6.

2.9K 156 31
                                    


Cztery dni spędziłam w labolatorium opracowywując leki i ucząc się zszywania ran. Piątek zbliżał się wielkimi krokami, a ja tylko myślałam o tym, że dzisiaj może po raz ostatni widzę Jamesa. Nie wiem skąd wzbierały się we mnie, aż tak ponure myśli. Po prostu bardzo się o niego martwiłam. Przyzwyczaiłam się do jego bliskości. Byłam w ponurym nastroju, pomimo, że nie chciałam zakładać najgorszego, robiłam to. Zastanawiałam się kiedy to się stało, kiedy stał mi się aż tak bliski. 

Wyszłam z labolatorium i zamknęłam je na klucz. Wychodząc pożegnałam się z ochroniarzami stojącymi przy bramie i ruszyłam do domu. Byłam pewna, że Peggy już się szykuje, a ja nawet jeszcze nie zaczęłam. Weszłam do domu przekręcając kluczyk. Odwiesiłam płaszcz na wieszak i ruszyłam do swojego pokoju.

-Mad? Za godzinę wychodzimy! - krzyknęła z pokoju obok.

Zebrałam ze swojej sypialni rzeczy i ręcznik do kąpieli. Przystanęłam przy pokoju siostry i uśmiechnęłam się widząc jak maluje swoje usta. Także na mnie spojrzała i pokręciła głową wskazując na zegar. Szybko pobiegłam do łazienki i zdjęłam ubrania. Wgramoliłam się pod prysznic i odkręciłam gorącą wodę. Czułam choć trochę ulgi, kiedy ciepłe strumienie zmywały ze mnie wszystkie zmartwienia i troski. Nie trwało to jednak długo, wyszłam i osuszyłam ciało. Wytarłam dokładnie włosy i ruszyłam do pokoju. 

Ubrałam przygotowaną wcześniej sukienkę i zabrałam się za makijaż. Finalnie włosy spięłam w luźnego koka i odetchnęłam widząc, że zdążyłam na czas. Peggy weszła do mojego pokoju i uśmiechnęła się na mój widok.

-O, ubrałaś sukienkę - zauważyła kiwając głową z uznaniem.

Spojrzałam na siebie ostatni raz w lustrze i pokiwałam z uznaniem głową. Podobał mi się efekt jaki osiągnęłam. Wstałam od toaletki, zabrałam do ręki płaszcz i popchnęłam ją w stronę wyjścia kręcąc głową.

-Rusz się, bo jeszcze zmienię zdanie. 

Kilka minut potem wychodziłyśmy z mieszkania. Zamknęłam drzwi na klucz i dołączyłam do siostry stojącej przed bramą. Chwyciłam ją pod rękę i ruszyłyśmy w stronę lokalu. Widziałam, że Peggy się denerwuje, ale nic nie mówiłam. Wolałam żeby sama zaczęła ten temat. Nie musiałam długo czekać, bo w końcu powiedziała: 

-Boję się o nich - spojrzała na mnie nerwowo bawiąc się rękawem ciemnego płaszcza.

Przystanęłam w miejscu i położyłam dłonie na jej ramionach. Dopiero teraz dotarło do mnie, że przez ten cały czas skupiałam się na sobie i na martwieniu się o Jamesa. Kompletnie zapomniałam o niej. Przecież ona także musiała przechodzić piekło. Chociaż nie potrafiła tego jeszcze przyznać, widziałam jak bardzo zależy jej na Stevie. 

-Ja także się o nich boję - wyznałam. Potarłam jej ramiona w geście wsparcia. -Dlatego chodźmy tam i spędźmy z nimi wspaniały wieczór - dodałam.

Brunetka uśmiechnęła się słabo, ale ruszyła ze mną dalej. Po paru minutach dotarłyśmy pod restaurację. Weszłyśmy do środka i odłożyłyśmy płaszcze na wieszaki. Rozejrzałam się po nowym lokalu i z przyjemnością zauważyłam, że był tu spory parkiet do tańczenia. Nie było zbyt wielu ludzi, dlatego bez problemu mogłam znowu namówić Jamesa na taniec. 

-To chyba oni - powiedziała Peggy kiwając głową w stronę baru. 

Podążyłam za jej wzrokiem i zobaczyłam ich. Steve stał do nas tyłem, ale James od razu nas zauważył. Skupił na mnie swój wzrok i uśmiechnął się lekko. Nachylił się aby najpewniej powiedzieć Steveowi, że przyszłyśmy. W efekcie blondyn także się odwrócił i wyprostował. Gdy tylko się zbliżyłyśmy przywitali się z nami. James objął mnie w talii i szepnął do ucha:

Tak blisko • Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz