Pokój mądrzejszy od lokatorów

1.4K 117 11
                                    

Harley wzbudził nie małe zamieszanie wśród współdomowników, pojawiając się tak późno w pokoju wspólnym Slytherinu. Uśmiechnął się pod nosem, przechodząc obok w większości obcych mu twarzy. Skinął głową do Draco, rozmawiającego o czymś ze swoją świtą, po czym udał się na poszukiwanie swojego pokoju. W domu Salazara wszystko musiało mieć swoją klasę i elegancję, dlatego też nie dziwiły go drobne zdobienia na ścianach czy detale srebrnego koloru. Na jednych drzwiach znalazł w końcu swoje nazwisko. Potter, Crabb, Goyle. Ciekawie...

Gdy wszedł do środka, zobaczył chłopców prawie tak utytych, jak sam Dudley. Uśmiechnął się delikatnie, rozbrajająco.

- Jestem Harley. Miło mi was poznać, już tak mniej agresywnie.

Oczywiście, że pamiętał sytuację z pociągu. Jednak byłby głupcem, trzymając wciąż urazę.

- Gregory, a to Vincent.

- Czuję, że się świetnie dogadamy.

Uśmiechnął się cwaniacko, zajmując wolne łóżko i zaczynając rozkładać swoje rzeczy.

Oh, jak on żałował tych słów!

Pomijając misiowaty wygląd i tulaśną naturę, co mógł jako tako znieść, w oczy kuła go ich rażąca głupota. Ludzi o tak niskiej inteligencji jeszcze nie spotkał na swojej krótkiej, życiowej drodze. Z zasłoniętymi kotarami i wyciszonym łóżkiem błagał, aby ich zachowanie okazało się jedynie jakąś głupią formą chrztu, wprost z mugolskiego obozu.

W czasie, gdy Harley walczył o nieodmóżdżenie się przy nowych znajomych, próbując powstrzymać swoje szare komórki przed wycieczką Last Minute do Egiptu, Harry kończył się szykować do snu. Odłożył do torby przedmioty, których będzie potrzebował następnego dnia, a później z cichym westchnięciem ulgi opadł na łóżko.

- Potter?

Spojrzał z uniesioną brwią na, jak zgadywał, byłego przyjaciela, rejestrując napięcie atmosfery w pokoju.

- Tak, Ron?

- Nie waż się mówić do mnie po imieniu! Tylko przyjaciele tak mogą!

Brunet znów westchnął, tym razem cierpiętniczo, patrząc na rudzielca z politowaniem.

- Serio?

Weasley fuknął, naburmuszył się i zakrył kotary, chowając się przed przenikliwym wzrokiem Wybrańca.

- O co wam poszło?

Cichy, niepewny głos przerwał ciszę, poparty trochę pewniejszym pomrukiem.

- O Harleya.

- Na prawdę?

- Tak, Nevile. Ron uważa, że mój bliźniak jest śmierciożercą, tylko dla tego, że ma nieco oleju głowie.

Seamus skrzywił się lekko.

- Czyli on planuje, ty robisz?

Zielonooki zachichotał.

- Nie do końca. On planuje i robi, wiedząc, na co się pisze. Ja działam pod wpływem impulsu, bez strategi, pakując się w kłopoty i wychodząc z nich dzięki szczęściu.

Chłopcy w czwórkę zachichotali, na wspomnienie sytuacji, w których sam Merlin musiał czuwać nad Harrym, po czym, mówiąc ciche dobranoc, poszli spać.

Bliźniak Pottera /  ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz