Szlaban, cz.2

1.1K 91 6
                                    

Dłoń nie opuściła twarzy mężczyzny, gdy młodzieniec obszedł mebel. Odsunął biurko, mając idealny widok na czarne, obszerne szaty, oraz widoczną w spodniach wypukłość. Jego uśmiech zmienił się w perwersyjny, gdy okrakiem siadał na kolanach Mistrza Eliksirów, a dłonie umieścił na jego karku.

Mężczyzna, zdezorientowany i pobudzony, automatycznie się spiął. Jednak to nie zniechęciło młodszego. Zakręcił biodrami, gładząc dłonią szorstką skórę i patrząc głęboko w czarne tunele. Severus zacisnął szczękę, nie mogąc oderwać spojrzenia od bladej twarzy. Czuł dokładnie, jak przy każdym zatoczonym wąskimi biodrami okręgu, młodszy tracą jego erekcję. Drażnił się z nim, czekał na ruch, lecz on nie zamierzał na to odpowiadać. Gdzieś w głębi umysłu przeleciała mu myśl, że jest słaby. Zbyt słaby, by odważyć się podjąć tej gry, i zbyt słaby, żeby ją zakończyć. Westchnął cicho, przymykając oczy. Czy ktoś kiedykolwiek się tak przy nim zachowywał? Nie. Jego byli partnerzy brali i odchodzili bez słowa, pozostawiając brud i pustkę. Chłopak z kolei prowokował, drażnił się, teraz kreśląc mokry ślad miękkim językiem wzdłuż jego szyji. Ale nie robił nic więcej. Czekał na reakcje, a Severus nie mógł pozbyć się przyjemności, jaka powoli ogarniała jego zaczepiany, pobudzany coraz bardziej przez szczupłe ciało organizm.

Białowłosy czuł jak ciało pod nim na zmianę spina się i sztywnieje, by po chwili mięśnie się rozluźniły. Przylgnął do Snape'a całym ciałem, delikatnie ruszając biodrami. Czuł, jak penis mężczyzny pod materiałem coraz bardziej sztywnieje, słyszał urywany, z trudem kontrolowany oddech i szybkie bicie serca, widział, jak przez twarz mężczyzny przelatują różne emocje, od zażenowania i niedowierzania, przez naganę i zrezygnowanie, aż do ledwo widocznego podniecenia. W czarnych oczach mógł dostrzec trwającą w umyśle nauczyciela bitwę. I właśnie w momencie, w którym zdawało się, że Severus przegrał tą walkę i poddał się jego dotykowi, sprawnym ruchem zsunął się z jego kolan i odwrócił, uśmiechając się przebiegle przez ramię.

- Szkoda, że jesteś tak niedostępny, profesorze.

Odwrócił głowę i odszedł, odprowadzony zdumionym spojrzeniem.

- Do następnego szlabanu.

Puścił starszemu oczko i wszedł, cicho zamykając za sobą ciężkie drzwi. Po przekroczeniu sali, na jego usta wdarł się pełen satysfakcji, niemal mściwy uśmieszek.

Właśnie rozpoczął się okres żniw.

Bliźniak Pottera /  ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz