Dolores, cz. 2

1.2K 97 18
                                    

Głęboki wdech. Zapukał. Drzwi otworzyła mu niewiarygodnie obrzydliwa w swej cukierkowości kobieta. Różowe ubrania, tak bardzo mugolskie, widoczne zapewne z kilometra, okrywały niezbyt, jak przypuszczał, atrakcyjne ciało, a pulchna twarz o sztucznym wyrazie zdawała się nadawać jedynie do utylizacji.

- Pan Potter. Zapraszam.

Wszedł wolnym, pewnym krokiem. Usiadł na krześle, które wskazała mu kobieta. Naprzeciw niego były dziesiątki oprawionych w ramkę zdjęć kotów. Stara panna z kotami, tą? Spojrzał na niezrównoważoną behawioralnie kobietę, utrzymując swoją postawę "możesz mnie co najwyżej w dupę cmoknąć, mam wylane, a w ogóle to mnie tu nie ma". Kobiety to ani trochę nie zraziło. Z sztucznie uprzejmym uśmiechem przywołała pióro i kawałek pergaminu.*

- A teraz, panie Potter, napisze pan sto razy, "będę szanował ministerstwo".

Harley wytrzeszczył oczy, patrząc na nią, jak na wariatkę.

- No, do roboty.

Z mordem w oczach wziął do ręki pióro, i zaczął pisać. Od razu poczuł ból na ręku. Widząc satysfakcję na twarzy kobiety, uśmiechnął się do niej promiennie, co zupełnie wybiło ją z pantałyku. Zaczął szybko zapisywać te same zdanie, linijka pod linijką. Przez fragment przedramienia, nadgarstek i część dłoni przechodził krwawy napis. Każda litera już na tym etapie była otwartą raną, a z ręki nastolatka sączyła się gęsta, czerwona ciecz, plamiąc biurko nauczycielki. Niebieskooki jednak, mimo bólu i odczuwalnej utraty krwii, nie przestał. Chce wojny? Będzie mieć wojnę. Zgotuje jej piekło, o jakim nawet nie umiałaby pomyśleć.

Gdy skończył, bez słowa opuścił gabinet Umbridge. Ruszył pewnym krokiem w stronę swojego chwilowego miejsca zamieszkania, nie przejmując się tym, że zostawia za sobą krwawą ścieżkę.

Lekko osłabiony, rzucił się na łóżko. Później zmieni pościel. Teraz chciał się jedynie zdrzemnąć.

Bliźniak Pottera /  ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz