Nie podpadaj Marioli

472 34 9
                                    

- Ty co zrobiłeś?

Gryfonka zimnym wzrokiem mierzyła lekko przygarbioną postać przed nią.

- Cóż... chciałem tego. Więc co w tym złego?

Mariola wydała z siebie dziki, wkurwiony okrzyk odrzucając głowę w tył.

- Debilu jeden. Jebać. Zarządzam krajową żałobę.

- Z powodu..?

- Śmierci twoich szarych komórek. Oficjalnie przestałeś być potrzebny.

Harley prychnął oburzony, prostując się dumnie.

- Mała, znudziły Ci się proste zęby?

Jedna z lekko pomalowanych powiek nastolatki drgnęła spazmatycznie.

- Twarz dawno laczka nie widziała?

Zanim białowłosy zdążył zadać cisnące mu się na język pytanie, jego głowa odskoczyła pod wpływem idealnie wymierzonego prosto w szczękę kopniaka. Złapał się zdezorientowany za policzek, nie do końca rozumiejąc co się wokół niego dzieje.

- Zgubiłeś już wszystkie połączenia neuronowe? On Cię skrzywdził ćwoku. Myślałam, że pojęcie męskiej pizdy tyczy się wylotu jelit, nie charakteru.

Potter przewrócił oczami, krzywiąc się brzydko. Dziewczyna miała rację. Ale nie mógłby tego przyznać. To by godziło w jego dumę.

Nagle drzwi od pokoju otworzyły się. Dwie rude głowy wpadły do środka, całując się z jakimiś Ślizgonkami. Gdy bliźniacy ogarnęli, że nie są sami, wstrzymali oddechy.

- Fredi, masz przejebane...

- Ty też...

- Mamy przejebane.

Harley uśmiechnął się pierwszy raz tego dnia. W końcu to nie on będzie miał przejebane...

- TY KURWO ULANA!!!

No właśnie.

- Kochanie...

- SKLEJ WARY. DO MOJEGO POKOJU. JUŻ!!!

Gryfonka wyciągnęła chłopaka za ucho z pokoju, w akompaniamencie zdezirientowania dziewcząt i zażenowania George'a.

- No, stary. Coś czuję, że możesz już się czuć jedyny.

Ślizgon wstał i kokieteryjnym krokiem poszedł do dziewczyn.

- Wybaczcie miłe panie to zamieszanie. Kawy, herbaty, whisky?

Zapraszającym gestem wskazał wnętrze pomieszczenia, posyłając do trójki gości swój szarmancki uśmiech.

- Nie pomyślałem...

- Wiem, że rude to wredne, ale że i tępe, to się nie spodziewałam.

Nastolatka starała się zachować spokój, gromiąc Freda wzrokiem.

- Przepraszam kochanie.

Po godzinnej awanturze w końcu westchnęła cicho, opuszczając. 

- Okej. Ale pilnuj się.

Pożegnali się delikatnym pocałunkiem. W myślach zanotowała, aby zemścić się na partnerze.

Idąc spokojnie korytarzem wpadła na kogoś uznając, że to już chyba jej jakieś fatum. Podnosząc wzrok, zniechęcona tym dniem nawet nie skupiła się na kąśliwej uwadze, jedynie przyglądając się leżącemu pośród ubrań Draconowi.

- Mari!

- Witaj fretko.

Chłopak podniósł się, otrzepując szatę z niewidzialnego kurzu. Zaklęciem znów zebrał ubrania w zgrabny stosik.

- Bądź ze mnie dumna. Jestem samowystarczalny. Zrobiłem sobie pranie.

Uśmiechnął się jak to tylko on umiał, ukazując rząd białych zębów.

- Wow. Cóż to się stało.

- Chyba śmierdziało.

Nastolatek uśmiechnął się niezręcznie i odszedł krokiem typowego, zarzenowanego uciekiniera. Ciemnowłosa z niedowierzaniem przetarła twarz dłonią, zastanawiając się, jakim cudem żyje z taką bandą debili. Poziom głupoty tej grupy przebił wszelką znaną skalę.

Wróciła do przyjaciela. A raczej chciała wrócić, bo ten jak poparzony wyleciał za drzwi.

- Hai? Co Ty znowu odpierdalasz?

- Mam plan.

Starszy podbiegł do niej, łapiąc ją za ramiona. Potrząsną dziewczyną, przypatrując się jej z zbyt bliskiej odległości. Jego źrenice były rozszerzone, a oddech przyśpieszony.

- Co się dzieje?

Szaleńczy uśmiech zniekształcił rysy twarzy.

- Wielosokowy. Pijemy. Idziemy do Ministerstwa. Zanim oficjalnie obsmarują Dumbledore'a, znajdziemy jego zwolenników. Pozbędziemy się ich.

Pierwszą reakcją było przyłożenie mu z listwy, przez co jego ciało zagięło się w bok. Następną kopnięcie kolanem w krocze. Niebieskooki padł u jej stóp, nie mogąc złapać oddechu.

- Plan Okej.

Nastała chwila ciszy przerywana ciężkim oddechem chłopaka.

- Ale więcej mnie nie dotykaj.

Bliźniak Pottera /  ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz