż tak bliska, nie była istotniejsza od jego bezpieczeństwa.

Brnął dalej przez lasy, starając się stawiać jak najcichsze kroki. Przez silne emocje, zapomniał zupełnie adekwatnych do sytuacji zaklęć. Drzewa, krzewy i wszelka inna roślinność wyglądał pięknie, magicznie, ale i niebezpiecznie. Przyglądał się skąpanej w blasku księżyca zieleni, obdartym liściom, popękanym drzewom i kolorowym, o dziwo rozwiniętym, jakby łaknącym tego srebrzystego blasku kwiatom. Jego zachwyt przerwał zgrzyt łamanej gałęzi. I nim się obejrzał, leżał przygnieciony jakimś ciężarem, a w boku poczuł ostry ból. Zanim zdążył choćby krzyknąć, jeszcze nie wyrwany w pełni z szoku, zobaczył błysk zaklęcia.

- Draco!

Znał ten głos. Przepełniony naglą ulgą, pozwolił sobie stracić przytomność.


Gdy szarooki się obudził, leżał w obcym łóżku, przykryty ciepłą kołdrą... i obejmowany silnymi ramionami. Spiął się, jednak na ten gest od razu został uspokajająco pogładzony po włosach. Ze zdziwieniem zwrócił uwagę na to, że leży wtulony w ciepłe, umięśnione i zdecydowanie bardziej rozbudowane od jego, męskie ciało. Otworzył szerzej oczy, unosząc się i spoglądając, z zdziwieniem nawet dla niego, ze spokojem na śpiącą twarz Neville'a. Przyglądał się przez chwilę wyostrzonym rysom twarzy, ciemnym rzęsom, pełnym, lekko rozchylonym wargom i bladym policzkom. Później jego uwagę przykuł bandaż na ramieniu. Jak się po chwili okazało, nie tylko on źle skończył. Czegokolwiek ten Gryfon nie szukał po nocy w lesie, wszystko wskazywało na to, że złamał przy tym nadgarstek.

Cóż.

Nieszczęścia chodzą parami.

Bliźniak Pottera /  ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz