Hogwart Express

1.6K 130 55
                                    


Usiedli razem w przedziale. Harry z radością przyglądał się zaciekawieniu brata. Jego wzrok błądził po całym peronie, zanim wsiedli do pociągu. Przyjemna cisza zakończyła się, gdy tylko przedział otworzyła nijaka Pansy Parkinson.

- A wy tu czego? Potter, to nie miejsce dla kotków. Zmiataj stąd obdartusie! Nowi jadą z pierwszoroczniakami, więc też stąd znikniesz, szlamo! Migiem!

Harley zaśmiał się, a jego śmiech stał się głośniejszy, gdy za dziewczyną stanęło dwóch otyłych chłopaków.

- Czego rżysz głupia szlamo?!

Pansy władowała się do przedziału, z którego Crabb i Goyle mieli wywalić intruzów. Jednak, nim się do nich dotoczyli, co z ich wagą było wyzwaniem, w przedziale znalazł się również Blaise oraz Malfoy.

- Co tu się dzieje?

- Właśnie? Potter?!

- Uspokójcie się, nie było wolnych miejsc.

- Więc uznałeś, że możecie tak po prostu tu wejść?

- No.

Harry chichotał, licząc w duchu na to, że brat załatwi tą sprawę i obejdzie się bez awantur.

- Słuchaj, tleniona księżniczko. Jestem nowy. Szukam przyjaciół, nie wrogów. Jesteś na mojej liście, nie spierdol tego. Co do ciebie bambo. Po nazwisku, to po pysku. A ty, krzykaczko, lepiej zainwestuj w dobre psychotropy.

Uśmiechnął się bezczelnie, patrząc na oburzenie zapowietrzającej się dziewczyny.

- Chłopcy, waga wam nie daje wygranej. Jednym Crucio rozłożę was na łopatki. Pomyślcie, warto?

Zdziwienie wzrosło, po usłyszeniu tak jawnej groźby. Pierwszy odzyskał rezon Draco.

- Jestem Draco. Draco Malfoy.

Wyciągnął dłoń w jego stronę.

- Harley.

- Harley...?

- Po prostu Harley.

- Okej, po prostu Harley. Jestem Zabini. Blaise Zabini.

Potter uśmiechnął się promiennie, na co Pansy aż wstrzymała oddech. Przedstawili się w pełni i dosiedli do bliźniaków, wyganiając "ochronę". Niedługo po tym przyszedł również Nott, któremu wyjątkowo nowy kolega przypadł do gustu.

Całą podróż przegadali. Ku uciesze obu stron, Książę Węży i Złoty Chłopiec Lwów zakopali topór wojenny, zaczynając swoją znajomość od nowa, z czystą kartą.

Rozdzielili się, a Harleya zaczęły zżerać nerwy. Szedł tuż za pierwszorocznymi, trzymając lekki dystans.

Przemowa Dumbledore'a była nudna i długa jak zwykle. Zaraz po niej przyszedł czas na przydział.

"Tysiąc lub więcej lat temu,
Tuż po tym, jak uszył mnie krawiec,
Żyło raz czworo czarodziejów,
Niezrównanych w magii i sławie.
Śmiały Gryffindor z wrzosowisk,
Piękna Ravenclaw z górskich hal,
Przebiegły Slytherin z trzęsawisk,
Słodka Hufflepuff z dolin dna.
Jedno wielkie dzielili marzenie,
Jedną nadzieję, śmiały plan:
Wychować nowe pokolenie,
Czarodziejów potężnych klan.

Takie są początki,
Tak powstał każdy dom,
Bo każdy z magów upartych
Zapragnął mieć własny tron.
Każdy inną wartość ceni,
Każdy inną z cnót obrał za swą,
Każdy inną zdolność chętnie krzewi,
I chce jej zbudować trwały dom.
Gryffindor prawość wysławia,
Odwagę ceni i uczciwość,
Ravenclaw do sprytu namawia,
Za pierwszą z cnót uznaje bystrość.
Hufflepuff ma w pogardzie leni
I nagradza tylko pracowitych.
A przebiegły jak wąż Slytherin
Wspiera żadnych władzy i ambitnych.
Póki żyją, mogą łatwo wybierać
Faworytów, nadzieje, talenty,
Lecz co poczną, gdy przyjdzie umierać,
Jak przełamać śmierci krąg zaklęty?
Jak każdą z cnót nadal krzewić?
Jak dla każdej zachować tron?
Jak nowych uczniów podzielić,
By każdy odnalazł własny dom?
To Gryffindor wpada na sposób:
Zdejmuje swą tiarę - czyli mnie,
A każda z tych czterech osób
Cząstkę marzeń swych we mnie tchnie.
Więc teraz ja was wybieram,
Ja serca i mózgi przesiewam,
Każdemu dom przydzielam
I talentów rozwój zapewniam.
Więc śmiało, młodzieży, bez trwogi,
Na uszy mnie wciągaj i czekaj,
Ja domu wyznaczę wam progi,
A nigdy z wyborem nie zwlekam.
Nie mylę się też i nie waham,
Bo nikt nigdy mnie nie oszukał,
Gdzie kto ma przydział, powiem,
Niech każde z was mnie wysłucha."


- Thoms Athy!

Młody chłopiec o jasnych włosach niepewnie podszedł do McGonagall.

- Hufflepuff!

W tym momencie Harley się wyłączył. Dyskretnie spoglądał na salę i uczniów, którzy na razie nie zwracali na niego uwagi, za co był niewyobrażalnie wdzięczny. Nagle kolejka przed nim zniknęła, a on wiedział, że od tej chwili zależy wszystko.

- Harley Lilian Potter!

Po sali przebiegł szmer, część nauczycieli pobladła, Minevra patrzyła w pergamin jakby myśląc, że ma zwidy, a Snape rozglądał się z dziwnym dla niego ożywieniem. Nie trzymając ich dłużej w niepewności podszedł do stołka, zbierając ciekawskie i niedowierzające spojrzenia. Na sali zapanowała cisza, gdy zastępczyni dyrektora drżącymi dłońmi nałożyła Tiarę na jego głowę.

~Hm... co my tu mamy...

~Mnie, we własnej osobie.

~Widzę... Brat Oszukanego-Przez-Idiotę-Chłopca...

~W rzeczy samej.

~Widzę, że jesteś bystry... Świetna pamięć, otwarty umysł... Odwaga jakiej mało, nawet w obliczu zagrożenia, świadom swojej przegranej...Ambitny...Spryt, och, jak wiele się kłębi w twej głowie...Tak wielkie plany...złożone...A jakie oddanie...

~Tak, wiem, jestem wspaniały. Przydzielisz mnie w końcu?

~To wcale nie takie proste chłopcze... Twój charakter jest równomiernie rozłożony..Byłbyś w stanie zginąć za bliskich lub z nimi, nawet dla nich zabić... ale byłbyś w stanie znaleźć sposób na uniknięcie śmierci...Jesteś inteligentny...ilość myśli i analiz aż przytłacza...wierność...Urok...Szacunek..

~Zrób mi przysługę, i przydziel mnie gdzie należy...

W tym czasie przy stole Lwów panował istny targ szeptów.

- Harry, nie mówiłeś, że masz brata?

- Właśnie, stary! Ile ma lat?

Harry spojrzał z powątpieniem na przyjaciół. Nie był pewien, czy w obecnej sytuacji mógł im ufać.

- Jesteśmy bliźniętami.

- Co?!

Ron opluł się śliną, co wyglądało paskudnie przy jego in tak niezbyt urodziwej aparycji.

- To, Ron. Ma niedobór.. czegoś tam. Podpada pod albinizm. I zupełnie inny charakter.

- Harry...

- Tiara nie przydzieliła go jeszcze..

- I?

Brunet spojrzał na przyjaciółkę zdezorientowany. Co jej znowu nie pasuje?

- Minęło już dwanaście minut...

Ron wytrzeszczył oczy, lecz Harry dalej nie rozumiał.

- Och, naprawdę, Harry? Każdy, kto jest przydzielany dłużej, niż pięć minut, zostaje Hatstall. To się zdarza bardzo, bardzo rzadko.

- Właśnie stary! Nigdy nie słyszałem o tak długim przydziale.

Harry tylko przewrócił oczami. Nie byłby Harleyem, gdyby nie narobił zamieszania na wstępie. Musi być wielkie wejście.

~ I co tu z tobą począć, dziecino?

~Rzuć mnie do węży i miejmy to z głowy.

~Dlaczego akurat Slytherin?

~Wydają się godni zaufania. Ponoć co było w Slytherinie, zostaje w Slytherinie.

~Doskonały strateg z perfekcyjnym planem... Jak sobie życzysz mój drogi.

-  SLYTHERIN!

Bliźniak Pottera /  ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz